Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański: IPN ściga dalej

2020-07-18 6:07

22 lipca to symboliczna rocznica podbicia Polski przez Sowietów. Rocznica wydania w 1944 r. manifestu tzw. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Bo nie był on ani polski, ani nie zakładał wyzwolenia Polski. Nie powstał również i nie został ogłoszony w Chełmie, ale w Moskwie.

Manifest sankcjonował zamach stanu za pomocą propagandowego kłamstwa. Komunistyczna, uzurpatorska Krajowa Rada Narodowa powołana komunistyczny, uzurpatorski PKWN jako „legalną tymczasową władzą wykonawczą”. Jedyny prawdziwie legalny rząd emigracyjny w Londynie owi czerwoni przestępcy określili jako „władzę samozwańczą”.

Jednak PKWN to nie tylko przeszłość. Bo komuna przecież wcale od nas nie odeszła. Dzieci i wnukowie PKWN-owców, dzięki Okrągłemu Stołowi, do niedawna rządziły Polską. Rzeczywistość po 1989 r. była wciąż podszyta PKWN-em. Roiło się od fałszywych, w tym również (to największa zgroza!) stalinowskich, PKWN-owskich autorytetów. Takich jak oficer Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Zygmunt Bauman, który za czasów PO był fetowany przez władze Wrocławia i wspierany przez ministra Zdrojewskiego. A inny „bohater” III RP Tadeusz Mazowiecki jako stalinowski propagandysta zachwalał ubeckie tortury wobec polskich niepodległościowców.

O tym, że rządzili cały czas ludzie PKWN chyba najlepiej świadczył uroczysty pochówek Wojciecha Jaruzelskiego w miejscu, gdzie nigdy nie miał prawa spocząć, czyli na warszawskich Powązkach Wojskowych – nekropolii polskich bohaterów. Przywódcę komunistycznego związku przestępczego o charakterze zbrojnym następcy PKWN-owców pożegnali z najwyższymi honorami.

Współczesne pseudoelity z PKWN rodem nie chciały rozliczać komunistycznej przeszłości. Tak jak odpowiedzialnych za zbrodnię sądową dokonaną 21 lipca 1952 r. (do rocznicy manifestu PKWN zabrakło jednego dnia) wobec trzech polskich komandorów: Mieszkowskiego, Przybyszewskiego i Staniewicza.

Tysiące Polaków komuniści mordowali na podstawie nielegalnego prawa - bo stworzonego przez nielegalną władzę. Zbrodnicze przepisy wymagały aparatu, który będzie je egzekwował. I tak znaleźli się esbecy, którzy pałowali, prokuratorzy, którzy oskarżali, sędziowie, którzy skazywali. To także prawnicy „nowego typu” – przyuczeni do zawodu jak morderca sądowy Stefan Michnik. Tworzyli „nadzwyczajną kastę ludzi”.

Dobrze, że Sejm uchwalił właśnie obiecaną przed prezydenckimi wyborami nowelizację ustawy po IPN, która takich „nadzwyczajnych” morderców różnego sortu – czy to prawników, czy esbeków - pozwoli dalej ścigać. Bez przedawnienia, jako zbrodniarzy przeciwko ludzkości.