Kazimierz Marcinkiewicz

i

Autor: Dariusz Cisowski/SUPER EXPRESS Kazimierz Marcinkiewicz

DRAMAT Marcinkiewicza: "Zobaczyłem FLAKA" [ZDJĘCIE]

2019-05-28 12:44

Kiedyś Kazimierz Marcinkiewicz był mężczyzną szczupłym, ale nie prezentował wyrzeźbionej sylwetki. To jednak zmieniło się jakiś czas temu, bo były premier zaczął bardzo dbać o kondycję. Czynnie uprawia sport i bardzo doba o wygląd, dzięki czemu może prezentować zgrabną sylwetkę. Ale ostatnio dopadł go poważny kłopot. Doszło do tego, że Marcinkiewicz poczuł jak "odcięło go od tlenu". Wszystkie, wręcz dramatyczne przeżycia, były premier opisał w internecie.

Kazimierz Marcinkiewicz kilka lat temu zmienił styl życia, zaczął uprawiać sport i to regularnie, by mieć kondycję i zachować młodość. Od miesięcy oprócz uprawiania sportu dla przyjemności, Marcinkiewicz zdecydował się na wypróbowanie swoich sił w zawodach. Okazało się, że całkiem dobrze radził sobie w rywalizacji, a sam udział w zawodach tak przypadł mu do gustu, że nie porzucił tego, ale coraz częściej stawał na starcie. Były premier szczególnie upodobał sobie triathlon, a to niełatwa sprawa, bo trzeba dobrze biegać, pływać i jeździć rowerem. Zmierzyć się z tym sportem, to nie lada wyzwanie i ciężka praca. Ale dla niego to pestka, a na dowód wyczynów Marcinkiewicz co raz pokazuje na Instagramie zdjęcia z medalami. Ostatnio także brał udział w zawodach, niestety nie obyło się bez komplikacji i to poważnych. O wszystkich dramatycznych sytuacjach były premier napisał w Internecie. I trzeba przyznać, że to, co go spotkało, było bardzo poważne.

Co się stało? Marcinkiewicz tak to opisał: - Pierwsza porażka ale w świetnych zawodach w Sierakowie i wśród wspaniałych ludzi. Po 200 m kraulem temperatura wody /14 st/ lub stres odcięły mnie od tlenu - zaczął dramatyczny wpis. - Płytki oddech uniemożliwia sprawny kraul. Chciałem uspokoić oddech na grzbiecie ale nie pomagało. Wtedy oberwałem w głowę od żabkowicza. Chwile trwało zanim to opanowałem. Płytki oddech nie pozwala mięśniom na normalną pracę, więc strasznie się męczyłem - kontynuował, i okazuje się, że gdy myślał, iż kłopot ma z głowy, przytrafił mu się pech. - Myślałem, że nadrobię na rowerze i wtedy drugi, czy trzeci cios, bo na starcie zobaczyłem flaka. Nie jestem dobry w zmianie dętek. Pierwszy raz męczyłem się by napompować nabojem. Trwało to wieki i byłem na maxa wkurzony. Rower zrobiłem dalej walcząc z płytkim oddechem, ale uznałem, że dalsza walka nie ma już sensu bo nie starczy czasu - wspomniał. Dodał, że gdy tylko złapie oddech wraca do cięższych treningów. Oby kolejne zawody minęły mu już bez problemów.