Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś, specjalnie dla czytelników Super Expressu: PiS czyli panisko

2019-04-16 7:23

W minionych czterech latach PiS nie raz pokazał, że umie dzielić. Żaden rząd po roku 1989 nie stawiał na redystrybucję bogactwa narodowego tak mocno, jak partia Kaczyńskiego. Jednocześnie coraz częściej widać, że PiS jednym podzielić się nie chce albo nie umie. Nie jest gotów, by dzielić się… dzieleniem. A doświadczenie uczy, że kto nie umie zawczasu oddać troszeczkę, ten w końcu traci wszystko.

Istnieje w języku polskim określenie „Panisko”. Opisujemy tak kogoś owszem szczodrego – ale jednocześnie bardzo dbającego, żeby nie było wątpliwości KTO dał i ILE dał. Taką postawę znamy doskonale nie tylko ze świata polityki. PiS jest jak paternalistyczny szef firmy, który daje ludziom na święta sowite pracownicze bonusy. Ale jednocześnie twarz mu tężeje, gdy słyszy, że w zakładzie miały by powstać związki zawodowe lub choćby rada pracowników. Podskórnie boi się, że wtedy utraci nimb „Paniska”. Tego, który daje, więc trzeba go kochać i mu się w pas kłaniać.

Stąd tak nerwowe reakcje na kolejne bunty: protest lekarzy rezydentów, opiekunów osób niepełnosprawnych czy wreszcie na strajk nauczycieli. PiSowcy i ich medialni sojusznicy tworzą piętrowe konstrukcje i wietrzą antyrządowe spiski. Podobnie jak każdy szef-panisko, który powiada „związek zawodowy? u mnie w firmie? to dywersja i zawracanie głowy!”. Tak brzmi strach. Strach przed utratą monopolu na bycie paniskiem.

Jest to oczywiście myślenie krótkowzroczne, za które PiS zapłaci cenę. Będzie ona polegała na stopniowej utracie politycznej atrakcyjności. Dokładnie z tego samego powodu w roku 2015 Polki i Polacy powiedzieli obozowi liberalnemu „dość”. Późna PO miała pod koniec rządów pootwierane bunty ludowe na wielu frontach. Od związków zawodowych, do których strzelano gumowymi kulami. Przez siedzących w pułapce frankowiczów z klasy średniej, którym prezydent Komorowski radził „zmienić pracę i wziąć kredyt”. Po prekariuszy wyzyskiwanych na rynku śmieciowego zatrudnienia. A nawet szalikowców wypychanych ze stadionów gentryfikowanych przed Euro 2012. Donald Tusk też traktował ich wszystkich jako zagrożenie dla swojego monopolu na jedynie słuszną politykę. I przegrał. Jeśli PiS chce pójść w jego ślady, to „polityka paniska” jest właśnie taką drogą.

Nasi Partnerzy polecają