Pęk wstaje z kolan

i

Autor: Materiały prasowe Bogdan Pęk

Polityk Prawa i Sprawiedliwości liczy na wysoki procent… poparcia. Pęk wstaje z kolan [TYLKO U NAS]

2018-10-16 6:00

Bogdan Pęk (65 l.) z PiS, który ubrany w koszulę, spodnie i letnią kurtkę zaległ na korytarzu sejmowego hotelu, powraca do polityki! Wystartuje z list PiS do sejmiku małopolskiego. - Ta sprawa była przykra. Ale nie ma takiego upadku, żeby się nie mógł człowiek podnieść – komentuje nam wiceszef klubu PiS Tadeusz Cymański (63 l.).

Kompromitujące zdjęcie, które w 2015 roku opublikował „Super Express”, wywołało polityczne trzęsienie ziemi. Ówczesny senator PiS Bogdan Pęk zapytany przez nas o całą sytuację początkowo tłumaczył, że to wina zasłabnięcia. Po chwili jednak odpowiedź nie była taka jednoznaczna. - Ja tego zdarzenia w ogóle nie pamiętam. Obudziłem się rano w swoim łóżku. To się zdarzyło przed wejściem do mojego pokoju. To było w godzinach późnych. Przypuszczam, że straciłem po prostu kontakt... - wyznał nam wtedy Pęk.
Reakcja Jarosława Kaczyńskiego (69 l.) była jednak błyskawiczna i po naszym artykule senator został skreślony z list PiS. Ówczesna rzeczniczka PiS Elżbieta Witek (61 l.) kwitowała: - Zdjęcie jest takie, jak każdy widzi. Nie usprawiedliwiamy tego w żaden sposób. Pan Pęk na pewno nie będzie startował z naszych list. Zdjęcie jest kompromitujące – mówiła. Tymczasem jak się okazuje, Pęk wrócił do łask PiS. Wystartuje z ostatniego miejsca z list PiS do sejmiku małopolskiego. - Mój tato przez ćwierć wieku bezkompromisowo i odważnie bronił polskiej racji stanu w kraju i w UE. Posiada ogromną wiedzę i doświadczenie, które przydają się w kampanii i z pewnością mogą się przydać w samorządzie. Ocena należy do wyborców – komentuje nam start ojca jego syn, senator PiS Marek Pęk (43 l.). 

Jak sprawę komentują inni w PiS? - Ta sprawa była przykra. Nie ma takiego upadku żeby się nie mógł człowiek podnieść. Ja pana Bogdana Pęka znam z dobrej strony. I sądzę, że to był wypadek i źle zachowały się osoby, które z nim wtedy tam przebywały. Zamiast wziąć go i zaprowadzić do pokoju, zaopiekować się nim, to zrobiono mu zdjęcie. Zdarzy się, że człowiek czasami gdzieś przekroczy miarę rzeczy – mówi nam Tadeusz Cymański. Sam Bogdan Pęk nie odbierał od nas wczoraj telefonu.