Jarosław Gowin

i

Autor: Jan Bielecki/East News Jarosław Gowin

Szykują się wcześniejsze wybory? Słowa Gowina dają do myślenia

2021-05-31 6:32

Jarosław Gowin w rozmowie z "Super Expressem" odnosi się do przecieków z PiS nt. możliwości wcześniejszych wyborów, które Jarosław Kaczyński miałby zarządzić na wiosnę przyszłego roku. "W tej kadencji stabilną większością może dysponować tylko Zjednoczona Prawica. Jeśli ktoś wypycha dziś Porozumienie z obozu rządowego, tym samym działa na rzecz chaosu. Nazywając sprawę po imieniu, szkodzi Polsce" - przekonuje Jarosław Gowin. Wicepremier i lider koalicyjnego Porozumienia mówi też o poparciu jego formacji z kandydatury na RPO prawnika wystawionego przez opozycję. Dlaczego Jarosław Gowin postanowił go poprzeć?

Jarosław Gowin, odnosząc się do informacji płynących z Nowogrodzkiej, jakoby PiS miał szykować się do wcześniejszych wyborów już na wiosnę przyszłego roku, mówi, że nie widzi powodów, by obecna kadencja Sejmu została skrócona, ale jeśli taki scenariusz się spełni, Porozumienie jest na nie gotowe. "Jeśli Prawo i Sprawiedliwość postanowi zakończyć tę koalicję, to oczywiście mam w zanadrzu alternatywne scenariusze" - mówi Jarosław Gowin. "W tej walce Dawida z wieloma Goliatami potrafimy być skuteczni. Jestem przekonany, że będziemy istotnym elementem układanki parlamentarnej w następnej kadencji" - dodaje wicepremier. 

Jarosław Gowin tłumaczy też, dlaczego Porozumienie zdecydowało się poprzeć wspólnego kandydata opozycji na Rzecznika Praw Obywatelskich. "Oczekiwaliśmy od PiS dotrzymania niepisanego ustalenia, że w tym podejściu kandydata Zjednoczonej Prawicy na RPO wskazuje Porozumienie. Okazało się jednak, że nie możemy liczyć na poparcie PiS" - wyjaśnia. "W tej sytuacji zdecydowaliśmy się udzielić swojego poparcia prof. Wiąckowi" - dodaje Gowin. 

„Super Express”: - Porozumienie poparło wspólnego kandydata opozycji na Rzecznika Praw Obywatelskich. W normalnych czasach bez plemienności w polityce pewnie nie byłoby to sensacją, ale ponieważ plemienność ma się dobrze, pojawiają się pytanie o motywacje Porozumienia…

Jarosław Gowin: - Może najwyższa pora, żeby przywrócić normalność.

- To przywracanie normalności nie wywróci koalicji?

- Dlaczego miałaby ją wywrócić sprawa, która nie jest objęta umową koalicyjną? Niedawno Solidarna Polska głosowała przeciw PiS i Porozumieniu w dużo ważniejszej sprawie – Krajowego Planu Odbudowy i nie zagroziło to koalicji. Okoliczności wystawienia dwojga kandydatów na RPO będą kiedyś przedmiotem badań historyków i zapewniam, że wyjdą na jaw bardzo zaskakujące okoliczności.

- Zajrzymy więc już teraz za kurtynę dziejów. Co tam się wydarzyło?

- Nie chcę o tym mówić, ponieważ wszystkie moje działania nakierowane są obecnie na wybór nowego RPO. Mamy dwoje dobrych kandydatów i każde z nich ma szansę zostać wybranym. Jedno jest jasne: w tej sprawie musi dojść do porozumienia ponad podziałami między rządem a opozycją.

- Porozumienie ponad podziałami chce budować Porozumienie? Do kogo jest wam bliżej? Senator Lidii Staroń, którą wysunęło PiS czy prof. Marcina Wiącka, którego popiera prawie cała opozycja?

- Bardzo cenię senator Staroń. Sami rozważaliśmy zaproponowanie jej kandydatury…

- No właśnie. Pani senator jest zdziwiona, że Porozumienie namawiało ją do kandydowania, a podpisało się pod kandydaturą prof. Wiącka.

- Podkreślę jeszcze raz, że nie będę komentował okoliczności wystawienia tych kandydatur. Mogę tylko powiedzieć, że na posiedzeniu zarządu Porozumienia zostały zgłoszone dwie kandydatury: senator Staroń i prof. Konopczyńskiego. Zdecydowaną większością głosów wygrał ten drugi.

- I szybko się z wyścigu wycofał…

- Oczekiwaliśmy od PiS dotrzymania niepisanego ustalenia, że w tym podejściu kandydata Zjednoczonej Prawicy na RPO wskazuje Porozumienie. Okazało się jednak, że nie możemy liczyć na poparcie PiS. W tej sytuacji prof. Konopczyński postąpił honorowo i się wycofał, a my zdecydowaliśmy się udzielić swojego poparcia prof. Wiąckowi. To znakomity specjalista w zakresie praw człowieka. Znany jest z zachowywania neutralności politycznej. Jest też znakomitym ekspertem, z którego kompetencji w przeszłości korzystaliśmy.

Okoliczności wystawienia dwojga kandydatów na RPO będą kiedyś przedmiotem badań historyków i zapewniam, że wyjdą na jaw bardzo zaskakujące okoliczności

- Rozumiem, że w Sejmie Porozumienie zagłosuje za kandydaturą prof. Wiącka?

- Ja na pewno będę konsekwentny. Ale jeszcze dwa tygodnie przed nami. Wiele do tego czasu odbędzie się rozmów i nie wykluczam bardzo zaskakujących scenariuszy. Dodam natomiast, że wybór RPO powinien być połączony z wyborem nowego prezesa IPN. Tak jak w przypadku RPO, tak w przypadku prezesa IPN, kandydat musi bowiem uzyskać poparcie Senatu.

- Czyli transakcja łączona: koalicja popiera kandydata opozycji na RPO, opozycja kandydata rządu na szefa IPN?

- Nie nazwałbym tego transakcją, bo nie chodzi tutaj o żadne targi polityczne.

- A o co?

- O odpowiedzialność za Polskę i za elementarne funkcjonowanie ważnych instytucji państwowych, jakimi są RPO i IPN.

– Rozumiem jednak, że propozycja wzajemnego poparcia się pojawi?

- Gdyby tak się stało, byłoby to znakomite rozwiązanie. Pytanie, czy my, politycy, w warunkach ostrego sporu jesteśmy w stanie wznieść się ponad podziały i urazy międzypartyjne.

- A czy poparcie Porozumienia dla kandydatury prof. Wiącka nie jest wyrazem waszej wściekłości na PiS? Nowogrodzka chce włączyć do Zjednoczonej Prawicy – jak sami mówicie – zdrajców Porozumienia: Adama Bielana i Kamila Bortniczuka, którzy zakładają partię i mają być czwartym koalicjantem.

- Mogę tylko powiedzieć, że nad poparciem prof. Wiącka zastanawiał się niejeden z ważnych polityków obozu rządowego i bynajmniej nie chodzi o polityków Porozumienia.

- Ale czy w tle waszego poparcia dla prof. Wiącka jest konflikt z Adamem Bielanem?

- W ogólne nie należy się w tym dopatrywać drugiego dnia naszego poparcia dla prof. Wiącka. Jedyny motyw to chęć zakończenia tego chocholego tańca wokół wyboru RPO, który wystawia polskim politykom złe świadectwo.

- Ale problem z Bielanem i spółką dla Porozumienia jest. Słyszymy z pańskiej partii głosy, że próba włączenia jego formacji do koalicji to wyraz wojny, która trwa między wami a PiS.

- Odkąd rok temu wraz z większością posłów Porozumienia i miażdżącą większością struktur sprzeciwiłem się wyborom kopertowym, rzeczywiście jesteśmy poddawani różnego rodzaju presji i działaniom, które trudno uznać za szczególnie przyjazne. Nie chcę jednak tego wątku rozwijać. Z kim PiS chce zawierać koalicję, jest suwerenną decyzją tej formacji. My nie widzimy potrzeby podpisywania porozumienia koalicyjnego z jakimkolwiek innym bytem politycznym.

Odkąd rok temu wraz z większością posłów Porozumienia i miażdżącą większością struktur sprzeciwiłem się wyborom kopertowym, rzeczywiście jesteśmy poddawani różnego rodzaju presji i działaniom, które trudno uznać za szczególnie przyjazne

- A propos presji, Władysław Kosiniak-Kamysz pytany w „Super Expressie” o połączenie sił z pańską partią mówi, że to wszystko zależy od pana i tego, czy będzie pan chciał tkwić w rządzie, którym, jego zdaniem, doznaje pan licznych upokorzeń. Czuje się pan na tyle upokorzony, by wyjść z koalicji?

- Cenię Władysława Kosiniaka-Kamysza i przyjaźnię się z nim, ale nie wiem, o jakich upokorzeniach mówi. Rzecz jasna, koalicja wymaga kompromisów. Siłą rzeczy muszą być większe w przypadku mniejszych koalicjantów, ale do tej pory obóz Zjednoczonej Prawicy funkcjonował sprawnie, a nasze rządy generalnie rzecz biorąc dobrze przysłużyły się Polakom. Do różnicy w głosowaniach dochodzi bardzo sporadycznie. Takie rozdźwięki są naturalne w każdej koalicji pod każdą szerokością geograficzną. Gdybyśmy się zgadzali we wszystkim, byliśmy jedną partią.

- I znów Kosiniak-Kamysz o panu: „Wydaje mi się, że gdyby poszedł za głosem serca i poglądów, to byłby na pewno bliżej nas niż obecnego obozu władzy”. Nie słucha pan serca i poglądów, pozostając w koalicji?

- (śmiech) Właśnie zostałem przebadany jako pocovidowy ozdrowieniec i serce mam w najlepszym porządku. W polityce odstawiam jednak emocje na bok. Polityk powinien się kierować przede wszystkim chłodną oceną interesów swojego kraju. Moim zdaniem, ten interes wymaga dziś stabilnego rządu. W tej kadencji stabilną większością może dysponować tylko Zjednoczona Prawica. Jeśli ktoś wypycha dziś Porozumienie z obozu rządowego, tym samym działa na rzecz chaosu. Nazywając sprawę po imieniu, szkodzi Polsce.

- To kto was wypycha z koalicji?

- Poproszę o następne pytanie.

- „Wszystko wskazuje na to, że nie ma z nami już Gowina. Prezes bardzo poważnie myśli o wyborach na wiosnę. To będzie najlepszy moment” – mówią źródła „Super Expressu” na Nowogrodzkiej. Nie jest już pan z PiS? Będą wcześniejsze wybory na wiosnę?

- Jeszcze raz powtórzę: Polska potrzebuje stabilności. Dziś jest w Sejmie stabilna większość, która zgodnie może przeprowadzać zdecydowaną większość ustaw. Nie widzę najmniejszego powodu do wcześniejszych wyborów. Tego typu opinie, które pan przytoczył, są niepotrzebnym podgrzewaniem emocji.

- Pan wybory na wiosnę wyklucza? Wielu bowiem widzi w Nowym Ładzie przede wszystkim przygotowanie do wcześniejszych wyborów, a nie program postcovidowy. Jarosław Kaczyński może nas wszystkich zaszokować?

- Po pierwsze, skoro wszyscy dookoła o wcześniejszych wyborach wspominają, trudno mówić o szoku. Po drugie, w polityce wszystko jest możliwe. Ja mogą tylko zapewnić, że Porozumienie jest przygotowane także na wariant przyspieszonych wyborów. Mimo że nie dostaliśmy nigdy złotówki z budżetu, a rywalizujemy z partiami, które otrzymują dotacje idące w dziesiątki milionów, to w tej walce Dawida z wieloma Goliatami potrafimy być skuteczni. Jestem przekonany, że będziemy istotnym elementem układanki parlamentarnej w następnej kadencji.

- Czyli jak walka o interes Polski z PiS nie wyjdzie, pójdzie pan za głosem serca oraz nawoływaniem Kosiniaka-Kamysza i wystartuje z PSL?

- Najlepiej dla Polski by było, gdyby rządy Zjednoczonej Prawicy były kontynuowane. Jeśli jednak Prawo i Sprawiedliwość postanowi zakończyć tę koalicję, to oczywiście mam w zanadrzu alternatywne scenariusze.

Mimo że nie dostaliśmy nigdy złotówki z budżetu, a rywalizujemy z partiami, które otrzymują dotacje idące w dziesiątki milionów, to w tej walce Dawida z wieloma Goliatami potrafimy być skuteczni. Jestem przekonany, że będziemy istotnym elementem układanki parlamentarnej w następnej kadencji

- Gospodarka się odmraża, lockdown jest na razie przeszłością, ale nie ma pan obawy, że wobec małej ilości chętnych do szczepień przeciwko koronawirusowi już jesienią znów trzeba będzie zamykać kraj wobec czwartej fali pandemii?

- Niestety, ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Ciągle jednak wszystko jest w naszych rękach. Od każdego z nas zależy, czy osiągniemy zbiorową odporność, czy też narazimy kolejne miliony Polaków na zachorowania a dziesiątki tysięcy na śmierć. Korzystając z naszej rozmowy, chciałbym zaapelować do wszystkich niezaszczepionych jeszcze czytelników „Super Expressu”, aby nie zwlekali. W tej chwili można się zaszczepić niemal z dnia na dzień. Taka decyzja jest wyrazem troski nie tylko o samego siebie, ale także o naszych najbliższych czy – i mówię to jako minister odpowiedzialny za polską gospodarkę – za los polskich firm i miejsca pracy milionów Polaków.

- To nie jest moment, kiedy rząd w trosce o życie i zdrowie Polaków oraz polską gospodarkę powinien zdecydować się na wprowadzenie obowiązkowości szczepień przeciwko koronawirusowi?

- Dzisiaj taki scenariusz nie jest przez rząd brany pod uwagę. Trzeba jednak pamiętać, że Polska wraz z innymi krajami Unii Europejskiej tworzy system naczyń połączonych. Wkrótce podróżowanie po niej będzie wymagało tzw. paszportów covidowych i nie wykluczam, że to na forum unijnym zapadnie decyzja o obowiązku szczepień. Na pewno nie jest to kwestia najbliższych miesięcy.

- Proponował pan, by wprowadzić ograniczenia w korzystaniu z usług dla nie zaszczepionych podobnie jak ma to miejsce choćby w Izraelu. To bardziej realne rozwiązanie, by do szczepień przekonać nieprzekonanych?

- Dostałem trochę po głowie za ten pomysł, ale mam wrażenie, że coraz więcej moich ówczesnych krytyków rozumie, że miałem rację. Oglądał Pan w sobotę finał Ligi Mistrzów? Odbywał się z udziałem publiczności. Ale żeby dostać się na trybuny, trzeba było się wykazać albo świadectwem szczepienia, albo aktualnym testem. I tak wkrótce będzie wyglądał cały świat.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Sonda
Czy Zjednoczona Prawica przetrwa do końca kadencji?
Express Biedrzyckiej - Władysław Kosiniak-Kamysz: Lidia Staroń nie gwarantuje obiektywizmu