RAFAŁ ZIEMKIEWICZ

i

Autor: red RAFAŁ ZIEMKIEWICZ

Rafał Ziemkiewicz: Wolność słowa ponad wszystko

2018-06-03 5:43

"Są jednak środowiska, które padły ofiarą skretynienia i politpoprawności podobnej do komunistycznego zaczadzenia" tak o wątku dotyczącym politycznej poprawności w kontekście decyzji sądu UE o ekstradycji Polaka podjerzanego o handel narkotykami mówił Rafał Ziemkiewicz, publicysta DoRzeczy. 

"Super Express": - Sąd UE anulował karę dla Janusza Korwin-Mikkego nałozona przez PE za słowa: "kobiety są mniej inteligentne". Uzasadnienie wyroku brzmiało: "przepisy regulaminu parlamentu nie pozwalają na ukaranie europosła z powodu wypowiedzi sformułowanych w kontekście jego funkcji parlamentarnych". Zgadza się pan z tym uzasadnieniem?

Rafał Ziemkiewcz: - Janusz Korwin-Mikke nie jest juz deputowanym, więc to dla niego czysto symboliczna satysfakcja. Sąd dokonał w tym przypadku uniku.

Dlaczego?

- Sędzia nie odniósł się do istoty sprawy, ale uznał, że wolno karać eurodeputowanych, jesli ich zachowania utrudniają procedowanie. Mimo, że panuje tam ów "reżim" to "reżim" nie jest aż tak duży, aby karać za rzeczy, które nie naruszyły przebiegu obrad. Sąd uciekł od podstawowego tematu, którym był wątek dotyczący tego, czy można komukolwiek zabraniać mówić coś, co ten uważa za statystyczną prawdę. Jednak Korwin faktycznie popełnił pewien błąd, używając słów, których użył.

- To znaczy?

Nie powiedział precyzyjnie, że statystyczne kobiety mają niższy wskaźnik IQ. Sformułował słowa tak, że zabrzmiało to, jakby uznawał, że kobiety sa głupsze od mężczyzn. A to już wiedza wątpliwa. W gruncie rzeczy jest to wyrok dotyczący procedur PE, a nie - tak jak bysmy chcieli - potepienia politycznej poprawności i uznania wartości, jaką jest wolność słowa. 

- Jednak wychodzi na to, że Unia Europejska nie jest takim tyranem politycznej poprawności, jak starają się to przedstawić jej przeciwnicy. 

Coś w tym jest. Zwłaszcza, żę idiotyzmy politycznej poprawności kojarzą nam się z czasami stalinowskimi. Są jednak środowiska, które padły ofiarą skretynienia i politpoprawności podobnej do komunistycznego zaczadzenia. 

- Nie boi się pan, że wyrok unijnego sądu spowoduje, że nastapi wysyp wyzwisk i epitetów w przestrzeni publicznej? Politycy nie straca nagle hamulców?

- Nie. sa ludzie, którzy mówią wprost i chwała im za to. Nawet jesli ktos mówi rzeczy naganne, to istnieje cała gama sposobów okazania mu dezaprobaty stosownie do wagi tego, co powiedział. Jednak co do zasady: wolność słowa ponad wszystko. 

- Pozostając w unijnej tematyce: w piątek Trybunał Sprawiedliwości UE zajął się sprawą ekstradycji Polaka oskarżonego o przemyt narkotyków, która wstrzymał irlandzki sąd. Uznał bowiem, że istnieją wątpliwości co do uczciwości procesu w związku ze zmianami w polskim sądownictwie. Pan się boi o tę uczciwość?

Mamy tu do czynienia z głuchym telefonem, na końcu którego znalazła się pani sędzia lub pan sędzia w Irlandii.

- Jak to?

- Mamy w Polsce grupę osób, która zajmuje się głównie donoszeniem na własny kraj. Ich narracja jest bezkrytycznie powtarzana przez zachodnie media. Dotarła to w końcu do uszu jakiegoś idioty w Irlandii, który nagle zatroskał się brakiem uczciwego wymiaru sprawiedliwości. Jest to oczywiście przykre, ale jeżeli ktoś ma się wstydzić, to jedynie ci, którzy taka narrację stworzyli. Widać bowiem, że zbiera ona swoje żniwo.

Rozmawiała Sandra Skibniewska