Marek Zuber

i

Autor: Tomasz Radzik

Marek Zuber: Nie jest źle, ale pieniędzy będzie mniej

2018-05-05 4:00

Z Markiem Zuberem rozmawiał Przemysław Harczuk.

"Super Express": - Mamy na razie wstępne zapowiedzi dotyczące unijnego budżetu. Opozycja mówi o miliardach, które stracimy z winy rządu. Rząd o wielkim sukcesie, bo na nowym budżecie zyskamy. Kto ma rację?

Marek Zuber: - Każdy rząd ma PR, nie ma co się na to obrażać, jednak ten rząd ma PR wyjątkowo nakręcony. Słyszymy na przykład, że dzięki rządowi powstał milion nowych miejsc pracy. A to nie jest prawdą - te miejsca pracy powstały dzięki koniunkturze międzynarodowej. Podobnie jest z twierdzeniem, że dzięki rządowi będziemy mieli dobry budżet unijny. Po pierwsze - nie wiemy, czy dobry, bo to dopiero pierwsza przymiarka. Teraz zaczynają się negocjacje, kto ile dostanie.

- Jednak czarne scenariusze się nie sprawdziły?

- Faktycznie nie potwierdziły się zapowiedzi dotyczące zmniejszenia środków na wyrównanie różnic rozwojowych i polityki rolnej. Według tego, co zapowiadano wcześniej, cięcia na wyrównanie różnic rozwojowych mają wynosić nawet 20 proc. Teraz wiemy, że będzie to pięć, może siedem proc. Czy jest to jednak sukces Polski? Na pewno nie chcielibyśmy, by tak radykalne cięcia były. Z drugiej strony to nie Polska najbardziej protestowała w tej kwestii. Poza tym cięcia będą mniejsze, ale środków na wyrównanie różnic oraz na rolnictwo będzie mniej. Najbardziej wzburzeni będą tu rolnicy francuscy, ale dotknie to też polskich rolników.

- Jest sprawa przestrzegania praworządności, z którą ma być powiązana wypłata środków unijnych...

- Nie wchodząc w oceny, czy praworządność w Polsce jest w jakikolwiek sposób zmniejszana, bez wątpienia rząd powiązania tych kwestii z budżetem unijnym nie chciał. A więc fakt, że ta kwestia w ogóle się pojawia, nie może być uznany za sukces rządu. Oceniając te wstępne zapowiedzi budżetu - jest lepiej, niż wynikałoby to z wcześniejszych pesymistycznych zapowiedzi, natomiast niedobre jest wprowadzenie dodatkowych czynników, takich jak wspomniana praworządność, wpływających na to, ile dostaniemy środków z budżetu. Co do szczegółów... Za wcześnie, by mówić o szczegółach. Na to trzeba poczekać do zakończenia negocjacji.

- Niekorzystny wydaje się też pomysł powiązania wypłat pieniędzy z Unii ze stopą bezrobocia, która w Polsce jest ostatnio niższa?

- Tu z oceną należy poczekać. Nie do końca wiemy, jak te wskaźniki będą oceniane. Bo dziś mamy niski poziom bezrobocia, ale są kraje mające jeszcze niższy, na przykład Czechy. Poza tym jeżeli stopa bezrobocia będzie jednym z czynników decydujących o wysokości składki, ale ważniejsze nadal będzie PKB na głowę mieszkańca, to okaże się, że wcale nie będzie to dla nas wielki problem. W wypadku środków z Unii warto pamiętać też o tym, że mocno posunęliśmy się do przodu od czasu wejścia do Unii Europejskiej, odległość między Polską a najbogatszymi państwami się zmniejszyła, jesteśmy w innym miejscu niż w 2004 r. A więc jak tych środków będzie nieco mniej, nie będzie to jakąś porażką Polski. Poza tym ile byśmy tych pieniędzy nie otrzymali, ich wpływ na gospodarkę nie będzie już tak wielki jak kilkanaście lat temu, bo nasze PKB jest dziś znacznie większe.