Opinie. Mirosław Skowron: Adam Hofman na premiera?

2014-11-12 8:53

Marszałek Radek Sikorski zapowiedział na dziś stanowcze kroki w sprawie rozliczenia poselskich delegacji. Audyt, pokłosie domniemanego cwaniactwa posła Hofmana i jego kolegów.

Mam dziwne przekonanie, że gdyby taki audyt miał się odbyć zupełnie na serio, to sami posłowie, z marszałkiem Sikorskim na czele, szybko by się z niego wycofali.

Co by się bowiem stało, gdyby audytu nie ograniczać do spraw tak ewidentnych, jak ta Hofmana? Gdyby sprawdzić wydatki ministrów i wiceministrów? Czy audyt nie mógłby objąć np. bezczelnej turystyki parlamentarzystów na koszt podatnika?

Pamiętam dwa takie kurioza, a było ich bez liku. Wypad grupy posłów (wśród nich posła Ryszarda Kalisza, znanego z narzekania na swoją ciężką dolę) do Ekwadoru. Koszt dla podatników: 140 tysięcy złotych. I wypad trzech posłanek na konferencję o gender do Malezji. Wśród nich żywo zainteresowanej tą tematyką posłanki Beaty Kempy. Koszt 57 tysięcy zł.

Posłowie Hofman, Kamiński i Rogacki w Madrycie też byli w podobnej delegacji. Weszli, podpisali listę i prawie tyle ich widziano. Prawie, bo na ich nieszczęście widzieli ich później polscy turyści. Ile podobnych wyjazdów polityków polegało też na cieszeniu się życiem na koszt podatnika? Ile lotów marszałka Senatu Bogdana Borusewicza przeszłoby taki niezależny audyt? Ile obiadów Radka Sikorskiego? Kiedy minister Kidawa-Błońska zapowiadała, że zwróci pieniądze w sprawie ewidentnej, bronił się przed tym rękami i nogami. Ile było tych, o których nie słyszeliśmy? A co ze spółkami Skarbu Państwa? Nie tak dawno okazało się, że Platforma jest w stanie stworzyć na rozkaz miejsce pracy za dwieście tysięcy złotych miesięcznie dla Igora Ostachowicza, przybocznego Donalda Tuska. Ile podobnych fanaberii przechodzi bez echa?

Czy Sejm naprawdę miałby odwagę to sprawdzić?

Załóżmy, że tę odwagę by znalazł. Załóżmy, że wszystkie partie zachowałyby się pryncypialnie i wyrzucały swoich posłów za wykorzystywanie do prywatnych celów pieniędzy podatników.

Czy nie okazałoby się wówczas, że ci wyrzuceni tworzą większość parlamentarną i są w stanie stworzyć rząd? Kandydat tej większości na premiera już jest. Adam Hofman nosił się jak premier, takież miał przekonanie o własnej wielkości.

Może to byłoby jedyne realne, choć na pewno nie to wymarzone, odbetonowanie sceny politycznej?

Przeczytaj też: Mirosław Skowron: Hej, Hofman - pech ci na imię!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail