Opinie. Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Pod grobem generała Siwickiego leżą w dołach polscy bohaterowie

2014-10-16 4:00

Podobnie jak miliony Polaków poczułem rozgoryczenie, a nawet ból, że żyjemy w państwie, w którym kaci nie tylko nie stają przed sądem - a jeżeli stają, to są uniewinniani - to jeszcze kiedy dożywają swoich dni, chowani są z honorami wojskowymi. Te sytuacje niestety się powtarzają. Kiedy w 2008 r. zmarł mjr Mieczysław Widaj - sędzia, który wydał ponad sto wyroków śmierci - jemu także przygotowano asystę wojskową.

"Super Express": - Poszukuje pan szczątków Danuty Siedzikówny "Inki", sanitariuszki 5. Brygady Wileńskiej, Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Równolegle mamy skandal związany z pochówkiem z honorami wojskowymi Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla tej niepełnoletniej dziewczyny. Jak pan to ocenia?

Prof. Krzysztof Szwagrzyk: - Podobnie jak miliony Polaków poczułem rozgoryczenie, a nawet ból, że żyjemy w państwie, w którym kaci nie tylko nie stają przed sądem - a jeżeli stają, to są uniewinniani - to jeszcze kiedy dożywają swoich dni, chowani są z honorami wojskowymi. Te sytuacje niestety się powtarzają. Kiedy w 2008 r. zmarł mjr Mieczysław Widaj - sędzia, który wydał ponad sto wyroków śmierci - jemu także przygotowano asystę wojskową. Gdyby nie nagłośnienie tych sytuacji przez media, zbrodniarze byliby chowani z honorami. Tymczasem to nie media i nie historycy powinni informować, kto jest katem. To obowiązek państwa, które już dawno powinno wprowadzić odpowiednie przepisy.

- Po ujawnieniu przeze mnie haniebnej sprawy pochówku Krzyżanowskiego szef MON zwolnił dwóch dowódców z garnizonu koszalińskiego. Tymczasem to sam minister Tomasz Siemoniak powinien przemyśleć swoją dalszą obecność w rządzie. Przecież to on przyznał honory wojskowe przywódcy związku przestępczego o charakterze zbrojnym, czyli tow. Jaruzelskiemu. Ale wróćmy do naszych bohaterów. Podobno odnalazł pan szczątki "Inki"?

- Zapewniam państwa, że o niczym innym ja i członkowie mojego zespołu nie myślimy, jak tylko o dniu, kiedy będziemy mogli ogłosić, że udało nam się odnaleźć szczątki "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka".

- Mówimy o Gdańsku.

- Tak, o Cmentarzu Garnizonowym. Myślę, że to, co udało się ustalić, jest niezwykle obiecujące. Na tym cmentarzu w latach 40. i 50. pochowano kilkudziesięciu więźniów, w tym jedną kobietę. Inne kobiety, które zostały stracone w więzieniu przy ul. Kurkowej, były Niemkami, zostały stracone przez powieszenie, a ich szczątki natychmiast przekazano do zakładu anatomii w Gdańsku. Jedynie Danuta Siedzikówna została pochowana na tej nekropolii. We wrześniu br. odnaleźliśmy szczątki umieszczone w jednym dole - bardzo młodej kobiety z dwukrotnie przestrzeloną czaszką i nieco starszego od niej mężczyzny. Zostali pochowani w trumnach bez wieka. Wiemy skądinąd, że "Inka" została stracona razem z "Zagończykiem" i - wszystko na to wskazuje - zostali gdzieś razem pochowani. Do tej pory udało nam się potwierdzić szczegóły antropologiczne - wiek, wzrost, stan uzębienia i charakterystyczne przestrzeliny. Czekamy teraz na wyniki badań genetycznych.

- Przenieśmy się do Warszawy. Często słyszę opinie, że poszukiwania ofiar reżimu komunistycznego na Służewie i na "Łączce" Powązek Wojskowych przebiegają zgodnie z planem. Na jakim etapie właściwie są te prace?

- Zacznę od miejsca, o którym latem tego roku było głośno, czyli Służewia. Tam w ciągu dziesięciu dni naszych działań potwierdziliśmy, że znajdują się szczątki więźniów z czasów stalinowskich. Doszło potem do interwencji policji i prokuratury, które zajęły te szczątki i przekazały je do zakładu anatomii. Nie wiem, jaki jest wynik postępowania prokuratury Warszawa-Mokotów.

- Ale słyszeliśmy, że po tej interwencji i odebraniu efektów prac pana zespołowi jest szansa, że wróci pan do badań szczątków zamordowanych na Służewie?

- Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ani przez moment nie wątpiłem, że ustalenia prokuratury będą takie same jak naszych specjalistów - że są to szczątki ofiar komunizmu. Szkoda tylko czasu i niepotrzebnych złych emocji, które towarzyszyły naszym pracom. Wszystko można było zrobić inaczej. Jestem przekonany, że to kwestia miesiąca, dwóch, kiedy ta sprawa wróci do prokuratury IPN.

- Miejsce najbardziej rozgrzewające serca i umysły Polaków, czyli warszawska "Łączka". Czy toczą się tam obecnie jakieś prace ekshumacyjne?

- Nie, nie toczą się tam żadne prace ekshumacyjne. Za nami dwa etapy działań plus prace, które wykonaliśmy we wrześniu tego roku. Efektem tego jest odnalezienie szczątków 196 więźniów. Ciągle oczekujemy na ten najważniejszy moment, a więc na trzeci etap działań ekshumacyjnych na "Łączce", który pozwoli nam na wydobycie szczątków ok. 90 więźniów, znajdujących się cały czas pod współczesnymi grobami.

- Kiedy się to stanie?

- Na pewno nie stanie się to - z powodów oczywistych - zimą. Musi się to stać w roku następnym. Nie mogę sobie bowiem wyobrazić sytuacji, że będziemy słyszeć o jakichkolwiek trudnościach. Myślę też, że cierpliwość społeczna w tej sprawie osiągnęła pewną granicę. Żadne przeszkody, które istnieją w tym zakresie, nie są na tyle poważne, żeby nie można ich było pokonać. Trzeba jednak woli, determinacji i rzeczywistej chęci działania, a nie mnożenia kolejnych problemów.

- Rzeczywiście Polacy nie mogą zrozumieć, czemu poszukiwanie i upamiętnianie polskich bohaterów spotyka się z takimi problemami. Co tak naprawdę blokuje prace na "Łączce"?

- Najważniejszym powodem jest fakt, że w latach 1982-1984, czyli pod osłoną stanu wojennego, władze komunistyczne uznały, że należy tam - na miejscu potajemnych pochówków więźniów - wyznaczyć pole dla zasłużonych działaczy komunistycznych. W krótkim czasie postawiono prawie 200 pomników tych ludzi. Problem polega na tym, jaką formułę, także prawną, przyjąć, aby doprowadzić do wydobycia szczątków więźniów. Powiedzmy jednak, że na Powązkach więźniów chowano także w innych kwaterach - B, C, F, F2, F3. Tu w ostatnich latach spoczęli twórcy stanu wojennego.

- To sensacyjna informacja, bo do dziś ograniczaliśmy teren dołów śmierci na Powązkach do "Łączki". Kto spoczywa nad masowymi grobami ofiar komunizmu?

- Osoby cywilne niezwiązane z aparatem komunistycznym. Wyjątkiem są kwatery F, F2 i F3. Tam mamy wyjątkowo dużo pochówków ludzi związanych z partią komunistyczną i aparatem władzy, w tym wojska.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Dr hab. Piotr Wawrzyk: Problemem jest polska gospodarka

- Możemy wskazać jakieś nazwiska?

- To na przykład gen. Florian Siwicki.

- PRL-owski minister obrony narodowej, trzeci, po Jaruzelskim i Kiszczaku, twórca stanu wojennego. To przecież świeży pochówek z marca 2013 r. i musi oburzać, że tacy zbrodniarze nadal są chowani nad ofiarami komunizmu. Ale trzeba też powiedzieć, że każde polskie miasto ma swoją "Łączkę". Ilu jeszcze bohaterów leży pod ziemią i kiedy możemy się spodziewać, że zostaną z niej wydobyci?

- Nasze ostrożne szacunkowe dane mówią o co najmniej kilkunastu tysiącach ludzi, których szczątków nie udało się dotychczas odnaleźć, ponieważ zostały pochowane w utajnionych miejscach, po których zacierano ślady. Jak długi to proces? To sprawa na wiele lat. Problem polega jednak na tym, że przy tak ogromnej skali zjawiska państwo polskie powinno podjąć działania całościowe. Tu nie wystarczy 10-20 osób. Trzeba podjąć decyzję, jak doprowadzić do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tajemnych pochówków komunistycznych. Rodziny wreszcie muszą poznać, gdzie są pochowani ich bliscy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail