Michał Syska

i

Autor: Archiwum Michał Syska

PiS zrobiło wiele dobrego, ale zaniedbało usługi - mówi Michał Syska

2019-09-17 10:44

Ton debaty nawet o 500 plus się zmienia, choć ludzie trenowani przez grubo ponad 20 lat w darwinizmie społecznym i indywidualizmie swoich postaw nie chcą zbyt chętnie zmieniać. To można jednak wymuszać. „Państwa dobrobytu” też nie wprowadzano na Zachodzie z akceptacją społeczną, tylko ludzi do tego przekonywano. Największą bolączką u nas jest to, że PiS i neoliberalna część opozycji z Platformy utrzymuje w sile konserwowanie zimnej wojny.

„Super Express”: - PiS buduje „państwo dobrobytu”, nie buduje, czy kreuje tylko jakieś jego elementy?

Michał Syska: - Sam program transferów socjalnych to za mało by powiedzieć, że to budowa „państwa dobrobytu”. Podstawą takiego państwa powinny być ogólnodostępne, dobrze funkcjonujące usługi publiczne. Z tym rząd sobie nie radzi. Oświata, służba zdrowia czy warunki pracy w administracji publicznej sprawnemu państwu raczej zaprzeczają.

- Przedstawiciele rządu PiS odpowiadają na to, że nie można spodziewać cudów. Nigdy nie da się wprowadzić wszystkiego naraz. I po niemal 30 latach neoliberalizmu trzeba było od czegoś zacząć. Zaczęto od transferów, bo było najbardziej palące.

- Jestem jak najdalszy od prostych, a nawet prostackich ocen. Nie mam wątpliwości, że PiS zrobiło wiele dobrych rzeczy. Niestety wiele z nich było kosztem np. zaniedbania usług publicznych. Mam też problem z tym, że PiS praktycznie ignoruje głos partnerów w dialogu społecznych. Bez tego nie ma „państwa dobrobytu”. I kluczowa sprawa: system podatkowy. PiS nie mówi nic o tym, żeby system przestał premiować najbogatszych i zaczął być progresywny. Dziś biedni płacą relatywnie więcej niż najbogatsi. W zbyt wielu sferach PiS kontynuuje tę neoliberalną politykę.

- W jakich jeszcze oprócz systemu podatkowego?

- Choćby urynkowienie części emerytur. Do tego brak postępów w reindustrializacji, czyli tworzeniu nowych miejsc pracy. Niestety rozszerzono logikę stref ekonomicznych na całą gospodarkę. Choć cztery lata temu zapowiadano coś innego.

- To prawda, ale gdyby powiedzieć, czy był jakiś rząd, który realizował bardziej prospołeczną agendę i czy byli bardziej w praktyce prospołeczni premierzy to trzeba by było oddać PiS co PiS-owskie...

- Dziś jest bardzo trudno wyrokować. Z jednej strony liczby nie kłamią i żaden rząd w dziejach nie wprowadził tak szerokich transferów pieniężnych. Z drugiej trafiło to na okres dobrej koniunktury, przez to było to łatwiejsze. Niestety nie widzę pro-rozwojowych i instytucjonalnych inwestycji w państwo. Służba zdrowia nadal jest hybrydą państwowo-rynkową.

- To znaczy?

- Systemu nie rozliczamy z tego, czy pacjent zdrowieje, ale z kolekcjonowania punktów. Przez 4 lat od tego rząd nie odszedł i nie widzę woli, by to się zmieniło. Pomimo 500 plus i pomimo pensji minimalnej rząd niewiele zrobił także z kwestią skuteczności Inspekcji Pracy. Do tego jest problem z tym, że PiS opiera swoje rządy na antagonizowaniu grup społecznych. „Państwo dobrobytu” opiera się jednak na solidarności społecznej. Na poczuciu, że wszyscy składamy się na państwo, bogatsi więcej, ubożsi mniej. W atmosferze zimnej wojny domowej to się nie uda. I to dotyczy obu stron.

- Właśnie. Pytanie, czy jest z kim ten dialog prowadzić. Pamięta pan pierwsze reakcje bogatszej części społeczeństwa na „500 plus”? „Rozdają nierobom i patologii”, „oddają nasze podatki” tym, którzy „sr… na wydmach”. Nie mówiąc o erupcji egoizmu w sprawie handlu w niedziele. To jest ten partner do dyskusji o solidarności społecznej?

- Myślę, że to się zmieniło. Większość społeczeństwa jednak 500 plus zaakceptowała.

- Większość może tak, ale od wielkomiejskich elit wciąż te głosy słychać.

- Ton debaty społecznej jednak się przesunął choć ma pan rację, że ludzie trenowani przez grubo ponad 20 lat w darwinizmie społecznym i indywidualizmie swoich postaw nie chcą zbyt chętnie zmieniać. To można jednak wymuszać zmianami instytucjonalnymi. Coś się wprowadza, ludzie początkowo są nieufni, ale widzą, że działa. I jednak to popierają. „Państwa dobrobytu” też nie wprowadzano na Zachodzie z akceptacją społeczną, tylko ludzi do tego przekonywano. Największą bolączką u nas jest to, że PiS i neoliberalna część opozycji z Platformy utrzymuje w sile właśnie konserwowanie tej zimnej wojny.