Paweł Kukiz

i

Autor: Piotr Grzybowski / Super Express

Kukiz zdradza swój plan: Byłem zbyt ufny i otwarty. Nie dam się już tak wyprowadzić w pole

2019-08-20 5:35

Mógłbym spokojnie siedzieć w domu i żyć z samych praw autorskich, które przynoszą mi trzykrotnie wyższe pieniądze niż te w Sejmie. Na pewno z polityki nie odejdę. Niedoczekanie! Choć wiem, że cały ten system byłby szczęśliwy, łącznie z częścią PSL, gdybym rzucił się do Wisły i zniknął.

„Super Express”: - Po co panu ta polityka? Pan w przeciwieństwie do wielu ma co robić w życiu. Sejm nie jest panu do niczego potrzebny.

Paweł Kukiz: - Mógłbym spokojnie siedzieć w domu i żyć z samych praw autorskich, które przynoszą mi trzykrotnie wyższe pieniądze niż te w Sejmie. Nie mogę się jednak wycofać. Będę w polityce dopóki nie wywalczę realizacji tych postulatów z którymi szedłem do wyborów w 2015 roku.

JOW i referenda.

Nie tylko. Ustawa antykorupcyjna, możliwość odwołania posła w trakcie kadencji itd. Chodzi o nadanie państwu obywatelskiego charakteru i zakończenia z ustrojem wywodzącym się z PRL, w którym partie polityczne stoją ponad obywatelami i mają szereg przywilejów. Przecież dziś obywatele niebędący ludźmi którejś z partii politycznych są praktycznie pozbawieni możliwości startu do Sejmu! Członkowie partii to jest zaledwie 1 proc. obywateli. To jest demokracja?!

Z PSL da się to osiągnąć?

Nie jest to dla mnie optymalna sytuacja, nie czuję euforii, ale to było najlepsze z możliwych wyjść. A co by pan zrobił na moim miejscu by ocalić te postulaty?

Wielu machnęłoby ręką i siedziało w domu z tymi tantiemami.

Nie mogę. Jestem Polakiem, moi przodkowie ginęli w okopach, ginęli na Wschodzie. Nie mogę się poddać. Nawet pomimo tego, że traci na tym moja rodzina. Doskonale pan wie, jaka była u nas sytuacja zdrowotna. To są wyrzeczenia, to jest droga przez mękę.

Co żona na to?

Też, tak jak pan pytała, dlaczego to robię i czy jeszcze chcę. Ale czy moim przodkom chciało się w okopach siedzieć i iść na wojnę? Mogłem wycofać się z polityki, albo skorzystać z list partii, która zbierze podpisy i zgodzi się by moje postulaty reformujące państwo wpisać do swojego programu. Nie wycofałem się i na pewno z polityki nie odejdę. Niedoczekanie, choć wiem, że cały ten system byłby szczęśliwy, łącznie z częścią PSL, gdybym rzucił się do Wisły i zniknął.

Nie zniknie pan.

Nie. Jestem przekonany, że po pewnym czasie historia przyzna mi rację. Nie miałem innego wyjścia. Trzeba zablokować dwupartyjny system. Pozostawienie tylko wyboru między PiS a PO, to wybór jak z lat 60 w PZPR: między „natolińczykami” i „puławianami”. I tak będzie przez dekady.

I pan rozbije „natolińczyków” i „puławian” PSL-em?

Najpierw były rozmowy z PiS. Oni mają większość i byliby w stanie wprowadzić część moich propozycji w życie. Prezes Kaczyński nie był jednak zainteresowany jakimkolwiek postulatem demokratyzującym państwo. Nawet jeżeli prezes Kaczyński ma dobre intencje, to jego droga jest drogą do państwa autorytarnego.

Pan też o „faszyzmie PiS”?

Ależ skąd! To nie jest mój ślepy atak na PiS. Wizja Kaczyńskiego zakłada po prostu centralizację władzy, by jedna partia miała absolutną zwierzchność nad władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. To jest praktyczny powrót do PRL. Rozmawiałem też z Konfederacją.

W pewnym momencie stwierdził pan, że „w trosce o resztki swojego zdrowia psychicznego” wyśle pan jednak na te rozmowy swoich reprezentantów.

Nie chce się już nad tym pastwić… Były nawet rozmowy z panem Maksem Kolonko. Wydzwaniał do mnie, informował, że jest nowa partia. Okazało się, że to jakiś absurd, że ta partia w ogóle nie istnieje.

PSL istnieje.

Tak i odpowiedział na nasze postulaty w cywilizowany sposób. Przez lata nasze biura w Sejmie graniczyły z PSL. W pierwszym roku w Sejmie było między nami duże napięcie. O PSL, PiS i PO mówiłem to samo. I nie zmieniłem zdania. Absolutnie wszystkie partie w Polsce są patologią. Bezkarne, ponad obywatelem.

I pan wybrał jedną z tych patologii!

Wybrałem PSL, a raczej wybrałem Władysława Kosiniaka-Kamysza, bo jako jedyny podpisał ze mną porozumienie o wprowadzaniu w życie postulatów, które wprowadzone w życie tę patologię zlikwidują.

To będzie pierwszy wypadek w dziejach, kiedy patologia dokona samolikwidacji.

Nie wiem jak cały PSL przyjmuje te postulaty. Z całą pewnością Władysław Kosiniak-Kamysz jest rzeczywistym zwolennikiem zmiany ordynacji wyborczej na model mieszany (JOW i propocjonalna), a także chce zmiany ustawy o referendum z obowiązkiem wykonania jego wyniku przez władzę przy obniżeniu progu frekwencyjnego. Być może w związku z coraz silniejszą presją ze strony PiS i PO PSL się ocknął, bo sam się poczuł zagrożony tym, co się dzieje? PiS tak zmanipulował rzeczywistość, że nie miałem innego wyboru niż PSL.

To znaczy?

W 2015 roku na zebranie podpisów pod listami Komitetu Wyborców Kukiz’15 było 60 dni. I wcale nie było łatwo je zebrać. W tym roku PiS zrobiło z prezydentem taką machinację, że na zebranie tych podpisów jest tylko 18 dni, z czego 2 tygodnie w wakacje! Nie pobierając subwencji z budżetu państwa nie mogłem stworzyć struktur, które zbiorą w 18 dni 130 tys. podpisów.

Nie obawia się pan bycia listkiem figowym PSL, który później się wyrzuci?

Jestem przekonany, że dopóki prezesem będzie Kosiniak-Kamysz nasze porozumienie będzie dotrzymane. Wielokrotnie razem głosowaliśmy. Choćby emerytura bez podatku, czy dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, to nasze wspólne postulaty. Gdybym miał się tak obawiać, że zawsze ktoś mnie może oszukać i wykorzystać, to bałbym się wychodzić z domu!

Ok, ale PSL nie składa się z samych Kosiniaków-Kamyszów. Składa się z wielu byłych ZSL-owców. Z ludzi, którzy od lat 90 uchodzą za symbol partyjniactwa...

Ja umowę podpisywałem z prezesem Kosiniakiem-Kamyszem.

Krytykując PRL-owski system i partyjniactwo, stojąc obok Adama Struzika będzie pan wyglądał jak Murzyn w Ku Klux Klanie!

A jak wyglądałem w Sejmie, w którym siedziałem obok byłych członków PZPR zarówno z szeregów PiS, jak i Platformy? Jak wyglądałem obok niektórych posłów naszego klubu, którzy zdradzili wszystko to, co głosili przez lata? Wiele osób, które wpisałem na pierwsze miejsca na listach Kukiz’15 krytykuje dziś PSL i moją decyzję. Tyle, że to oni przysięgali na JOW i bycie wiernym tym postulatom. I pobiegli do partii, które te JOW przekreślają.

Kiedy spojrzy pan wstecz, to dlaczego nie udało się utrzymać tego poparcia z wyborów choćby parlamentarnych?

Jedyną szansą było to, że wprowadzając więcej posłów będę mógł w ramach koalicji wymusić pewne rzeczy na PiS lub PO. Nie szedłem po spółki Skarbu Państwa, po stołki, ale po realną zmianę dla obywateli. Mam swoje pieniądze, a kraść nie potrafię. Niestety okazało się, że jedna partia może mieć większość. I wtedy wiedziałem, że jest pozamiatane. Chciałem tylko dotrwać do końca kadencji jako klub. I to mi się uda.

Cel na przyszłość to też dotrwać?

Zamiast siedzieć w Sejmie wolałbym jeździć po Polsce i edukować naród. Ludziom wmówiono w 1989 roku, że mają demokrację. I uwierzyli! Zresztą gdyby po wyborach powtórzyła się sytuacja, że rządzi jedna partia to ruszę w Polskę, nie będę tracił czasu na Wiejskiej. Nie mogę jednak ruszyć sam, a nie mam jednak partii politycznej, a PSL może przeznaczyć część subwencji na szerzenie moich idei.

Bycie posłem to strata czasu?

Przy dominacji jednej partii tak. Na grubo ponad sto dobrych projektów ustaw złożonych przez Kukiz’15 przeszły dwa. PSL przepchnęło może jeden. Nie spodziewam się, żeby było inaczej z PO. To nie jest zresztą wyjątkowa rzecz, od 2000 roku Sejm tak wygląda.

System pana zablokował. Ale czy nie ma pan pretensji do siebie, o jakieś błędy?

Z pewnością były. Zeskoczyłem jednak w ten brud polityki prosto z jarocińskiej sceny. I spodziewałem się, że cynizmu jest w tym jednak znacznie mniej. Byłem zbyt ufny i otwarty. Nauczyłem się jednak wiele i nie dam się już tak wyprowadzić w pole.

Rozmawiał Mirosław Skowron

Wszystko dla miłośników sportu taniej! Zajrzyj na Sportisimo promocje.