Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz: Myśleli, że zmienię się za pieniądze?

2011-03-18 3:20

Sprawę Agora vs. Jarosław Marek Rymkiewicz komentują sam zainteresowany i publicyści.

"Super Express": - Obraził pan spółkę akcyjną Agora, wydawcę "Gazety Wyborczej"?

Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz: - To jakiś nonsens. W jednym z tekstów napisałem, że "Michnik i jego ludzie są spadkobiercami Róży Luksemburg w jej idei wynaradawiania Polaków, którą później zapoczątkowała KPP". Te słowa Agora uznała za obraźliwe. Rzecz jasna ja je nadal podtrzymuję. Przecież Luksemburg wymyśliła to, marząc o powstaniu jednego państwa europejskiego. Wyśmiewała ideę niepodległości Polski. To jest duchowy spadek, który jest fundamentem Wspólnoty Europejskiej.

Patrz też: Jarosław Marek Rymkiewicz: Gdyby nie powstania, nie bylibyśmy Polakami

- Domyśla się pan, dlaczego Agora nie wytoczyła procesu Zbigniewowi Herbertowi, a wytoczyła panu? Herbert nazwał Adama Michnika "manipulatorem, człowiekiem złej woli, kłamcą i oszustem intelektualnym". Dlaczego nie wytoczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu za podobne słowa o "Wyborczej" - KPP?

- Trudno powiedzieć. Może byli zbyt silni? Niegdyś Agora nie chodziła od razu do sądu. Z procesami ruszyła stosunkowo niedawno. I jak już zaczęli, to niemal masowo. Na pewno jest to wyraz słabości i braku argumentów w debacie. Wygląda też na przemyślaną próbę zastraszenia. Zresztą jak podejmować dyskusję z kimś, kto pisze o panu, że jest pan "oszołomem" albo "idiotą"?

- Nie myślał pan, żeby pozwać ich w rewanżu?

- Wypisywali o mnie okropne rzeczy. Byłem tam "stalinistą", "faszystą". Ale przecież nie będę się ośmieszał z sądami. Wolność słowa polega na tym, że można powiedzieć, co się chce. Także o mnie.

- Wytacza panu proces spółka, a nie redaktorzy "Wyborczej"...

- Opisał to kiedyś prof. Andrzej Nowak z UJ. Coraz większą rolę zaczynają odgrywać w Polsce medialni oligarchowie. Ten proces ma na celu zastraszenie innych. Za chwilę jakaś inna korporacja czy telewizja będzie mogła zaatakować jakiegoś dziennikarza czy pisarza, o którym nie będzie już tak głośno. Dlatego nie jestem tu istotny ja, ale problem. I na szczęście pewne reakcje, które się pojawiły.

- Myśli pan o liście 28 poetów w obronie wolności słowa? Pod listem podpisali się m.in. Leszek Długosz, Wojciech Wencel, Marcin Świetlicki...

- Im nie chodzi o mnie jako Rymkiewicza. Większości z nich nie znam osobiście. Z niektórymi różnię się zasadniczo politycznie, jak i literacko. To jest protest przeciwko ograniczaniu prawa do debaty. Być może to najcenniejsze, co przetrwa z tej sytuacji. To niebywałe wydarzenie w dziejach literatury polskiej. Poeci pracowali zawsze na własny rachunek. Byli podzieleni. I teraz występują w obronie wspólnych wartości. Zdumiewające, bo nie było tego nawet w XIX w., kiedy poniewierano takie postaci jak Mickiewicz czy Słowacki! Ale to jest reakcja na podważenie fundamentów kultury europejskiej. Zakwestionowano wolność przemawiania.

- Może znajdzie pan jeszcze bardziej zaskakujących obrońców? Publikująca w "Wyborczej" felietony Katarzyna Kolenda-Zaleska napisała tekst chwalący odwagę amerykańskich sędziów, którzy "w konflikcie między wolnością słowa a dobrem jednostki wybrali to pierwsze". W przeddzień pańskiego procesu.

- To zabawne... Widocznie jakoś to przeoczyli.

- W tekście "Nasz proces z Owidiuszem" "Gazeta" przypomina, że Agora to jeden z fundatorów nagrody Nike, którą otrzymał pan w 2003. Wypominają panu, że "Rymkiewicz odebrał wraz z czekiem na 100 tys. złotych. Może wówczas redaktorów <> za wrogów polskości nie uważał"...

- No proszę, a podobno nagrodę przyznawało niezależne jury ekspertów za wartości literackie! Moje poglądy były czytelne tak w latach 80., 90., jak i w ostatniej dekadzie. Nigdy ich nie ukrywałem, tak przed Nike, jak i po niej. Spodziewali się, że zmienię je za pieniądze? Dotykamy tu intencji, które są niejasne i takie pozostaną.

- Kiedyś istniała dobra zasada, że dziennikarze, poeci czy pisarze nie ciągają się po sądach za słowa. Odpowiadali sobie na łamach. Dlaczego to się skończyło? Pański proces nie jest jedyny.

- To trudne pytanie i nie ma na nie prostej odpowiedzi. Przed laty polemiki w gazetach były bardzo ostre, często brutalne. Odwoływały się jednak do pewnych wartości. Może jest tak, że ludzie niereprezentujący żadnych wartości oprócz interesu finansowego posuną się do wszystkiego, by tego bronić?

Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz

Poeta, eseista, dramaturg