Wokół zabiegów in vitro od jakiegoś czasu toczą się zażarte dyskusje. Ich zwolennicy przekonują, że to wielka szansa dla par, które nie mogą mieć dzieci. Z kolei przeciwnicy sztucznego zapłodnienia wskazują, że zabiegi in vitro są niezgodne z nauką Kościoła. I to właśnie Kościół zamierza w tej sprawie zwrócić się do parlamentarzystów. Część polityków Prawa i Sprawiedliwości przyznaje jednak, że obecnie nie ma sprzyjających okoliczności, które pozwalałyby na wprowadzenie nowego prawa. Takie stanowisko rządu zaprezentowała również premier Beata Szydło, która była gościem Radia Plus. - Rząd nie planuje rozpoczynania dyskusji na tematy światopoglądowe. Mamy w Polsce kompromis, on nie jest doskonały. Budzi wątpliwości. Ale proponowałabym pewną ostrożność. Bo obserwując napięcia społeczne wywoływane przez środowiska przeciwne rządowi - to nie jest dobry moment na rozpoczynanie takiej dyskusji. Nie dlatego, że jest to tematem, którego nie warto omawiać, ale przy tych protestach ten kruchy kompromis moglibyśmy zniszczyć - powiedziała premier.
Czytaj: AWANTURA u Olejnik. Poszło o in vitro. "Koniec tego bredzenia"
Nowy minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł ogłosił we wtorek 1 grudnia podczas posiedzenia komisji zdrowia, że program refundacji in vitro będzie wstrzymany. Ma się on zakończyć w czerwcu 2016 roku zgodnie z pierwotną koncepcją z 2013 roku (w ostatnich dniach urzędowania rząd PO przedłużył program do 1 grudnia 2019 roku). Decyzja ta jest kontrowersyjna, ponieważ obecnie ponad 17 00- par jest w procesie leczenia i cięzko oczekiwać, iż taka masa ludzi w ciągu siedmiu miesięcy zdąży wykorzystać trzy przysługujące im podejścia in vitro. Ponadto w większości klinik już nie ma pieniędzy na refundację, ponieważ przyjęto większą od przewidywanej liczbę pacjentów. Dzięki programowi dotychczas urodziło się ponad 3 500 dzieci.