Michał Jach

i

Autor: ARCHIWUM

Poseł PiS Michał Jach: Te fregaty nie miały bronić Polski

2018-08-25 7:59

„Super Express”: – Polska miała kupić australijskie fregaty. Tak twierdzili szefowie MON i przedstawiciele prezydenta. Po to prezydent Andrzej Duda i minister obrony Mariusz Błaszczak mieli jechać do Australii. Tuż przed ich wizytą okazało się, że premier Mateusz Morawiecki zablokował zakup. Wczoraj szef rządu stwierdził, że niczego nie blokował. O co chodzi?Michał Jach: – A to proszę pytać premiera. Oczywiście słucham co mówi premier, minister, czytam informacje prasowe, ale akurat do tych mam pewien dystans.

– Sprawa zakupu fregat wywołała jednak także spór merytoryczny na temat przyszłości polskiej Marynarki Wojennej. Jedni eksperci twierdzą, że te fregaty by się nam przydały. Inni, że to był od początku poroniony pomysł. Kto ma rację?
– Na pewno te fregaty by się nam przydały. Skoro pływają nadal w Australii, a Australia wydaje dużo pieniędzy na obronę narodową, to byłyby przydatne.
– Tak, ale te okręty są właśnie z marynarki australijskiej wycofywane…
– Bo zawsze nowsze wypiera starsze. Ale to nie oznacza, że to, co jest wycofywane nie nadaje się do użytku. Przeciwnie – może doskonale pełnić swoją rolę na przykład dla polskiej Marynarki Wojennej.

– Ale tu się pojawił inny argument – fregaty to okręty oceaniczne. Tymczasem na Morzu Bałtyckim taki sprzęt nam nie jest potrzebny. Do obrony naszego wybrzeża potrzebujemy raczej mniejszych okrętów…
– Ale nikt nigdy nie mówił, że australijskie fregaty mają być przez nas wykorzystywane na Bałtyku. Przeciwnie – chodzi o to, by mieć okręty zdolne do uczestniczenia w misjach wojskowych. Bo tak, jak my pragniemy obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce, tak samo mamy zobowiązania wojskowe. I nasze okręty mogą być potrzebne w różnych miejscach na świecie. I te fregaty sprawdziłyby się tu idealnie. A na Morzu Bałtyckim – owszem – potrzeba mniejszych okrętów. Ale zakup australijskich fregat nie miał związku z Bałtykiem.