Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański: Przestawiliśmy zegarki i co?

2018-05-05 4:00

W nocy z 8 na 9 maja 1945 r. 200 żołnierzy Jana Tabortowskiego "Bruzdy", majora WP, żołnierza AK i WiN, wkroczyło do Grajewa. Przed akcją dowódca wygłosił pogadankę, że wojna cały czas trwa, Sowieci chcą zniewolić Polskę, a oni, polskie wojsko, muszą pokazać światu swój sprzeciw.

Sprzeciw wobec "wyzwolenia" tych terenów kilka miesięcy wcześniej, które polegało na mordach, grabieżach i gwałtach. Była to kontynuacja czerwonej okupacji, która trwała od 17 września 1939 r. Polskie wojsko po zablokowaniu dróg dojazdowych do Grajewa i zajęciu gmachów UB, MO i sowieckiej komendantury (bronionej przez kilkudziesięciu krasnoarmiejców) wypuściło z aresztów ok. 100 żołnierzy podziemia. Dla więźniów było to realne wyzwolenie. Po polskiej stronie poległ jeden partyzant. Podczas odwrotu rozbrojono jeszcze posterunek milicji w Szczuczynie i zlikwidowano punkt łączności Armii Czerwonej pod miejscowością Łojki. Kilku największych okrutników z NKWD i "polskiego" UB rozstrzelano. Milicjantów po przysiędze, że więcej nie będą represjonowali Polaków, zwolniono. Akcja w Grajewie nie była jedyną tego dnia. W Dąbrowie Tarnowskiej ok. 40-osobowy oddział Tadeusza Musiała "Zarysa" rozbił miejscowe więzienie i uwolnił ok. 80 przetrzymywanych. Z kolei w Białymstoku ponad 100 więźniów opanowało część katowni i wydostało się na wolność.

To było prawdziwe wyzwolenie. Nie z rąk komunistów, tylko od komunistów. A ponieważ Polska w wyniku zdrady mocarstw nie została od komunistów wyzwolona, obchodzenie Dnia Zwycięstwa nie ma żadnego sensu. I drugorzędne jest to, że decyzją PO z 2015 r. celebrować mamy teraz nie 9, tylko 8 maja - co najwyżej przestawiliśmy zegarki na czas zachodni.

W 1946 r. Polacy - najwierniejszy sojusznik Anglosasów - nie zostali zaproszeni na paradę zwycięstwa do Londynu. Ale dla Polski ta wojna w ogóle się nie skończyła. Ok. 200 tys. polskich żołnierzy nie złożyło broni i walczyło dalej - przeciwko sowieckiemu zniewoleniu - przez następnych 10 lat.

Major Tabortowski zginął w walce z polskimi kolaborantami Stalina w sierpniu 1954 r. Trzy lata później los dowódcy podzielił Stanisław Marchewka "Ryba" - ostatni oficer poakowskiego podziemia, który poległ z bronią w ręku. Przez następnych sześć lat ukrywał się już tylko Józef Franczak "Lalek". Szczątki "Bruzdy", które czerwoni oprawcy wrzucili do bezimiennego dołu, do dziś nie zostały odnalezione.