Szczepienia

i

Autor: Łukasz Gągulski/SUPER EXPRESS Szczepienia

Szczepionkowy nacjonalizm zemści się na Zachodzie - przekonuje ekspert ds. międzynarodowych

2021-02-23 7:29

Dopóki pandemia nie zostanie zduszona na całym świecie, wisieć będzie nad nami ryzyko pojawiania się nowych mutacji wirusa. Te mutacje mogą być bardziej zaraźliwe i rozprzestrzeniać się szybciej niż tempo szczepień albo być bardziej odporne na szczepionki - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Adam Traczyk, prezes think tanku Global.LAB.

„Super Express”: - Sekretarz generalny ONZ kilka dni temu zwracał uwagę, że 75 proc. wszystkich szczepionek przeciw koronawirusowi zostało podanych ledwie w 10 krajach świata. Według jednego z raportów najbogatsze kraje Zachodu zamówiły o miliard dawek szczepionek więcej niż potrzebują, co sprawi, że w tym roku mieszkańcy biedniejszych krajów nie zostaną zaszczepieni. Dlaczego globalny kryzys epidemiczny nie może doczekać się globalnego rozwiązania?

Adam Traczyk: - Bo szczepionki to dziś rzadkie dobro, więc te państwa, które mają takie możliwości, starają się przede wszystkim zapewnić do nich dostęp swoim obywatelom. Naukowcy wspięli się na wyżyny opracowując szczepionki w ekspresowym tempie, ale ich produkcja trwa. Liczba zamówionych szczepionek jest tu zresztą drugorzędna. Unia Europejska zamówiła pięć razy więcej dawek niż wynosi łączna ludność wszystkich państw członkowskich, a i tak narzekamy na powolne dostawy. Po prostu podaż jest ograniczona. Oczywiście jest to przejaw egoizmu państw bogatszych, ale z drugiej strony, czy większość z nas zgodziłoby się, aby szczepionka wpierw trafiła do pielęgniarza w Nigerii albo nauczycielki w Pakistanie zamiast do naszych dziadków? Politycy o tym wiedzą, więc w pierwszej kolejności dbają o zaspokojenie potrzeb swoich wyborców. Tak jak choćby amerykański prezydent Joe Biden, który obiecał, ze w ciągu 100 pierwszych dni jego prezydentury zastrzyki otrzyma 100 milionów Amerykanów.

- Przynajmniej od grudnia pojawiają się ostrzeżenia, m.in. wspomnianego sekretarza generalnego ONZ, że szczepionkowy nacjonalizm doprowadzi do katastrofy. Jakie zagrożenia ze sobą niesie?

- Dopóki pandemia nie zostanie zduszona na całym świecie, wisieć będzie nad nami ryzyko pojawiania się nowych mutacji wirusa. Te mutacje mogą być bardziej zaraźliwe i rozprzestrzeniać się szybciej niż tempo szczepień albo być bardziej odporne na szczepionki. Z drugiej strony brak powszechnych programów szczepień na globalną skalę niesie ze sobą ryzyko kolejnych lockdownów czy restrykcji w podróżowaniu. A to w zglobalizowanym świecie oznacza przedłużenie kryzysu ekonomicznego lub opóźnienia w odbiciu się przynajmniej niektórych branż gospodarki.

- Jednym słowem egoizm bogatego Zachodu łatwo może zemścić się na jego mieszkańcach?

- Pandemia to zjawisko globalne. Wirus nie zna granic, ani narodowości. Dlatego musimy mieć na uwadze sytuację na całym świecie. Tym bardziej, że brak dostępu do szczepionek nie dotyczy tylko odległych – polskiej perspektywy – regionach świata, ale chociażby Ukrainy czy państw bałkańskich. Nie możemy też pozwolić, aby pandemia pogłębiła istniejące nierówności ekonomiczne. Widzimy już teraz, że w wielu regionach rośnie poziom skrajnego ubóstwa. Globalna solidarność szczepionkowa to więc także obowiązek moralny.

- Ale czy w sytuacji niewystarczającej podaży szczepionek i politycznej presji na przywódców Zachodu ze strony ich społeczeństw, jest szansa, by szybko podzielić się szczepionkami?

- To wątpliwe. Nie znaczy jednak, że Zachód nic w sprawie szczepionek nie robi. Na niedawnym szczycie państw G7 największe globalne mocarstwa zobowiązały się do zwiększenia nakładów na inicjatywę COVAX, która ma zapewnić szybki dostęp do szczepionek państwom rozwijającym się. Unia Europejska zwiększyła swój wkład do miliarda euro, Niemcy dorzucą kolejne ponad 2 miliardy, Stany Zjednoczone 4 w ciągu dwóch lat. Ważne jest jednak także, aby szybko zwiększyć moce produkcyjne, aby szczepionki trafiły do potrzebujących jak najszybciej, a nie dopiero za rok czy 2 lata.

- Globalna dystrybucja szczepionek to także kwestia soft power Zachodu. Tam, gdzie brakuje zachodnich szczepionek, jako zbawcy próbują wejść Rosjanie i Chińczycy ze swoimi szczepionkami. Jak bardzo może to zmienić sytuację międzynarodową na niekorzyść Zachodu?

- Rosja i Chiny jako państwa rządzące w sposób dyktatorski w dużo mniejszym stopniu muszą się przejmować głosem własnego społeczeństwa, więc mogą sobie pozwolić na dużo agresywniejszą dyplomację szczepionkową niż Zachód. Pekin i Moskwa potrafią zrobić dużo szumu wokół swoich działań, choć potem – gdy zainteresowanie opadnie – nie zawsze spełniają pokładane w nich nadzieje. Pamiętamy wszyscy dostawy felernego i bezwartościowego sprzętu medycznego z Chin w pierwszej fazie pandemii. Podobnie teraz Rosjanie spóźniają się z dostawami swojego Sputnika V. Nie mam dlatego wątpliwości, że w ostatecznym rozrachunku to Zachód zrobi więcej, aby szczepionki trafiły do państw rozwijających się – wystarczy wspomnieć, że trzy czwarte funduszy ze wspomnianej inicjatywy COVAX pochodzi właśnie od najbogatszych państw Zachodu. Musimy się jednak nauczyć robić ten pozytywny szum. Dlatego podoba mi się inicjatywa Emmanuela Macrona, aby przekazać państwom afrykańskim szczepionki potrzebne do zaszczepienia personelu medycznego. To byłby ważny gest globalnej solidarności. Polska natomiast złożyła deklarację gotowości odsprzedaży Ukrainie ponad miliona szczepionek. Choć nie wiadomo, z jakiej puli i kiedy miałoby to nastąpić.

Rozmawiał Tomasz Walczak