Minister zmienną jest

2009-04-07 3:00

Minister nauki Barbara Kudrycka pokazała, jak się inteligentnie i boleśnie skrzywdzić z pomocą mediów. To ważna lekcja.

Najpierw pani minister dała się ponieść emocjom. Na fali rzekomo świętego oburzenia na książkę młodego historyka Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie zapowiedziała kontrolę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przekonywała w telewizji, że standardy pracy magisterskiej, która była podstawą książki, wydają się mieć nijak do warsztatu historyka. Najbardziej obciążające Zyzaka miały być anonimowe (w podtekście - chyba zmyślone) relacje na tematy obyczajowe młodości Wałęsy. Sugerowała, że jest coś nie tak z profesorami UJ, skoro taką pracę zrecenzowali. Zanim naukowcy na dobre zaprotestowali, dziennikarze "Gazety Pomorskiej" sprawili, że anonimowe źródła z książki młodego historyka przestały być anonimowe. Potem głos zabrali profesorowie i rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, który chciał poznać powody kontroli zleconej przez minister Kudrycką. Powstał list naukowców w obronie wolności badań i... Jak się domyślam, kierownictwo Platformy Obywatelskiej przypomniało sobie, że nie warto zadzierać z profesorami, bo to kiedyś próbował PiS. Dobrze się nie skończyło. Summa summarum minister Kudrycka wycofała się rakiem z kontroli na UJ. Już nie sama, tylko ustami swojego rzecznika. Teraz czas leczyć ministerialne rany.