Misiek wyszedł zza krat! Wczoraj były rzecznik MON po wpłaceniu 100 tys zł poręczenia miał opuścić areszt, ale Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu złożyła zażalenie na decyzję sądu w tej sprawie. Niedługo później poręczenie od rodziny Bartłomieja M. zostało jednak przyjęte. - Sąd odmówił wstrzymania wykonania, jest przyjęty od ojca pana Bartłomieja protokół poręczenia – powiedział nam mec. Luka Szaranowicz. Mecenas zapewnił nas, że wczoraj około godz. 16 Bartłomiej M. opuścił areszt. Jak żyło się Miśkowi za kratami? Schudł i znalazł w areszcie całkiem przyjemną fuchę! Został bibliotekarzem.
- Mój klient mocno zeszczuplał, zrzucił kilkanaście kilogramów. To jest kwestia stresu, taka prawda. Pracował w bibliotece, wydawał książki. To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego… I patrzy na świat nieco inaczej. Wykonywał obowiązki które były mu przekazywane. Miał co robić w bibliotece – mówi nam mec. Luka Szaranowicz, pełnomocnik Bartłomieja M. Przypomnijmy, że prokuratura zarzuca Bartłomiejowi M. przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Według śledczych M. wraz z byłą pracownicą MON Agnieszką M. doprowadził do wyrządzenia szkody spółce w wysokości prawie pół miliona złotych. To nie wszystko, bo Bartłomiej M. wraz z byłym posłem PiS Mariuszem K. (41 l.) usłyszeli także zarzut „powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys zł”.
Po wyjściu z aresztu były rzecznik MON od razu uaktywnił się w sieci. Zamieścił wpis na Twitterze, w którym dziękuje "za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy". Zapewnił także, że udowodni swą niewinność przed sądem. Popisał się też oczytaniem, co jest zapewne wynikiem pracy w bibliotece...
Kosmetyki, perfumy, zegarki, torebki. Wybierz coś dla siebie lub na prezent i finansuj zakupy rabatami ze strony Brasty promocje.