Super Opinie - Tomasz Walczak Dozbrajanie Ukrainy

i

Autor: SE foto AP

Polska przekaże broń Ukrainie. To ostudzi Putina? – komentuje Tomasz Walczak

2022-02-02 14:10

Putin nie przestaje grozić Ukrainie. Przy jej granicach stacjonuje ponad 120 tys. rosyjskich żołnierzy, ale kolejni są już na Białorusi i zdaniem ekspertów w razie inwazji mogą dołączyć do armii atakującej z terytorium rosyjskiego. Tym ważniejsze staje się dozbrojenie Ukrainy. Dziennikarz „Super Expressu” Tomasz Walczak pisze o tym, dlaczego dobrze, że Polska wysyła naszym wschodnim sąsiadom broń.

Dozbroić Ukrainę

Polska przekaże broń Ukrainie, idąc śladami innych państw Zachodu, które od dłuższego czasu regularnie wysyłają sprzęt wojskowy naszemu wschodniemu sąsiadowi, by ten mógł się bronić przed wiszącą w powietrzu rosyjską inwazją.

Ciekawe, że jeszcze w weekend szef ukraińskiego MON przekonywał w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że poza wsparciem politycznym, Polska nic jego państwu nie zaoferowała. Mówił też o tym, że nie miał okazji do tej pory rozmawiać z Mariuszem Błaszczakiem. Nagle wszystko się zmieniło. We wtorek szefowie resortów obrony Polski i Ukrainy odbyli w końcu rozmowę, a najpierw w poniedziałek szef BBN, a we wtorek premier obiecali wsparcie militarne dla Kijowa. Skąd ta nagła zmiana? Czy miała coś z tym wspólnego fala krytyki, że polski rząd robi nawet mniej niż mocno krytykowane Niemcy, która na razie obiecały szpitale polowe i 5000 hełmów? Możemy tylko spekulować.

Putin zastanowi się dwa razy

Na pewno to dobra wiadomość. Z kilku powodów. Polska dołącza do innych państw, które otwarcie wspierają Ukrainę sprzętem wojskowym. To ważny sygnał, ponieważ pokazuje jasno, że Ukraina nie jest osamotniona, dozbraja się i w razie czego będzie mogła zadać bolesne ciosy rosyjskiej armii. W tym kontekście to także element odstraszania Putina, który musi liczyć się z tym, że agresja wobec Ukrainy to nie będzie już taki spacerek jak osiem lat temu, kiedy zdemoralizowana, źle wyposażona armia ukraińska niewiele mogła zrobić, by powstrzymać aneksję Krymu i okupację Donbasu.

Ktoś może zapytać, czy dozbrajanie Ukrainy nie zwiększa jednak ryzyka konfliktu zbrojnego z Rosją. W końcu wyścig zbrojeń raczej zwiększa wojowniczość zainteresowanych stron niż zmniejsza. Kluczowa wydaje się w tym kontekście nierównowaga sił między Ukrainą a Rosją. Ta pierwsza militarnie jest dużo słabsza niż Rosjanie. Ale właśnie przy tej nierównowadze dodatkowe wsparcie strony słabszej zmniejsza ryzyko agresji strony silniejszej. Zaczynają się wspomniane kalkulacje, czy opłaca się angażować w konflikt, w którym można odnieść łatwe militarne zwycięstwa, ale najechanych nie da się wyciąć w pień i pozbawić jakichkolwiek możliwości obronnych. Putin musi się liczyć z tym, że lepiej uzbrojeni Ukraińcy będą do Rosji odsyłać setki poległych rosyjskich żołnierzy, a to polityczny problem, którego Putin może nie być w stanie rozwiązać.

Na pewno nie oznacza to, że nagle wokół Ukrainy ucichnie i będzie mogła spokojnie sobie żyć i się rozwijać. Wiele wskazuje na to, że wojska rosyjskie jeszcze długo zostaną przy granicy z Ukrainą, nie tylko na terenie własnego kraju, ale także na terenie Białorusi, gdzie właśnie się pojawili witani (dosłownie) chlebem i solą przez reżim. Na pewno jednak Ukraina nie jest tak łatwym celem, jak życzyłby sobie tego Putin i z każdym sprowadzanym tam sprzętem będzie coraz trudniej ją zaatakować bez ponoszenia ogromnych strat własnych. Dlatego decyzje kolejnych państw o dostarczaniu broni Ukrainie to wzmacnianie bezpieczeństwa jej i naszego regionu.

dr Paweł Grzesiowski: Piąta fala nie będzie ostatnią. Covid nigdy nie będzie grypą [Super Raport]