Prezydent Paweł Adamowicz rządził Gdańskiem przez 21 lat [SYLWETKA]

2019-01-15 6:00

– Dla dobra Gdańska, wszystko dla Gdańska – mawiał Paweł Adamowicz (†53 l.). Swoje miasto nazywał „perłą w koronie Rzeczpospolitej”. Może właśnie dlatego gdańszczanie mu ufali. Polityk rządził wszak nieprzerwanie od 1998 r., a wyborczy wyścig wygrywał aż sześć razy! – Moja praca jest jednocześnie moim hobby – przekonywał. Kiedy ogłoszono informację o jego śmierci, w całym mieście zabiły dzwony.

Paweł Adamowicz od urodzenia był związany z Gdańskiem. Od najmłodszych lat związał się ze środowiskiem „Solidarności”. Już w szkole średniej, po wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r., zaangażował się w walkę z władzami PRL. Do mszy służył jako ministrant w słynnej Bazylice św. Brygidy, gdzie bywali najważniejsi opozycjoniści lub politycy pokroju Ronalda Reagana (†92 l.) czy George’a Busha (†92 l.).

„W liceum, w latach 1984-1986 włączyłem się w wydawanie i kolportaż podziemnych wydawnictw” – chwalił się włodarz Gdańska. Nigdy nie wstydził się też swojej wiary, podczas trzeciej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski był członkiem diecezjalnej służby porządkowej. Zanim trafił na fotel prezydenta Gdańska pracował m.in. jako pracownik fizyczny czy stróż nocny. Do poważnej polityki miał trafić przez przypadek.

W książce „Gdańsk jako wyzwanie” Paweł Adamowicz wyznał, że w 1990 r. na wybory do rady miasta namówiły go… dwie sąsiadki rodziców! Jako 25-latek zyskał 2102 głosy, a koledzy m.in. zdecydowali się powierzyć mu rolę delegata Miasta Gdańska do sejmiku województwa gdańskiego. – Ciężką pracą zapracował sobie na swoją pozycję, był już wtedy znany – jakiś czas temu w rozmowie z „Super Expressem” wspominał Jerzy Borowczak (61 l.), poseł PO i działacz opozycji antykomunistycznej.

Adamowicz doskonale sobie radził w polityce. W latach 90. otarł się m.in. o Kongres Liberalno-Demokratyczny, fotel prezydenta Gdańska zdobył po raz pierwszy w 1998 r. jako reprezentant AWS. Na przełomie wieków zakładał gdańskie struktury PO i przez wiele lat był związany z tą partią. Znany także jako przyjaciel Donalda Tuska (62 l.).

Przed ostatnimi wyborami samorządowymi prezydent miasta wszedł w konflikt z władzami Platformy i w konsekwencji zrezygnował z członkostwa w partii. W wątpliwość poddawano jego oświadczenia majątkowe, usłyszał nawet prokuratorskie zarzuty. W drugiej turze wyborów z 2018 r. zdecydowanie pokonał jednak kandydata PiS, Kacpra Płażyńskiego (30 l.). Zdobył 64,8 proc. poparcia.