Lech Wałęsa

i

Autor: SHUTTERSTOCK Lech Wałęsa

Szok! Szczere wyznanie Wałęsy na Facebooku. Przysięga w sprawie kontaktów z SB

2021-01-26 7:58

Były prezydent w poniedziałek wieczorem oznajmił, że będzie rozprawiał się z największymi kłamstwami, jakie zostały wymyślone w jego sprawie. Na pierwszy ogień poszły wydarzenia z grudnia 1970 roku. – Przysięgam na wszystkie możliwe świętości do tego momentu ,,nigdy’’ nie miałem żadnych kontaktów z MO SB i innymi służbami PRL – oznajmia Wałęsa.

Lecha Wałęsa napisał na Facebooku, że zamierza wyłuskać możliwie największe, perfidne wymyślone kłamstwa i pomówienia przeciw niemu i jego czynom, rozpowszechniane przez przez takich ludzi jak Cenckiewicz, Braun, Michalkiewicz, Zienkiewicz, Kowalski, Rydzyk, Kaczyński i Pietrzak. – Będę udowadniał te nikczemności i prosił by dojściem do prawdy zajęli się historycy, dziennikarze, i ludzie z IPN. Należy przesłuchać świadków i sprawdzić dokumentację – zapowiedział były prezydent.

Agata Duda spotkała się z siostrami zakonnymi. Internauci brutalnie atakują pierwszą damę

Na pierwszy ogień Wałęsa wziął wydarzenia z grudnia 1970 r., kiedy zaczął się strajk w stoczni. – „Pod dyrekcją stoczni stoi tłum około 2 000 ludzi. Śpiewy, krzyki, gwizdy – przypomina we wpisie”. – „Dyrektor Żaczek z otwartego okna prosi by ktoś przyszedł i wyjaśnił o co chodzi. To trochę trwa niema odważnych chętnych, więc ja się zgłaszam, po mnie wchodzi jeszcze dwóch może trzech. Wyjaśniam o co chodzi, dyrektor odpowiada że nie są to jego możliwości. Ja przekazuję tłumowi i niezadowolony tłum rusza na miasto” – czytamy na profilu Lecha Wałęsy. „Wychodząc dyrektor prosi by hamować zapędy by nie doszło do tragedii. Jak zapanujemy i nie dojdzie do kłopotów to On z nami załatwi. Tłum idzie wolno dozbrajając się. Ja doganiam tłum i wyprzedzam idąc 5 do 10 metrów przed tłumem. Na wysokości pierwszej krzyżówki idąc do dworca wypada około 25 milicjantów z pałkami. Z tłumu wyskakuje kilkunastu stoczniowców i kończy tą szarże” – pisze były przywódca „Solidarności”.

– „W dalszym ciągu idę na czele z podniesioną ręką i gestami daje sygnały policji by się wycofywali. Udaje mi się to. Tak docieramy do KW, ale tu jest wszystko pozamykane, w środku przez szyby widać pełno mundurowych. Tu dzieją się różne rzeczy, część tej delegacji protestujących zostaje przy budynku KW ale inna grupa odnogą ulicy przy dworcu PKP udaje się na ulicę Świerczewskiego by odebrać więźniów z tamtego aresztu” – opowiada Lech Wałęsa. „Ja doganiam tą grupę wychodzę na czoło i znów gestami odpycham mundurowych. Nie wiedzą co robić, bo ja też daje sygnały stoczniowcom by nie atakowali. Takim sposobem dostaję się do komendy MO. Błyskawiczna moja decyzja proszę o rozmowę z komediantem. Osiągam cel komendant zgadza się wydać tych więźniów. Jednak w sumie to się nie powiodło” – czytamy.

Wałęsa w pewnym momencie oznajmia: „Proszę to wyjaśnić bo Ci ludzie i nie tylko opowiadają że byłem podstawionym agentem. Przysięgam na wszystkie możliwe świętości do tego momentu ,,nigdy’’ nie miałem żadnych kontaktów z MO SB i innymi służbami PRL” – oznajmia Wałęsa. – „Nie miałem żadnej sprawy, nie byłem nigdy przesłuchiwany, nie zapłaciłem żadnego mandatu, czy kolegium. Kompletnie kryształowo czysty bez jakichkolwiek kontaktów” – napisał były prezydent.