Rafał Milczarski

i

Autor: Katarzyna Zaremba

Prezes LOT specjalnie dla SE: Nie rozmawiałem z premierem o moim zwolnieniu

2018-10-24 6:22

Jesteśmy gotowi przyjąć tych, którzy nie zajmowali się podburzaniem innych, mobbingiem i serwowaniem ludzi kłamstw. Nie cofniemy wypowiedzeń dyscyplinarnych, ale możemy porozmawiać o współpracy na innej zasadzie - powiedział w rozmowie z Super Expressem prezes PLL LOT Rafał Milczarski. 

Super Express” :- W zeszłym tygodniu odbył się strajk pracowników LOT, którzy przeciwstawiali się nowym przepisom o wynagrodzeniach. Strajk skończył się dyscyplinarnym zwolnieniem protestujących. Wiele osób uznało to za skandal.

Rafał Milczarski: - Racja leży po stronie zarządu. Nasze działania są zgodne z prawem. Związkowi liderzy zorganizowali nielegalny i zakazany sądownie strajk. Z premedytacją narazili swoich członków na bardzo surowe konsekwencje.

- Może nie widzieli innego wyjścia?

- Czekaliśmy i prosiliśmy, by powstrzymać organizatorów przed strajkiem. Wysłaliśmy komunikaty do pracowników, by nie dołączali do planowanego protestu. Dzwoniłem nawet sam osobiście. Przez trzy lata wystosowaliśmy 13 propozycji zmian regulaminu wynagradzania i związki każdy odrzucał.

- Pojawiła się informacja, że wyrzuceni strajkujący mają zostać przywróceni do pracy…

- Wszystko zależy od konkretnej sytuacji danego pracownika. Jesteśmy gotowi przyjąć tych, którzy nie zajmowali się podburzaniem innych, mobbingiem i serwowaniem ludzi kłamstw. Nie cofniemy wypowiedzeń dyscyplinarnych, ale możemy porozmawiać o współpracy na innej zasadzie.

- Większość i krytyki, która na pana spada związana jest z zatrudnianiem ludzi na „umowach śmieciowych”.

- Pracujemy w formule B to B. Moim zdaniem jej zaletą jest klarowność. I nie ma w niej charakteru umowy „śmieciowej”, proszę ich tak nie nazywać! Zarzut „umów śmieciowych” odnosił się do umów zleceń, które były zawierane wstecznie.

- Jednym z postulatów strajkujących jest przywrócenie przewodniczącej związku ZZPPiL Moniki Żelazik.

- Pani Monika ma pełne prawo, aby zaskarżyć moją decyzję o zwolnieniu dyscyplinarnym do sądu.

- I jeżeli sąd wyda wyrok, że musi ją pan przywrócić do pracy, to przyjmie ją pan z otwartymi ramionami?

- Jeśli sąd wyda taki wyrok, to na pewno się do niego zastosujemy.

- I jak wam się panu będzie z nią współpracowało? Zwolnił ją pan przez maila…

- Szczerze mówiąc nie bardzo sobie to wyobrażam. Pani Żelazik już poza LOT organizowała nielegalny strajk wbrew zakazowi sądowemu narażając współpracowników na niebezpieczeństwo. Opublikowała wpis o butelkach z benzyną i może warto się zastanowić, czy to faktycznie były żarty? Postępowanie pani Żelazik w proteście każe się obawiać, że nie.

- Powiedział pan: „płacimy związkowcom za to, że de facto wywołują konflikty i sączą truciznę w organizm spółki. To są ludzie, którzy dotąd mówili prezesom LOT co mają robić”. Związkowcy, z którymi udało się panu dogadać też sączyli „truciznę”?

- Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie mam wątpliwości, że strajk zaplanowano by zatrzymać spółkę i zwolnić cały zarząd przed wyborami. Tak było już w przeszłości. Mówiono, że walka rozgrywa się o panią Żelazik, ale w tle słychać były głosy, iż „zarząd jest zły, prezes do wymiany”.

- Strajk był polityczny?

- W pewnym sensie tak. Jakiś czas temu chciano doprowadzić do upadku LOT-u. W tamtym okresie spółka zamiast latać szorowała brzuchem po ziemi.

- Pan jest w jakiś sposób polityczny. Rząd PiS mianował pana prezesem państwowego przewoźnika. Tymczasem pan forsując m.in. zatrudnianie pilotów na działalności gospodarczej oraz przyjmując do pracy na „umowy śmieciowe” robi zdecydowanie coś innego, niż PiS obiecywał w kampaniach i wprowadzał w życie.

- Nikogo nie zmuszam, aby zgłaszał się do współpracy z LOT. Aktualnie LOT zatrudnia pilotów na działalność gospodarczą i tyle. I nieustannie przybywa osób które chcą tu pracować. Oczywiście związki zawodowe chciałby, aby każdy zarabiał tyle samo, bez względu na wkład. Ich żądania w wysokości 108 mln zł rocznie, byłyby dla spółki istną katastrofą ekonomiczną.

- Naprawdę nie ma alternatywy dla tych form zatrudnienia?

- Jest. Jeśli ktoś tak chce etatu, to może udać się do innej firmy.

- Nie obawia pan się zwolnienia? Przyjął pan ostrą narrację, która zwalcza idee głoszone przez rząd PiS.

- Wbrew temu co się opowiada, nie byłem w Kancelarii Premiera i nie widziałem się w tej sprawie z premierem Morawieckim. Mam wszystko pod kontrolą. Proszę zrozumieć, nie chcę sytuacji, w której pracownicy mnie nie lubią. Chcę ładu, porządku oraz by spółka mogła się spokojnie rozwijać. Chcę, żeby LOT był dumą wszystkich Polaków. I mam otwarte ramiona wobec osób, które zostały zmanipulowane przez tych, którzy łamią prawo.