Franek Broda popełnił na Facebooku przejmujący wpis: – Kochani, głupio mi o to prosić, ale niestety muszę. Jestem licealistą z Wrocławia i w tym roku mam maturę. Niestety nie mogę sobie pozwolić na pracę aktualnie, gdyż mam do zrobienia lekcje i mocno angażuje się w aktywizm – czytamy na profilu siostrzeńca premiera. – Sytuacja wygląda tak, że praktycznie ciągle muszę jeździć Wrocław - Warszawa a koszt przejazdu to od 35zł do 50zł w jedną stronę. Będę mocno zobowiązany, gdyby ktoś zechciał mnie wesprzeć w aktywizmie i pozwolić mi na dalsze działanie! Z góry dziękuję – napisał młody aktywista.
Dlaczego Franek Broda nie poprosił wujka o pieniądze na bilety? Właśnie w tym rzecz. Jest aktywistą środowiska LGBT i angażuje się w obronę wizji Polski, z którą walczy PiS. Podczas manifestacji w obronie obecności naszego kraju w UE, młody działacz społeczny został poturbowany przez policję. Funkcjonariusze założyli mu na ręce kajdanki, a jeden z nich miał kopnąć siostrzeńca premiera w głowę.
Andrzej Duda chciał jeździć psim zaprzęgiem. Tak reaguje, gdy mu to wypomniano...
Zrzutka spotkała się z bardzo szybką reakcją internautów. Po 40 minutach od jej założenia, na koncie Franka Brody znalazło się 60 proc. z 600 zł, a ta kwota była właśnie celem zrzutki na przejazdy dla młodego aktywisty.