Przyjaciel abp. Jędraszewskiego zdradził całą prawdę. Chodzi o syna. Szczegóły wbijają w fotel

Arcybiskup Marek Jędraszewski jeszcze w czasach studiów na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie poznał swojego przyjaciela, profesora Romana Słowińskiego. Duchowny miał odebrać go i jego przyjaciela, Jana Węglarza, z dworca w Rzymie. Potem wszyscy razem udali się na mszę, która została przerwana, bowiem wszyscy pobiegli na plac Świętego Piotra dowidzieć się, kto został wybrany na nowego papieża: Karola Wojtyłę. Niebywałe, że w tej wyjątkowej chwili arcybiskup Marek Jędraszewski był na miejscu i mógł przeżyć tę chwilę razem z innymi wiernymi. - Tak zaczęła się nasza przyjaźń, która trwa do dziś - wspomina prof. Słowiński. Jak się okazało, znajomość okazała się trwalsza, niż można by się spodziewać, a arcybiskup Marek Jędraszewski zdobył sympatię także rodziny prof. Słowińskiego. - Przyjaźni się z całą moją rodziną, a mam czwórkę dzieci. Moje dzieci bardzo go lubią i nazywają wujkiem - wyznał mediom przyjaciel duchownego. Wiele razy wybierali się razem na wspólne wakacje, między innymi do Włoch.

Nie przegap: Stanowcze słowa Jędraszewskiego. O polskich politykach tak jeszcze nie mówił

12 zdjęć

Profesor Roman Słowiński zdecydował się także wyjawić prawdę o swoim synu i arcybiskupie Marku Jędraszewskim. Jak się okazuje, duchowny miał ogromny wpływ na chłopca. - Gdy razem staliśmy na Placu św. Piotra mój Jasiu miał 1,5 roku. Przez te lata naszej przyjaźni, syn przyglądał się, słuchał ks. Marka i tak dojrzewało jego powołanie - wspomina mediom profesor.

Zobacz: Abp Jędraszewski okropnie poniżony przez byłego dziennikarza TVP. „Odrażająca postać...”

Jak podaje "Dziennik łódzki", prof. Słowiński uważa, ze to dzięki arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu jego syn zdecydował się zostać księdzem. Brał przykład z przyjaciela taty, który najwyraźniej bardzo mu zaimponował. Kto by się tego spodziewał? Jak widać przeszłość duchownego skrywa jeszcze wiele tajemnic, które mogą wbić w fotel.