Prezydent Radomia i wiceszef MON zakażeni koronawirusem

i

Autor: źródło: pixabay.com

Epidemiolog SZOKUJE ws. koronawirusa. "Lockdown nie był potrzebny"

2020-09-28 7:29

- Musimy się chronić. Siebie oraz swoich bliskich. O maseczkach i dystansie wspominałem. Chociaż zawsze warto powiedzieć kilka razy. Zbliżamy się do okresu jesiennego. Warto się zaszczepić przeciw grypie. Każda dodatkowa infekcja powoduje, że przebieg wirusa może być bardziej groźny. Jeśli jesteśmy chorzy na zapalenie płuc to łatwiej nam zakazić się koronawirusem. Jeżeli mamy objawy, które nas niepokoją to nie powinniśmy wychodzić z domu i jechać do pracy. Darujmy sobie. Odpocznijmy w domu kilka dni i dajmy sobie czas. Sprawdźmy, czy na pewno nie zakaziliśmy się wirusem. Jeżeli zaczniemy to lekceważyć, to dojdzie do jeszcze większej liczby zakażeń. Nie róbmy tego. Nie doprowadzajmy do sytuacji, w której przebieg wirusów jest cięższy. Nie narażajmy osób starszych i ludzi z grup ryzyka, których system immunologiczny może tego nie wytrzymać - mówi "SE" prof. Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu.

- „Super Express”:- Wygląda na to, że koronawirus nie odpuszcza. Mamy nowy dobowy rekord zakażeń, który wyniósł 1 587 przypadków. Kolejna fala wirusa uderzyła w Polskę?

Prof. Jarosław Drobnik: - Zacznijmy od tego, że druga, czy trzecia fala, o której mówią media to jedynie semantyka. Tak naprawdę jesteśmy w tym samym nurcie pierwszej epidemii.

- Dlaczego pan tak uważa?

- O kolejnej fali można mówić, gdy wzrosty są skokowe. Do tej pory mieliśmy pewien constans. To, że mamy teraz istotny wzrost zachorowań to wynik nie do końca przemyślanej polityki związanej z lockdownem i uruchomienia pewnych działań. Jednak to temat na poboczną dyskusję. Proszę przypomnieć sobie okres przedwakacyjny.

- Chodzi o to, że wówczas politycy opowiadali, że Polska poradziła sobie z epidemią?

- Owszem. Mówiono, że poradziliśmy sobie z koronawirusem. Wówczas ludzie dostali sprzeczny sygnał. Z jednej strony mieliśmy być ostrożni na basenie, czy plaży a z drugiej, mieliśmy słuchać polityków, którzy uspokajali nas, że wszystko jest w porządku. Polacy byli zmęczeni psychicznie i fizycznie lockdownem. Kiedy usłyszeliśmy, że wygraliśmy z wirusem to tak naprawdę usłyszeliśmy coś, na co czekaliśmy.

- Te sprzeczne sygnały, uspakajające deklaracje, uśpiły czujność Polaków?

- Tak. Proszę zwrócić uwagę, że mimo epidemii koronawirusa nadal nie ma odpowiedniej edukacji w kontekście zachowania wobec niego.

- Co ma pan na myśli?

- Fundamentalne zasady przestrzegania higieny powinny stanowić dla nas priorytet. Jeżeli myjemy ręce nie przenosimy zakażeń. Dezynfekowanie dłoni niweluje ryzyko przeniesienia wirusa dalej. Jeśli masz infekcję dróg oddechowych zostań w domu, nie idź do pracy!

- Czy można stwierdzić, że naszą czujność uśpiły także wakacje?

- Niestety, ale tak. Okres wakacyjny to czas, gdy spotykamy się ze znajomymi, spędzamy czas na podróżowaniu wśród innych turystów.   Niektórzy ludzie pomyśleli, że nie ma sensu nosić maseczek, więc je zdjęli.

- Czy jednak pomysł izolacji, w postaci lockdownu jest dobrym rozwiązaniem na dłuższą metę. Również dziś, w wielu państwach rozważa się wprowadzenie obostrzeń na nowo…

- Wprowadzenie lockdownu nie ma sensu. Problem polega tylko na tym, że uznaliśmy, że nie musimy być ostrożni. Ludzie kontestują maseczki i przyłbice. Coraz mniej osób przestrzega dystansu społecznego podczas zakupów. Coraz rzadziej widuję pojemniki z płynem do dezynfekcji w miejscach publicznych.

- Czy pana zdaniem lockdown był w ogóle potrzebny?

- Moim zdaniem lockdown nie był potrzebny. Jednak konsekwencja w dbałości o to, aby niwelować ryzyko zakażenia się wirusem już tak. Musimy zdać sobie sprawę, że jeśli więcej osób się zakazi, to system nie wytrzyma. Jeżeli więcej osób będzie potrzebowało specjalistycznego leczenia to może się okazać, że jest problem. Musimy cofnąć się krok wstecz.

- Jak powinniśmy postępować, aby liczba zakażeń nie rosła w zastraszającym tempie?

- Przede wszystkim maseczki! Być może większa liczba kasjerów w sklepach, aby ludzie nie stali zgromadzeni w długich kolejkach. Miałem nadzieję, że ludziom w Polsce można zaufać.

- A nie można?

- Większość Polaków spisała się na medal. Jednak problemem jest ta mniejsza część, która stwarza ryzyko. W tym widzę główny problem. Do tego trzeba dodać politykę pana ministra Niedzielskiego. Minister Niedzielski miał przynieść "wiatr zmian". Zmian na lepsze…Być może. Jednak jak słyszę szefa resortu zdrowia, który mówi, że wzrost zachorowań wynika ze strategii testowania to robi mi się słabo.

- Podsumowując. Jak przekonać Polaków, aby nie bagatelizowali zagrożenia ze strony koronawirusa i innych wirusów, które pojawiają się zwykle w sezonie jesiennym?

- Musimy się chronić. Siebie oraz swoich bliskich. O maseczkach i dystansie wspominałem. Chociaż zawsze warto powiedzieć kilka razy. Zbliżamy się do okresu jesiennego. Warto się zaszczepić przeciw grypie. Każda dodatkowa infekcja powoduje, że przebieg wirusa może być bardziej groźny. Jeśli jesteśmy chorzy na zapalenie płuc to łatwiej nam zakazić się koronawirusem. Jeżeli mamy objawy, które nas niepokoją to nie powinniśmy wychodzić z domu i jechać do pracy. Darujmy sobie. Odpocznijmy w domu kilka dni i dajmy sobie czas. Sprawdźmy, czy na pewno nie zakaziliśmy się wirusem. Jeżeli zaczniemy to lekceważyć, to dojdzie do jeszcze większej liczby zakażeń. Nie róbmy tego. Nie doprowadzajmy do sytuacji, w której przebieg wirusów jest cięższy. Nie narażajmy osób starszych i ludzi z grup ryzyka, których system immunologiczny może tego nie wytrzymać.

Rozmawiała Sandra Skibniewska

prof. Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu