Prof. Antoni Dudek: Piłsudski, tak jak Kaczyński, budził emocje

2010-05-12 23:58

W 75. rocznicę śmierci Józefa Piłsudskiego specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" Polskę po śmierci Marszałka i prezydenta Lecha Kaczyńskiego porównuje prof. Antoni Dudek

"Super Express": - 75 lat temu zmarł Józef Piłsudski. Jego chorobę ukrywano przed społeczeństwem. Ta śmierć była więc dla Polaków zaskoczeniem, tak jak w przypadku Lecha Kaczyńskiego.

Prof. Antoni Dudek: - Porównywać oba te wydarzenia można na pewno pod jednym względem. Zarówno Piłsudski, jak i Lech Kaczyński budzili olbrzymie emocje. Ich działalność i śmierć dzieliła Polaków na zadeklarowanych zwolenników i przeciwników tych postaci. Zarówno wtedy, jak i dziś byli ludzie szczerze przeżywający żałobę jak i ci, którzy - nawet nie manifestując swojej negatywnej oceny - nie włączali się w ten nastrój.

Przeczytaj koniecznie: Konrad Piasecki: Komorowskiemu jest dziś trudniej

- W obu przypadkach pogrzeb na Wawelu wzbudził kontrowersje. Ten przed 75 laty większe, wspierane przez Kościół. Ten niedawny - części mediów, wyborców i polityków.

- Stosunek hierarchii Kościoła katolickiego do Piłsudskiego był jednoznacznie krytyczny. Marszałek dwukrotnie zmieniał wyznanie, a faktycznie był agnostykiem. Lech Kaczyński manifestował zaś swój katolicyzm bardzo zdecydowanie. Dziś żyjemy w micie marszałka Piłsudskiego jako Ojca Narodu, otoczonego powszechnym szacunkiem. Tymczasem taki obraz nigdy nie był prawdziwy. Popierała go połowa społeczeństwa. Druga połowa uważała za dyktatora i uzurpatora, który siłą przejął władzę. Obu polityków różniło bardzo wiele. Piłsudski był jednak dyktatorem, który rządził Polską przez 9 lat, a Lech Kaczyński demokratycznie wybranym prezydentem bez większych szans na reelekcję.

Patrz też: Marek Magierowski: Platforma może sięgnąć po Palikota

- W pamiętnikach z tamtych lat opisywane są wielogodzinne kolejki do trumny Piłsudskiego. Porównania reakcji społecznej narzucają się same.

- Oczywiście. Proszę jednak pamiętać, że za nieuszanowanie żałoby i wyrażanie niechęci do Piłsudskiego można było wówczas dostać "po gębie". Dziś takie osoby spotkała najwyżej krytyka społeczna. Kontekst tamtej żałoby był jednak inny. Pewne zachowania żałobne w przypadku takich postaci są zaś podobne. Także śmierci prymasa Wyszyńskiego czy Jana Pawła II.

Czytaj dalej>>>


- Śmierć Piłsudskiego wywołała dekompozycję obozu sanacji. Konsekwencje tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego wydają się wręcz odwrotne.

- Lech Kaczyński był jednym z dwóch przywódców słabnącego obozu. I w takim przypadku śmierć przywódcy powoduje naturalne wzmocnienie na fali żałoby i współczucia. Śmierć Piłsudskiego, człowieka, na którym opierała się cała władza, powoduje rozejście się grupy, w której znajdowali się ludzie o bardzo różnych poglądach. Od socjalistów do konserwatystów.

Patrz też: Grzegorz Zasępa, szef działu Polityka w SE: Marszałek zdał trudny egzamin w Moskwie

- Podkreśla pan różnice, ale nastroje, które wyniosły ich do władzy, były podobne. W 1926 i w 2005 roku głoszono potrzebę sanacji państwa, krytykowano korupcję i zawłaszczenie kraju przez partyjniactwo. Niezależnie od przejęcia władzy poprzez przewrót majowy, jego hasła były odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne.

- To prawda, ale to jednak ma olbrzymie znaczenie, czy obok haseł naprawy kraju i jego instytucji ktoś uzyskuje poparcie większości wyborców - jak Kaczyński, czy też przegania legalny rząd i prezydenta dzięki kilku dywizjom wojska. Konwencja retoryczna w obu tych przypadkach była podobna. Wydaje mi się jednak, że samą retoryką Piłsudski demokratycznie władzy jednak by nie przejął.

- Po śmierci Piłsudskiego pojawiła się legenda, ugruntowana także przez sposób, w jaki go żegnano. Teraz część publicystów mówi o "nowym micie prawicy" w przypadku legendy Lecha Kaczyńskiego. Na ile jest to uzasadnione?

- Trudno już dziś przesądzać, co się stanie z legendą Kaczyńskiego. Ciekawa jest natomiast legenda Piłsudskiego. Zrodziła się bowiem tak naprawdę w schyłkowej fazie PRL. Cztery lata budowy kultu Marszałka po jego śmierci zawaliły się po przegranej wojnie 1939, kiedy nie tyle jego, co cały obóz sanacji obwiniano za klęskę. Oczywiście dziś wiemy, że ktokolwiek by Polską rządził, to nie zdołałby przeciwstawić się agresji Niemiec i Związku Radzieckiego. Wówczas ludzie byli jednak rozczarowani. I potem dopiero dyktatura komunistyczna, czyniąc z wieszania psów na Piłsudskim jedną z podstaw swojej propagandy, doprowadziła do odrodzenia tej legendy. Kult był tym większy, im bardziej była odrzucana. I III Rzeczpospolita przejęła ten kult po latach 80.

Czytaj dalej>>>


- Mówi pan o zrodzeniu tego kultu w schyłkowym okresie PRL. Po klęsce wrześniowej mówiono jednak także, że zawiedli następcy marszałka Piłsudskiego, a nie on sam.

- Gdyby Piłsudski dożył 1939 roku, jako głównodowodzący to on musiałby kapitulować i to na pewno zaszkodziłoby jego legendzie. Z tego punktu widzenia na pewno jego mitologia miała szczęście, że umarł kilka lat przed wojną. Jako historyk nie jestem najlepszy w przewidywaniu przyszłości. Nie wiem, co stanie się z legendą Kaczyńskiego. Nie sądzę jednak, by musiała być poddana tak dramatycznemu egzaminowi, jak w przypadku Piłsudskiego.

Prof. Antoni Dudek

Historyk i politolog, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracownik naukowy IPN

Nasi Partnerzy polecają