O samym zajściu można przeczytać TU. A jakie „klubowa afera” wywołała komentarze? - Trzaskowski robi awanturę w klubie, który nie chce puszczać jego muzyki.. i wrzeszczy, że to jego miasto, więc mają robi co chce. Trzaskowski. To nie Twoje miasto. To miasto Warszawiaków. Ty jesteś tylko bucem, który doprowadził do tego, że jest zalane szambem. Trochę pokory – zaczął z grubej rury prawicowy publicysta Dawid Wildstein. - W środku nocy, w klubie nas Wisłą Trzaskowski krzyczy do DJa "To moje miasto" i żąda zmiany muzyki bo jemu oraz jego znajomym ona nie odpowiada. Jeszcze raz. Trzaskowski powołuje się na swoją funkcję aby zmienić muzykę na nocnej zabawie. To się po prostu nie mieści w głowie – wtórował mu poseł PiS Kazimierz Smoliński. - Co za żałosny upadek – skwitował europoseł Dominik Tarczyński.
ZOBACZ TEŻ: Trzaskowski najadł się WSTYDU na urlopie! Będzie go to prześladować do końca kariery
Nie brak jednak głosów zgoła przeciwnych. - Czyli nie dość, że Trzaskowski ma odpowiadać za pękniętą rurę, zna francuski, szanuje Geremka, to jeszcze lubi Jamiroquai, ma poczucie humoru i dystans do siebie? No, skandal! Kryptopisowscy dawcy opinii wolą łamaczy konstytucji, chamów z wyciągniętym fuckiem i rozkwit nepotyzmu (…) Dziennikarskie tuzy i półtuzy na co dzień nie są oburzone łamaniem konstytucji, o „Trybunale Konstytucyjnym” mówią bez cudzysłowu, pisowskie ekscesy im powiewają, ale gdy Trzaskowski pójdzie na imprezę, analizom i komentarzom nie ma końca. Ośmiorniczki ważniejsze od autokracji – oburzył się publicysta Przemysław Szubartowicz. - Trzaskowski chciał w klubie innej muzyki niż puszczali. Ta gigantyczna afera może wpłynąć na losy Polski, a może i Europy – dodawał dziennikarz Tomasz Lis. A co na to sam Trzaskowski? Całą sytuację skomentował w żartobliwy sposób.