Jarosław Szymczyk

i

Autor: KATARZYNA ZAREMBA / Super Express komendant policji Jarosław Szymczyk

Policjanci protestowali, ich szefowie brali gigantyczne nagrody!

2018-12-27 6:00

Jakiś czas temu przez Polskę przetoczyła się fala protestów policjantów, domagających się godnych zarobków. By wywalczyć nieco ponad 600 zł podwyżki, szeregowi funkcjonariusze posuwali się do drastycznych kroków, m.in. masowo przechodząc na zwolnienia lekarskie. A w tym czasie kierownictwo Komendy Głównej Policji mogło liczyć na wysokie bonusy – przeciętnie 790 zł miesięcznie ekstra!

Jak ustaliliśmy, Komendant Główny Policji, Jarosław Szymczyk (48 l.) od początku roku do listopada dostał w sumie 14 tys. zł nagród. To miły dodatek do pensji wynoszącej 15,3 tys. zł miesięcznie! Jego zastępców premie też nie ominęły – pierwszy zastępca KGP mógł liczyć na 12 tys. zł bonusu, tyle samo co zastępca odpowiedzialny za pion prewencji.

- Jak można zauważyć średnia kwota miesięcznie dla dla kierownictwa polskiej policji to ok. 790 zł – podaje nam biuro prasowe KGP. Kto zadecydował o sowitych bonusach? - Nagrody dla kierownictwa Policji przyznaje Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji – twierdzą policjanci! Jak można zauważyć, suma nagród dla Komendanta Głównego, to niemal półroczne zarobki policjanta kursanta, czyli będącego na stażu!

Co z nagrodami dla policjantów? O te też zapytaliśmy. - Kwota nagród za okres 10 miesięcy (brak na chwilę obecną danych za listopad) wypłacona policjantom wyniosła 104.540.169,13 zł – podano nam, nie chwaląc się jednak średnią przyznanych bonusów…

Czy policjanci, widząc nagrody dla swego kierownictwa mają prawo być rozgoryczeni? - Oczywiście! Rozgoryczeni mogą być też zwykli Polacy, nauczyciele, pielęgniarki, lekarze, krotko mówiąc, ci, którzy nie należą do elity. Czyli większość społeczeństwa. To, co zrobiono w MSWiA, czyli przyznanie takich dodatków, oznacza, że PiS się czegoś boi i czuje się niepewnie u władzy, dlatego przepłaca resorty siłowe. To jasne, że policjantom się należy, ale my tu mówimy o kierownictwu. Tego typu polityka wynagrodzeń nie ma nic wspólnego z racjonalnym podchodzeniem do kwestii płac w administracji publicznej, tylko wynika z pewnych preferencji. Te preferencje oddają niedemokratyczne podejścia rządzących do rządzenia społecznego bochenka. To polityka asekuracji polegająca na opłacaniu tych, od których gwarancje naszego bezpieczeństwa należą – uważa prof. Kazimierz Kik (71 l.), socjolog.