Czwartkowa decyzja Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że w Polsce zgodnie z prawem aborcja niedopuszczalnym staje się aborcja, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Wywołała ona ogromne protesty w Warszawie, które mają być kontynuowane również dzisiaj.
Zobacz: Ogromna ROZRÓBA pod domem Kaczyńskiego. Wściekły tłum! Policja użyła gazu [WIDEO]
Tymczasem zaledwie cztery lata temu doszło do konferencji prasowej, w której wzięła udział Beata Szydło oraz Mateusz Morawiecki. Była oraz obecny premier mówili w jej trakcie o obowiązującym w Polsce prawie aborcyjnym. W owym czasie zarówno Szydło, jak i Morawiecki w ogóle nie wspominali o jego zaostrzaniu. Będąca wówczas premierem Szydło przekonywała, że jest jedynie przeciwniczką większej dostępności aborcji. - Jestem przeciwko liberalizacji prawa aborcyjnego. Jestem za tym, żeby projekty obywatelskie trafiały do dyskusji, żeby projekty obywatelskie były debatowane w Sejmie (...) Czyli powinniśmy się spierać na argumenty, powinniśmy rozmawiać i debatować w Sejmie, natomiast nie mieszać do polityki właśnie spraw, które dla obywateli są niezwykle istotne i wykorzystywać ich politycznie - przekonywała.
Jeszcze ciekawiej wypowiedział się natomiast Mateusz Morawiecki. Ówczesny wicepremier, szef resortów finansów i rozwoju krótko stwierdził, że... nie zmieniałby w tej kwestii prawa w jakikolwiek sposób! - Jestem za utrzymaniem obecnego kompromisu aborcyjnego - oznajmił.