Auschwitz-Birkenau - niemiecki obóz koncentracyjny

i

Autor: East News Auschwitz-Birkenau - niemiecki obóz koncentracyjny

"Nasze życie nie znaczyło nic" - wstrzącająca relacja byłego więźnia obozu Auschwitz

2018-06-14 14:20

Przeraźliwy głód, wszechobecny strach i śmierć. Tak wyglądała codzienność w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych. Dziś obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Datę 14 czerwca 1940 roku uznaje się za początek funkcjonowania obozu śmierci Auschwitz. Do Auschwitz-Birkenau trafił w 1943 roku pan Stanisław Zalewski, więzień numer 156569. Nam opowiedział swoją historię…

Pan Stanisław ma obecnie 93 lata i jest prezesem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Jego pogoda ducha sprawia, że nikt by nigdy nie powiedział, że w swym życiu doświadczył piekła. Jako 18-latek został aresztowany przez Niemców za akcję sabotażową. Do obozu Auchwitz trafił z warszawskiego Pawiaka. To tam dziś przemawiał premier Mateusz Morawiecki, czcząc pamięć ofiar zbrodniczego totalitaryzmu. 

Stanisław Zalewski

i

Autor: Piotr Wygoda/East News Stanisław Zalewski

- Sam transport to już okropne przeżycie, którego wielu nie przetrwało. Mówi się, że przewożono nas w wagonach bydlęcych. Ja tego nie doświadczyłem, trzoda transportowana jest w lepszych warunkach, choćby dzięki otworom przez które wpływa powietrze. W wagonie panował ogromny ścisk, zaduch i smród, bo potrzeby fizjologiczne były załatwiane w jednym z kątów. Owszem, dostarczano w kotle wodę. Ale nie dla wszystkich starczało. Po trwającej ponad dobę podróży pociąg stanął na bocznicy. To chłodna była październikowa noc. Część osób nie przeżyła tego, trzeba było wynosić ich ciała z wagonu. Wymęczeni i przestraszeni przeszliśmy przez bramę, bici przez Niemców. Funkcyjnym, który nas przyjmował był Żyd, co nas zdziwiło. Siedząc, czekaliśmy do rana. Potem łaźnia, golenie, tatuowanie, selekcja. Mam w głowie kilka obrazków. Pierwszy: po porannym apelu w części dla kobiet, zebrano wszystkie Żydówki, kazano im się rozebrać do naga. Wpakowano na ładunkowe skrzynie ciężarówek, a te pojechały w stronę krematoriów. I do tych jadących i do tych czekających na kolejny transport doszła prawda: wszystkie zginą, zostaną zagazowane. Tych krzyków przerażenia nigdy nie zapomnę. Te, które próbowały uciekać natychmiast były zabijane przez Niemców jadących za ciężarówkami na motocyklach. Kilka godzin później wszystko ucichło. Kolejny obrazek: podglądaliśmy z okien jak podjechał pociąg. Z niego wysiedli elegancko ubrani prominenci żydowscy. Nieco zblazowani, otrzepywali z walizek kurz. Ustawiono ich w szeregu i zaprowadzono. Gdzie? To powiedział nam wydobywający się z komina krematorium gęsty dym

- wspomina pan Stanisław. Po miesiącu, jako osoba zdrowa, nadająca się do pracy został wywieziony na tereny dzisiejszej Austrii. Najpierw trafił do obozu Mauthausen, potem do Gusen. - Rzeczywistość obozów to głód, praca ponad siły, na przykład moja zmiana w Gusen trwała 12 godzin. Bicie nas i zastraszanie było na porządku dziennym. Gdy jeden Niemiec mi przyłożył, padłem jak długi. Potem dowiedziałem się, że pod rękawiczki wkładali sztabki metalu, żeby nas bardziej bolało. Dzień w obozie zaczynał się skoro świt: donośne „Raus” stawiało na nogi. Po sprzątaniu prycz wydawano z kotła rzadką zupę, tylko pół litra na osobę. Ten, kto odważył podejść się dwa razy, był zabijany. Potem zbiórka na placu i do pracy. Jedyną rozrywką było podglądanie działającej na terenie obozu agencji towarzyskiej. Myśmy przecież kobiet szmat czasu wtedy nie widzieli! Wieczorem zbieraliśmy się na pryczy – po kilka osób na jednej. Zdarzało się nieraz, że sąsiad obok nie dożywał rana. Wiele osób w obozach popełniało samobójstwa – rzucało się pod pociąg, czy specjalnie podchodziło do drutów. Widziałem też jak niemiecki funkcyjny zabił niemieckiego więźnia, za to, że ten nie garnął się do pracy. Życie więźniów było warte tyle samo – nic. I nie liczyła się nacja – dodaje mężczyzna. 

W obozie dotrwał końca wojny, lecz wspomnienia nadal są w nim żywe. - To było piekło, które z człowieka nie wyjdzie. Przykłady? Kult chleba – na to zwrócili uwagę moi znajomi. Przez lata krojąc chleb, skrzętnie zbierałem okruszki, odkładając je na kromkę. Dopiero jak mi powiedziano, że tak robię, złapałem się na tym. Robiłem to nieświadomie, nic dziwnego - pajdka chleba w Auschwitz to była cena ludzkiego życia. Do tej pory jak widzę chleb leżący koło śmietnika, to mimo woli nadal ręka chciałaby ten chleb zgarnąć – mówił nam w innej rozmowie. Takich jak on, którzy mogą przekazywać nam świadectwo prawdy jest coraz mniej. Dlatego tak ważne jest, by pielęgnować pamięć o poległych i ofiarach.

- Jesteśmy Wam winni pamięć. Zdajemy sobie sprawę z trudnych momentów naszej historii i zobowiązujemy się, że będziemy pielęgnowali pamięć o naszej historii dla przyszłych pokoleń – przemawiał podczas Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady premier Mateusz Morawiecki. - Spotykamy się tutaj, by czcić pamięć tych naszych pomordowanych obywateli, rodaków, obywateli RP różnych narodowości i obywateli, którzy często w tej nierównej walce stawali ramię w ramię, okazując sobie braterstwo. W tak dramatycznych okolicznościach, w tak strasznym czasie monstrualnych niemieckich zbrodni, nie jesteśmy sobie w stanie my, dzisiejsze pokolenia, wyobrazić - co to znaczyło wówczas podać kromkę chleba, szklankę wody drugiemu człowiekowi – wspominał szef rządu. Z kolei wicepremier Beata Szydło pojawiła się na uroczystościach w Oświęcimiu.

<blockquote class="twitter-tweet" data-lang="pl"><p lang="pl" dir="ltr">14 czerwca 1940 r. niemieccy okupanci wysłali pierwszy masowy transport do KL Auschwitz. Z więzienia w Tarnowie przywieziono tam 728 Polaków. Pamiętamy! <a href="https://t.co/PnSZ3ccTlw">pic.twitter.com/PnSZ3ccTlw</a></p>&mdash; Beata Szydło (@BeataSzydlo) <a href="https://twitter.com/BeataSzydlo/status/1006994037038108672?ref_src=twsrc%5Etfw">13 czerwca 2018</a></blockquote>
<script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script>