Przemysław Czarnek

i

Autor: TOMASZ GOLLA/ SUPER EXPRESS Przemysław Czarnek

Minister Czarnek zdradza nam swoje plany. Tak wyglądają jego obietnice [WYWIAD]

2021-09-13 17:17

Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki rozmawia z nami o rozpoczętym niedawno roku szkolnym i nadchodzącym roku akademickim. Pandemia koronawirusa trwa i niemal każdy rodzic, nauczyciel, uczeń i student zastanawia się, jak w tym roku będzie wyglądała nauka. Minister Przemysław Czarnek rozwiewa wątpliwości. Obiecuje naukę stacjonarną, podwyżki pensji dla nauczycieli, skarży się na współpracę ze związkowcami i wyjaśnia, dlaczego lista lektur została zmieniona. Szczegóły w rozmowie:

KARPACZ 2021: Mateusz Morawiecki

„Super Express”: - Rośnie liczba zakażeń spowodowanych koronawirusem, a czwarta fala pandemii tuż za rogiem. Jak szkoły i uczelnie wyższe są na nią przygotowane?

Przemysław Czarnek: - Nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że czwarta fala nadejdzie. Analizowaliśmy sytuację jeszcze w połowie lipca i niektóre modele wskazywały, że już na koniec sierpnia czeka nas 1000 zachorowań dziennie. Mamy połowę września i czarne scenariusze się jeszcze nie sprawdziły. Oczywiście, wiemy, że za chwilę tych zakażeń będzie nie tylko 1 tys. czy 5 tys., ale wręcz 15 tys. dziennie. Zwróćmy jednak uwagę, że liczba hospitalizacji w tym samym czasie jest radykalnie niższa niż przy drugiej i trzeciej fali. I to nas napawa optymizmem. To nie liczba zakażeń sprawiała, że przechodziliśmy na naukę zdalną, ale wydolność służby zdrowia, która w pewnym momencie była na wyczerpaniu. Dlatego trzeba było przerywać kontakty społeczne, by nie było transmisji koronawirusa – każdego dnia w ruchu okołoszkolnym jest do kilkunastu milionów osób. W sytuacji, kiedy będą wolne łóżka w szpitalu i służba zdrowia będzie wydolna, w szkołach nie będzie nauki zdalnej.

- Czyli MEN stawia na naukę stacjonarną?

- Owszem, ale nie mogą zapewnić, że nie stanie się coś, co sprawi, że znów będziemy mieli służbę zdrowia na skraju wydolności. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie za 4-5 miesięcy. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie będą nowe warianty koronawirusa i jak będą one niebezpieczne. Jeśli się to będzie utrzymywało na takim poziomie jak w innych krajach, gdzie czwarta fala już jest, to jestem optymistą. Gdyby sytuacja jednak tego wymagała, mamy w pogotowiu plan B, C i D.

- Choćby na Śląsku pojawiły się pomysły, by w akademikach mieszkali wyłącznie studenci zaszczepieni. Co pan na to?

- Jeśli ktoś się boi, że zarazi się koronawirusem i ciężko będzie przechodził chorobę, w każdej chwili może i powinien udać się do najbliższego punktu szczepień. Ja uważam, że dzisiaj powinniśmy postawić na odpowiedzialność własną ludzi i dlatego uważam, że dzielenie studentów na zaszczepionych i niezaszczepionych nie ma sensu. W warunkach pełnej dostępności szczepionek takie pomysły uważam za zbędne.

- Rektorzy, którzy zastanawiają się, czy takie decyzje wydać, będą mogli to zrobić, czy nie?

- Poza wszystkim rektorzy nie mają takiej podstawy prawnej. Zwrócił na to uwagę także Rzecznik Praw Obywatelskich, że nie ma w tej chwili podstaw, by wprowadzać podziały na zaszczepionych i niezaszczepionych w akademikach.

- Czy podwyżki będą w tym roku? Jeżeli tak, na zasadach, jaki proponują związkowcy? Czy inny? Jaki jest pański pomysł?

- On jest znany od dawna i opiera się na trzech filarach. Jeden z nich to debiurokratyzacja pracy nauczyciela. Jeśli związkowcy pokazują, że nauczyciele pracują w tygodniu od 40 do 46 godzin i wśród nich nawet kilkanaście godzin poświęca na biurokrację, to w pierwszej kolejności ją likwiduję. Zlikwidowałem ewaluację wewnętrzną i zewnętrzną, monitorowanie. To główne źródła biurokracji w pracy nauczyciela. Dalej będziemy pracować nad awansem nauczycielskim, bo to też powoduje biurokrację. Chcę, by nauczyciele, którzy poświęcali do tej pory czas biurokracji, przynajmniej w części poświęcili go uczniom. W ślad za tym pójdzie trzeci filar, czyli zwiększenie wynagrodzeń.

- Początkujący nauczyciel zarabia dziś niewiele więcej niż wynosi minimalne wynagrodzenie.

- To prawda i jest to sytuacja, która nie zachęca absolwentów uczelni wyższych, by przychodzili do zawodu nauczycielskiego. Mamy tego pełną świadomość i podwyżki, które planujemy, będą kilkudziesięcioprocentowe. To wszystko w ramach szerokiej reformy, o której mówiłem.

- ZNP proponuje, by zarobki nauczycieli były powiązane ze średnią krajową. Początkujący nauczyciel miałby zarabiać 90 proc. tej kwoty. To ma rosną wraz ze stopniami nauczycielskimi. Co pan na to?

- Szkoda, że ZNP nie był skory, by o tym rozmawiać przed wakacjami, kiedy zespoły nad tymi kwestiami pracowały. ZNP odmówił rozmów. Ciekawe, że ma pomysły, kiedy rozmowy się nie toczą. Mam nadzieję, że Związek nie ucieknie przed rozmowami w drugiej połowie września i stawi się na zespole ds. statusu nauczyciela. Ja nie wykluczam powiązania w jakimś stopniu pensji nauczycielskich ze średnią krajową.

- Pana zdaniem propozycje ZNP są do zrealizowania?

- To bardzo ciekawe propozycje, ale trzeba na ich realizację znaleźć jeszcze środki. Ja gwarantuję, jak wspomniałem, kilkadziesiąt procent podwyżki.

- A co z pensjami dla nauczycieli akademickich?

- Przymierzamy się do tego, ale w pierwszej kolejności chcemy się zająć nauczycielami ze szkół podstawowych i średnich.

- Lektury szkolne. Ich lista od tego roku została zmieniona. Z czego ona wynika?

- Było wiele postulatów, żeby listę lektur zmienić. Jak państwo wiedzą, zmieniliśmy głównie lektury uzupełniające, więc daliśmy dodatkowe pozycje dla nauczycieli i to oni będą decydować które, jeśli w ogóle, będą przez nich wykorzystywane. Dodaliśmy ponad 50 pozycji i są wśród nich książki z zakresu fantastyki, ochrony przyrody, historii czy lektury dotyczące wybitnych Polaków – kardynała Wyszyńskiego czy Jana Pawła II. Ciekawe, że dołożyliśmy cztery pozycje dotyczące Karola Wojtyły, w tym fragmenty jego encyklik i dwie pozycje dotyczące kardynała Wyszyńskiego – a więc sześć pozycji na ponad 50 – a wszyscy skupili się właśnie na nich.

- Na koniec jeszcze badania dotyczące oceny polityków przeprowadzone przez Instytut Badań Rynkowych. Okazuje się, że bardzo wielu Polaków ocenia pana źle. Co pan na to?

- Jest też duże grono, które ocenia mnie pozytywnie. 20 proc. to wcale nie mało. Przy poziomie ataków na moją osobę i manipulowania moimi wypowiedziami czy projektami, które powstają w MEN, to i tak ta ocena jest, w moim przekonaniu, niezła.