Protest lekarzy. Odmowa dodatkowych dyżurów uderzy w pacjentów?

2018-01-02 12:34

Nowy rok rozpoczyna się kolejnym rozdziałem batalii lekarzy o podwyżki ich wynagrodzeń i nakładów na służbę zdrowia. Jak poinformowało RMF FM z początek stycznia ponad 4,5 tysiąca medyków w całej Polsce wypowiedziało tak zwane klauzule opt-out, rezygnując tym samym z dodatkowych dyżurów. Oznacza to, że większość z nich będzie pracować maksymalnie 48 godzin tygodniowo. To może spowodować duże utrudnienia dla pacjentów, chcących się dostać do lekarza, ponieważ w szpitalach wystąpią problemy z obsadzaniem dyżurów.  

Jak wyliczyli reporterzy stacji w województwie łódzkim z pracy powyżej 48 godzin tygodniowo zrezygnowało ponad 700 lekarzy rezydentów (w tym niemal co drugi medyk, w sumie około 100, ze szpitala Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi). W Szpitalu Pediatrycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego umowy wypowiedziało ponad sto osób. W Krakowie w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu klauzulę opt-out wypowiedziała 1/4 lekarzy, czyli konkretnie 106 medyków. W województwie śląskim klauzulę wypowiedziało 336 lekarzy - najwięcej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 4 w Bytomiu. Tam klauzulę opt-out wypowiedziało 35 rezydentów i 37 specjalistów.

W Beskidzkim Centrum Onkologii w Bielsku Białej dłużej niż 48 godzin tygodniowo nie chce pracować 53 lekarzy. Chętnych nie było przede wszystkim do pracy w izbie przyjęć. Kłopoty z obsadą dyżurów może mieć szpital urazowy w Piekarach Śląskich - klauzulę opt-out wypowiedziało tu 58 lekarzy oraz Sosnowiecki Szpital Miejski, gdzie z dodatkowych godzin zrezygnowało 32 lekarzy. Na Dolnym Śląsku klauzulę opt-out wypowiedziało 205 rezydentów w 11 szpitalach. Najwięcej, bo aż 82 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku z dłuższych dyżurów zrezygnowało 34 lekarzy.

 

 

Efektem wypowiadania przez lekarzy wspomnianej klauzuli będą dłuższy czas oczekiwania na wizytę u lekarza oraz problemy w szpitalach z obsadzaniem dyżurów.

Do sytuacji tej w wywiadzie dla TVP Info odniósł się premier, Mateusz Morawiecki. Jak mówił on: - Niepokoi mnie to i chciałbym prosić wszystkich lekarzy, aby dbali przede wszystkim o zdrowie pacjenta. Na pewno chciałbym też podkreślić to, że różnego rodzaju błędów, problemów, niedoskonałości nie da się uleczyć w krótkim czasie, bo 50 lat komuny i 25 lat dalekiej od doskonałości III RP doprowadziło nas do stanu, w którym jesteśmy. Przypomniał przy tym, że dotychczas przyjęto ustawę o wzroście wynagrodzeń w służbie zdrowia i "fundamentalną, zupełnie nową ustawę o wzroście wydatków na służbę zdrowia w ciągu najbliższych kilku lat do 6 proc.". Jak zaznaczył, lekarze-rezydenci to "niezwykle ważna grupa naszych młodych lekarzy, którzy będą dla Polski ważni przez kilkadziesiąt lat", po czym dodał: - Chciałbym ich poprosić, abyśmy byli w dialogu; dać sobie nie kilka dni czy tygodni, lecz kilka miesięcy i parę lat, bo nie da się naprawić tych patologii, które narosły.

Słowa te szybko spotkały się z reakcją rezydentów:

 

 

Zobacz także: Sejm za wyższymi nakładami na służbę zdrowia. Postulaty protestujących lekarzy nadal niespełnione