Ulice polskich miasta zalewa coraz większa fala wzburzonych młodych ludzi, przeważnie kobiet, które protestują przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, zaostrzającego przepisy aborcyjne. Instytut Badań Pollster zapytał w dniach 27-28 października 1022 dorosłych respondentów, czy popierają trwające protesty. Zdecydowana większość, bo 64 proc. ankietowanych odpowiedziało, że tak! Przeciwników protestów jest o połowę mniej.
Jak ten wynik interpretować? – Kierownictwo PiS chciało zdyscyplinować szeregi, ale się przeliczyli – twierdzi politolog Kazimierz Kik, tłumacząc orzeczenie TK. – Zainspirowano siłę, która nie pójdzie do domów. Protesty w Polsce są nawet w większej skali niż te na Białorusi. Ponieważ wkurzyli się młodzi, a ustawy mające chronić zwierzęta odebrały prawicy poparcie rolników, stawiam tezę, że to może być początek końca PiS. Bo nie wiem czy jest przyszłość przed partią, która działa irracjonalnie. A konkurencja polityczna nie śpi – mówi ekspert.
Zdaniem Kazimierza Kika tłumy wkurzonej młodzieży biorą się z poczucia zagrożenia i frustracji spowodowanej epidemią koronawirusa. Gdyby orzeczenie TK powstało w innym okresie, protesty były by bardziej łagodne. – To też protest wyrażający konflikt generacyjny. Sam mam nastoletniego wnuka, który garnie się do protestów. Pokolenie ludzi, którzy urodzili się po roku 1989 to nowa generacja Polaków – Europejczyków. To ludzie nastawieni na indywidualizm, ludzie o wyższym poczuciu wolności. Im nie można niczego odebrać, nawet tego, czego nie mają – informuje politolog.
Kazimierz Kik jest zdania, że obecne w Sejmie partie polityczne nie zdobędą głosów osób, które odwróciły się od PiS. Potrzebna jest nowa, nieskompromitowana siła polityczna, która nie używa ideologii, partia wolnościowa. – Być może wkrótce pojawią się liderzy takiej nowej siły politycznej, którzy wykorzystają obecną atmosferę i dążenie do wolności – mówi Kik.