Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Bolszewicy w Ossowie

2013-08-17 10:26

15 sierpnia byłem na rekonstrukcji Bitwy Warszawskiej w Ossowie, gdzie 93 lata temu polskie wojsko odrzuciło bolszewików od bram stolicy, zatrzymując ich pochód na Europę. Tym razem znów mogliśmy świętować tryumf (choć mainstreamowe media wolą rozpisywać się o porażkach), a rozgromieni czerwoni zostali wzięci do niewoli.

Wbrew kłamstwom komunistyczno-putinowskiej propagandy sowieccy jeńcy nie byli mordowani (na co odpowiedzią miała być później zbrodnia katyńska), ale wielu wolało zostać w Polsce, niż wracać do czerwonego raju. Niestety i tym razem poległ ksiądz Ignacy Skorupka i wielu naszych młodych chłopców. Ale taka jest cena zwycięstw.

W tym roku mszę w Ossowie pięknie celebrował metropolita warszawsko-praski abp Henryk Hoser, osobisty wróg zbuntowanego (przez "Gazetę Wyborczą"?) księdza Lemańskiego. Potem na polanie ofiar katastrofy smoleńskiej odsłonięto popiersie gen. Franciszka Gągora. Wdowa po szefie Sztabu Generalnego WP nie ukrywała wzruszenia, że właśnie w tym historycznym miejscu, gdzie rozgromiliśmy bolszewików, został upamiętniony jej mąż.

W Ossowie tłumy ludzi. Żeby dojechać na uroczystości, trzeba było stać w ponadgodzinnym korku. Tu pytanie do ministra Nowaka: na drodze z Warszawy straszy kilka radarów, tylko czy nie lepiej byłoby poszerzyć drogę?

W Warszawie Święto Wojska Polskiego obchodziły władze z prezydentem Komorowskim na czele. I tu kolejne pytanie - dlaczego nie mogą patronować obchodom w Ossowie, aby nadać im większą rangę? W końcu tu dokonał się Cud na Wisłą.

Kilka dni wcześniej odwiedziłem warszawską "Łączkę" Cmentarza Wojskowego na Powązkach, gdzie Sowietom udało się to, czego szczęśliwie uniknęliśmy w 1920 r.

Czyli czerwonego "wyzwolenia". Bo tu, począwszy od 1945 r., zrzucali do dołów śmierci zamordowanych polskich patriotów. Stowarzyszenie Młodzi dla Polski oraz Red is Bad chcą teraz postawić w Warszawie pomnik jednego z nich - Witolda Pileckiego. Akcję popieram, bo sam nieraz apelowałem o upamiętnienie rotmistrza - najlepiej przed Pałacem Kultury i Nauki, aby "przysłonił" ten symbol stalinowskiego zniewolenia. Wątpię jednak, aby młodym udało się przekonać do pomysłu obecne władze stolicy. Chyba że po odwołaniu HGW…

Spacerując po warszawskich Powązkach, znów co rusz natykałem się na straszące mauzolea Bieruta, Gomułki czy nie mniej okazałe groby ubeków, komunistycznych sędziów i prokuratorów - morderców narodu polskiego. I po raz kolejny pomyślałem, że ich miejsce nie jest na tym cmentarzu, szczególnie w alei zasłużonych, ale w Ossowie. Bo prócz miejsc polskiej chwały (poświęconym żołnierzom i księdzu Skorupce), w listopadzie 2010 r. odsłonięto tam (z inicjatywy najwyższych władz III RP!!!) pomnik-mogiłę żołnierzy bolszewickich. I jeśli już nie można go zlikwidować, przenieśmy tam z Powązek bolszewickich kolaborantów i stwórzmy cmentarz polskiej hańby, będący częścią planowanego "muzeum Bitwy Warszawskiej - zwycięstwa nad komunizmem".