Bronisław Komorowski Jarosław Kaczyński

i

Autor: montaż SE

Nieznana HISTORIA ojca Kaczyńskich. W tle ciotka Komorowskiego

2019-08-01 14:07

W dniu, w którym przypada 75. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego warto przypomnieć historię ojca braci Kaczyńskich. Historia Rajmunda Kaczyńskiego jest o tyle ciekawa, że przewija się w niej postać ciotki byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jakim cudem splotły się losy ojca Kaczyńskich i ciotki Komorowskiego?

Ojciec Lecha i Jarosława Kaczyńskich urodził się 1 września 1922 roku w miejscowości Grajewo. Ale, gdy doszło do wybuchu wojny rodzina Rajmunda przyjechała do Warszawy z obawy przed wywózkami. W Warszawie Kaczyński uczył się w Zawodowej Szkole Technicznej, a później rozpoczął naukę na Wydziale Mechanicznym Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn im. Wawelberga, następnie w Państwowej Wyższej Szkole Technicznej i tak aż do 1944 roku. Już dwa lata wcześniej, w 1942 roku wstąpił do Armii Krajowej, a pseudonim jaki przyjął brzmiał "Irek". Brał udział w Powstaniu Warszawskim, został dowódcą  7 drużyny 2 plutonu kompanii K 1 Pułku „Baszta”. i właśnie w czasie walki o Warszawę losy ojca Kaczyńskich splotły się z losami ciotki Bronisława Komorowskiego, Halina Wołłowicz, która jako "Rena" brała udział w Powstaniu, była sanitariuszką. To właśnie ona go opatrywała, gdy został ranny. W książce "Dziewczyny z Powstania" Wołłowicz opowiedziała o swoich przeżyciach i o Kaczyńskim.

Pierwszy raz spotkała go, gdy był ranny w rękę: - Pierwszym rannym, którego opatrywałam w Powstaniu, był Rajmund Kaczyński "Irka", ojciec świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. Pamiętam to jak dziś. Kciuk wisiał mu dosłownie na jednej żyłce. Muszę przyznać, że byłam tym widokiem przerażona. Na szczęście Rajmund trzymał się dobrze, o wiele lepiej ode mnie, pomimo że to przecież on został ranny. Kazał mi obciąć ten palec, ale ja oczywiście tego nie zrobiłam. Nie byłam w stanie. Raz, że bym nieuchronnie zemdlała, a po drugie miałam nadzieję, że jednak uda się go uratować, przyszyć. Założyłam opatrunek i posłałam go do punktu sanitarnego. Nasza rolą jako sanitariuszek liniowych była bowiem właśnie pierwsza pomoc, zabezpieczenie rany. Dalsze leczenie i opatrywanie odbywało się już poza linią front.

Drugie ich spotkanie było także dramatyczne, a co więcej można powiedzieć, że ciotka Komorowskiego uratowała życie ojcu Kaczyńskich. Tak o tym mówiła: - Przeszliśmy do naszej kwatery na Puławskiej 132. Tam odnalazł nas Rajmund Kaczyński. Gdy go zobaczyłam, powiedziałam mu, żebyśmy poszli na świeży grób jednego z kolegów. Żachnął się, że dopiero co do mnie przyszedł, a mnie już gdzieś niesie. Jednak poszedł. Wyszliśmy na zewnątrz, pokonaliśmy może z pięćdziesiąt metrów i nagle pocisk uderzył dokładnie w ten budynek. Wszyscy, którzy się w nim znajdowali, zginęli. Można powiedzieć, że uratowałam sobie i Rajmundowi życie - wspominała po latach. 

POZNAJ TE HISTORIĘ: Tragiczna tajemnica ciotek Jarosława Kaczyńskiego. Makabryczna historia