Prof. Marek Chmaj o Andrzeju Lepperze: Oceniono złą sławę, a nie kandydata

2010-05-12 7:30

Sprzeczne decyzje Państwowej Komisji Wyborczej wykluczającej i dopuszczającej Andrzeja Leppera do wyborów komentuje konstytucjonalista prof. Marek Chmaj

"Super Express": - Państwowa Komisja Wyborcza najpierw wykluczyła Andrzeja Leppera z wyborów, a następnie przeprosiła i przywróciła go, wyrażając ubolewanie. Skąd wpadka osób, które mają być alfą i omegą prawa wyborczego?

Przeczytaj koniecznie: Michał Karnowski: Merytoryczne wejście nastąpi przed drugą turą wyborów

Prof. Marek Chmaj: - Zawiniła tu chyba zła sława Andrzeja Leppera. Gdyby był osobą nieskazitelną, do tego błędu zapewne by nie doszło. Przeszłość szefa Samoobrony jest znana. Wszyscy wiedzą, że jest osobą skazaną prawomocnym orzeczeniem sądu. Odnośnie jednego wyroku w Krajowym Rejestrze Karnym znalazła się informacja, że chodzi o art. 226. A ten przepis odnosi się do ścigania z oskarżenia publicznego. Komisja oparła się zatem automatycznie na rejestrze karnym, nie wysłuchując wyjaśnień samego kandydata. Dopiero po usłyszeniu wyjaśnień zadziałała automatycznie, uchylając natychmiast swoje poprzednie postanowienie.

- Skoro Leppera oceniano przez pryzmat jego sławy, a nie weryfikując dokumenty, to można to ocenić jako kompromitację Komisji?

Patrz też: Rozmowa z Janem Pospieszalskim o filmie Solidarni 2010, który wywołał burzę (WYWIAD)

- I tu mamy problem. W odniesieniu do innych kandydatów Państwowa Komisja Wyborcza nie weryfikowała ich statusu prawnego w Sądzie Najwyż- szym. Powstaje zatem pytanie, dlaczego miałaby to robić wyłącznie w przypadku Leppera. PKW oparła się na jedynym dostępnym rejestrze i zrobiła to równo, nie dyskryminując żadnego ze sprawdzanych kandydatów. Co więcej, można powiedzieć, że sprawa dopilnowania wykreślenia wpisu w Rejestrze Karnym była w gestii samego kandydata i w jego interesie leżało dopilnowanie tego kroku. Zamiast zaniedbania PKW widziałbym zatem raczej niedopilnowanie swoich interesów przez Leppera.

Czytaj dalej>>>


- Przy okazji tego wyroku pojawiły się wątpliwości, kto powinien, a kto nie powinien kandydować w wyborach. Czy prawo, które obowiązuje u nas, w tej kwestii jest do końca przejrzyste, czy nawet sensowne…?

- Rzeczywiście, jako prawnik bardzo negatywnie oceniam nowelizację Konstytucji z 2009 roku. Ta nowelizacja jest ewidentnie dziurawa. Dlaczego bowiem wykluczać z wyborów ludzi skazanych za przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego, a nie prywatnego? Przecież według takich przepisów w wyborach może kandydować na prezydenta osoba skazana za gwałt! Nawet wielokrotny! Przecież to przestępstwo o nieporównywalnym ciężarze. Lepperowi kandydowanie umożliwił werdykt Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że wspomniany przepis art. 226 kodeksu karnego jest niekonstytucyjny.

- Jak wygląda ta sytuacja na tle innych krajów europejskich?

- Rozwiązanie, które przyjęto w Polsce, jest rzeczywiście oryginalne i można je znaleźć w niewielu innych krajach. Wynika z kiepskiej jakości naszego życia politycznego i słabości klasy politycznej. Od posłów, senatorów i kandydatów na prezydenta powinniśmy oczekiwać nieskazitelnego charakteru. Powinniśmy w takiej sytuacji oczekiwać wyboru najlepszych spośród nas. Tymczasem grono zasiadające w Sejmie było bardzo różne. I nie chodzi tu tylko o przestępców pospolitych. Także o tych, którzy popełnili przestępstwo, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Do pewnego czasu była to największa bolączka wśród posłów. I regulacje, o których mówimy, były skutkiem tej sytuacji.

Prof. Marek Chmaj

Prawnik konstytucjonalista, wykładowca WSHiP w Warszawie i UWM w Olsztynie