Prof. Bogusław Wolniewicz: Nie oddałbym nerki nawet własnej córce

Opinie transplantologa i filozofa po słowach prof. Jana Talara.

"Super Express": - Na sympozjum naukowym w Poznaniu prof. Jan Talar zarzucił transplantologom, że pobierają narządy od osób, które jeszcze nie zmarły. Wzbudził tym wiele kontrowersji.

Prof. Bogusław Wolniewicz: - Od dawna uważam, że tzw. transplantacje, czyli przeszczepy, są w istocie nową postacią ludożerstwa. Wprowadzanie ludożerstwa do naszej cywilizacji oznacza dla niej głęboki przewrót. Dlatego bardzo się cieszę, że pan profesor Jan Talar - profesor medycyny, a nie filozofii jak ja - podziela mój pogląd, który głoszę od dawna. Pogląd, że zmiana definicji śmierci z ustania krążenia krwi na tzw. śmierć mózgu jest po prostu propagandowym chwytem.

- Ale co miałby na celu ten chwyt?

- Ma sprawić, by wcześniej można się było dobrać do umierającego człowieka. Żeby mięso, które jest od niego brane, było świeże. Przepraszam za to dosadne określenie. To, że prof. Talar sądzi podobnie, bardzo mnie cieszy. Świadomość, że coś jest nie w porządku z tą zmianą definicji śmierci, przebija się także w świecie medycznym. To jest zasadnicze novum i zagrożenie cywilizacyjne, jakie niosą przeszczepy, przebija się chyba również szerzej do świadomości społecznej.

- No nie, świadomość społeczna jest przecież taka, że transplantologia ratuje ludziom życie. Dzięki przeszczepom uratowano wiele istnień.

- To nie jest żaden argument za tym, by transplantologię uprawiać. Nie można niszczyć cywilizacji, żeby dogodzić paru ciężko chorym. Trudno.

- Pańskim zdaniem transplantologia przestanie być wcześniej czy później stosowana? Jej popularność raczej rośnie.

- Transplantologia to ślepa uliczka w medycynie. Jeśli chodzi o przedłużanie życia, to wraz z głębszym rozpoznawaniem praw rządzących organizmem ludzkim pojawią się zupełnie inne metody. I ta będzie uznana za metodę prymitywną. To jest żerowanie na trupach i dla tego faktu nie ma usprawiedliwienia.

- Ale osoby, które są dawcami...

- Nie ma żadnych dawców, bo trupa się nikt nie pyta.

- Nie, gdyż wielu ludzi jeszcze za życia wyraża wolę oddania narządów. Robią to świadomie, wiedząc, że mogą komuś pomóc, samemu nic nie tracąc.

- To tania wspaniałomyślność. Przecież niektórzy sprzedają swoje narządy. Nerka kosztuje 30 tysięcy dolarów. Ludzie dobrowolnie ją oddają. To ma być w porządku? Ciało ludzkie zmienia się w surowiec, traktuje jako zbiór części zapasowych. Na razie to jest nielegalne, ale z czasem pewnie będzie legalne. To jest zupełna zmiana stosunku do martwego ciała człowieka, a to pociągnie za sobą zmianę w stosunku do ciała człowieka żywego. Nikt tego nie bierze pod uwagę. Reakcje na opinię prof. Talara świadczą o dziwnym stuporze, w jakim trwają lekarze.

- A nie oddałby pan nerki swojej własnej córce? Tak jak zrobił to Przemysław Saleta? Gdyby się okazało, że tylko w ten sposób jest pan w stanie uratować życie własnemu dziecku?

- Nie oddałbym. Powiedziałbym: "Niech umrze". Dawno temu znany chirurg prof. Leon Manteuffel pytał: "Czy koniecznie trzeba dłużej zyć?". Zgadzam się z nim w tej sprawie.

Prof. Bogusław Wolniewicz

Filozof, logik