Lekarka analizuje test na koronawirusa

i

Autor: Shutterstock Koronawirus 1.12.2020: Ile jest dzisiaj zakażeń w Toruniu? Aktualne dane! Potężny wzrost

Lekarz o POWIKŁANIACH po szczepionce na koronawirusa. Będziesz w SZOKU

2020-12-01 16:00

Trwają pracę nad szczepionką, która ma nas chronić przed zakażeniem koronawirusem. Blisko sukcesu są już trzy firmy, a premier Mateusz Morawiecki zapowiada, że szczepionka powinna trafić na polski rynek już w styczniu. Czy będzie bezpieczna? Dziś w programie "Super Raport" na to pytanie odpowiedział prof. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Odpowiedź wbije Was w fotel...

Kamila Biedrzycka: Kiedy w poniedziałek mieliśmy niecałe 6 tys. zakażeń ucieszył się pan jak premier, który mówi, że „wygrywamy z epidemią”?

prof. Ernest Kuchar: Ja podchodzę do tego dużo bardziej spokojnie, ponieważ widzę co dzieje się na naszym oddziale i w naszym szpitalu. A dzieje się tyle, że prawie wszystkie łóżka są zajęte. Pacjentów nam nie ubyło. Zaczynam dzień od tego, że sprawdzam jak wygląda sytuacja Polski na tle innych krajów. Kiedyś byliśmy na 44. miejscu jeżeli chodzi o liczbę zakażeń, a teraz jesteśmy na 13. Jeśli chodzi o liczbę zgonów, to mamy ich więcej niż w takim kraju jak Niemcy, które – przypomnę – mają 80 mln mieszkańców. U nas jest ich 37 mln. To daje do myślenia. W niektórych województwach w Polsce ponad 90 proc. testów wykonanych w kierunku obecności koronawirusa daje wynik dodatni. To znaczy, że główną przyczyną zakażeń dróg oddechowych w Polsce jest koronawirus. Jeśli ktoś ma katar lub kaszle, to na 90 proc. ma koronawirusa. Ale ludzie w Polsce są inteligentni i jeżeli wiedzą, że przy takim łagodnym przebiegu niczego od ochrony zdrowia nie uzyskają. Lekarstwa nie ma, więc mają siedzieć w domu. Dostaną tylko izolację, cała rodzina będzie poddana kwarantannie, więc unikają testów. Z ich punktu widzenia to racjonalne zachowanie.

- A jakie ma konsekwencje?

- Takie, że te dane, które mamy są potwornie zaniżone. Proszę zobaczyć na zgony. To zgony mówią prawdę.

- Ale w poniedziałek liczba zgonów była także znacząco niższa w porównaniu z poprzednimi dniami.

- Proszę zobaczyć na łączną liczbę zgonów np. w październiku tego i poprzedniego roku.

- Jest znacznie wyższa.

- Niektórzy grzecznie umierają w domach. Czy pani mając 90 lat i bardzo ciężko chorując wolałaby umrzeć w otoczeniu obcych, gdzie nikt z rodziny nie będzie dopuszczony czy w domu na spokojnie?

- To pytanie retoryczne.

- Dlatego liczba zgonów również jest zaniżona.

- W takim razie w jakiej sytuacji jesteśmy jeżeli chodzi o epidemię koronawirusa? To jest sytuacja rozwojowa, stabilna, czy mamy jednak jakieś powody do optymizmu?

- Jesteśmy w szczycie pandemii. Wszyscy zakaźnicy, którzy się na tym znają mówili, że w okresie jesienno-zimowym, kiedy więcej czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach, w których ryzyko zakażenia jest 20-krotnie większe niż w otwartej przestrzeni, tak właśnie będzie. Dopóki nie będzie ciepło, kiedy pogoda w naturalny sposób będzie nam sprzyjała – co nastąpi może od maja, czerwca – ta sytuacja będzie podobna. Liczmy tylko na to, że liczna chorych wymagających respiratora będzie taka, że system ochrony zdrowia sobie z nią poradzi.

- Perspektywa sprowadzenia szczepionki pozwala na optymizm? Termin styczniowy, o którym mówił premier, jest realny?

- Samo pojawienie się szczepionki jest bardzo dobrą i optymistyczną informacją, dlatego że co by nie mówić o szczepionce – że jest nowa, że wszystkiego o niej nie wiemy, to ryzyko działań niepożądanych jest kilkaset razy mniejsze niż ryzyko powikłań po koronawirusie. W związku z tym zamienić koronawirus na szczepienie to jest świetna opcja. Co do terminu sprowadzenia szczepionki – on nie zależy ani od premiera, ani nawet od prezydenta, tylko od firmy rejestrującej leki w Unii Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że oni się do końca grudnia wyrobią, dlatego termin styczniowy jest jak najbardziej realny. Ale proszę pamiętać, że szczepionka to jedno, a jej podanie to drugie. Szczepionka będzie. A czy uda się zorganizować jej dystrybucję i podanie pacjentom – bo bez tego nie będzie działać – to tego nie wiem. To jest kwestia otwarta.

- Wg niektórych nie jesteśmy do tego przygotowani infrastrukturalnie, że nie ma gdzie tej szczepionki w tak niskich temperaturach przechowywać.

- Nie jest aż tak źle. Szczepionkę trzeba podać w ciągu 5 dni. Czyli tak naprawdę POZ-y nie muszą mieć żadnej lodówki. Wystarczy, że będą dobrze zorganizowane i będą w stanie poumawiać pacjentów, żeby w ciągu 5 dni tę szczepionkę zużyć.

prof. Ernest Kuchar: Szczepionka jest mniej ryzykowna niż powikłania po koronawirusie [Super Raport]

SŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW TUTAJ