Aleksiej Nawalny w sądzie

i

Autor: AP Aleksiej Nawalny w sądzie

Tak Putin zniszczył Nawalnego. Historia największego wroga Kremla oczami francuskiego politologa [WYWIAD]

2022-02-07 6:10

Władimir Putin grozi Ukrainie wojną, a Zachodowi zniszczeniem europejskiego ładu. Sytuacja międzynarodowa odwraca uwagę od wewnętrznej sytuacji w Rosji, gdzie reżim Putina staje się coraz bardziej autorytarny, czego dowiódł najpierw próbując zabić czołowego opozycjonistę Aleksieja Nawalnego, a potem skazując go na wieloletnie więzienie. Porozmawialiśmy z francuskim politologiem Morvanem Lallouetem o drodze Nawalnego do kolonii karnej i przyszłości rosyjskiej opozycji.

Aleksiej Nawalny był ostatnim poważnym politykiem opozycji, który Putin uważał za wyzwanie – mówi w rozmowie z Tomaszem Walczakiem Morvan Lallouet, współautor książki „Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?”. Jego zdaniem, Nawalny stał się dla Kremla problemem, kiedy nie tylko próbował z sukcesem brać udział w wyborach, ale zaczął też tworzyć sprawną organizację polityczną, której struktury sięgały daleko poza Moskwę. Jak wyglądała kariera Nawalnego, czy naprawdę jest groźnym nacjonalistą i jaka czeka go przyszłość w Rosji?

ZOBACZ TEŻ: Rosja zagraża Europie wschodniej? NATO wysyła okręty i myśliwce!

„Super Express”: – Od wielu miesięcy uwagę świata absorbuje widmo najazdu Rosji na Ukrainę. Wielu zwraca uwagę, że międzynarodowa ofensywa Putina zbiegła się w czasie z rozwiązaniem ostatniego poważnego problemu w polityce wewnętrznej Rosji – Aleksieja Nawalnego, który od roku siedzi w więzieniu. Jedno wynika z drugiego?

Morvan Lallouet: – Możemy tu tylko spekulować. Faktem jest, że wraz z uwięzieniem Aleksieja Nawalnego Putin pozbył się ostatniego poważnego polityka opozycji, którego uważał za wyzwanie. Tak duże, że najpierw doszło do próby otrucia Nawalnego, a potem jego uwięzienia. Co więcej, doszło także do rozbicia struktur politycznych, które stworzył, a które angażowały w działalność opozycyjną bardzo wielu ludzi nie tylko w tradycyjnych matecznikach niezadowolenia społecznego – w Moskwie i Petersburgu – lecz także w dalekich miastach rosyjskiej prowincji.

– Czy jednak reakcja Putina na Nawalnego nie była przesadna? Nawet w szczycie swojej działalności politycznej sondaże nie wskazywały Nawalnego na kogoś, kto realnie zagrażał władzy Putina.

– Sondaże Nawalnego być może nie były imponujące, ale to jednak jego sukces, że mimo braku obecności w rosyjskiej telewizji i innych mediach mainstreamowych udało mu się zdobyć w tych warunkach sporą rzeszę sympatyków. Jak na kogoś, kto – wydawałoby się – jest przedstawicielem absolutnej mniejszości, to duży sukces. Co więcej, wspomniany już ruch polityczny, który stworzył, wystarczył, by ludzie, którzy rządzą Rosją, uznali go za wystarczające zagrożenie. Na pewno kremlowskiej elicie nie spodobały się też prowadzone przez Nawalnego i jego ludzi dochodzenia ws. korupcji na szczytach władzy, które były śledzone nawet przez tych, którzy Nawalnego niekoniecznie popierali.

CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Gen. Polko przedstawia możliwe scenariusze. Skąd uderzyliby Rosjanie?

Wybory na mera Moskwy w 2013 r. – ostatnie, w których Nawalny brał udział. Rządzący Rosją uznawali go jedynie za niegroźnego blogera i pozwalając mu na start w tych wyborach, liczyli, że zgarnie jedynie minimalne poparcie, co ostatecznie zakończy jego przygodę z polityką. Okazało się, że stworzył bardzo sprawną machinę wyborczą i zamiast oczekiwanych przez władzę kilku procent poparcia zdobył ponad 27 proc. głosów.

– W książce o Nawalnym razem z kolegami wskazuje pan trzy fazy kariery Nawalnego. Zaczynał jako bloger piszący o korupcji, by przeistoczyć się w buntownika i w końcu stać się politykiem. W którym momencie Nawalny znalazł się w miejscu, gdzie jego kariera wiodła już tylko do grobu lub więzienia?

– Wydaje mi się, że były dwa punkty zwrotne. Jeden to wybory na mera Moskwy w 2013 r. – ostatnie, w których Nawalny brał udział. Rządzący Rosją uznawali go jedynie za niegroźnego blogera i pozwalając mu na start w tych wyborach, liczyli, że zgarnie jedynie minimalne poparcie, co ostatecznie zakończy jego przygodę z polityką. Okazało się, że stworzył bardzo sprawną machinę wyborczą i zamiast oczekiwanych przez władzę kilku procent poparcia zdobył ponad 27 proc. głosów. Być może nie miał szans na zwycięstwo, ale okazał się na tyle sprawnym politykiem, by zdobyć naprawdę dobry wynik. Wielu we władzach przestraszyło się, co będzie, kiedy Nawalny wystartuje w kolejnych wyborach.

– Dlatego, jak pan wspomniał, już mu więcej na start w wyborach nie pozwolono.

– Owszem. W 2018 r. próbował ubiegać się o urząd prezydenta, ale skazano go za rzekome przekręty sprzed lat i uniemożliwiono mu rejestrację. Mimo to kontynuował swoją kampanię, wokół której budował systematycznie ruch polityczny. Myślę, że te dwie historie okazały się kluczowe dla przyszłych losów Nawalnego, którego ostatecznie Kreml uznał za zbyt niebezpiecznego politycznie i postanowił się z nim rozprawić.

– Tym bardziej że w pewnym momencie został jedyną liczącą się postacią rosyjskiej opozycji. Borys Niemcow został zastrzelony w centrum Moskwy, a Michaił Kasjanow został skompromitowany rzekomą seksaferą. W 2016 r. liczył się już tylko Nawalny.

– Te dwie sprawy były apogeum wyraźnej zmiany. Nawalny od 2012 r. stopniowo zastępował starą opozycyjną gwardię i ostatecznie jego zdolności przywódcze oraz aktywność sprawiły, że stał się liderem rosyjskiej opozycji.

ZOBACZ TEŻ: Wojna Rosji z Ukrainą "nie jest czymś przesądzonym"? Słowa wiceministra dają do myślenia

Nawalny nigdy nie sformułował spójnej myśli politycznej. Kiedy przyglądamy się temu, co mówił na przestrzeni lat, widać wiele sprzeczności w jego poglądach. Coś, co pozostaje stałe, to przekonanie, że Rosja musi być krajem demokratycznym z niezależnym sądownictwem, wolnymi mediami, ograniczoną władzą prezydencką

– Im bardziej wschodziła jego gwiazda, tym więcej pojawiało się pytań o jego poglądy. Do dziś w Polsce uważa się, że Nawalny okazałby się niemniej nacjonalistycznym prezydentem niż Putin, gdyby jakimś cudem zdobył władzę. Rzeczywiście?

– Nawalny nigdy nie sformułował spójnej myśli politycznej. Kiedy przyglądamy się temu, co mówił na przestrzeni lat, widać wiele sprzeczności w jego poglądach. W początkach swojej kariery jeszcze jako działacz partii Jabłoko był człowiekiem o wyraźnie liberalnych poglądach. Z czasem w jego wypowiedziach pojawiły się nacjonalistyczne przekonania, które w ostatnich latach ustąpiły miejsca czemuś, co można nazwać poglądem socjaldemokratycznym. Coś, co pozostaje stałe, to przekonanie, że Rosja musi być krajem demokratycznym z niezależnym sądownictwem, wolnymi mediami, ograniczoną władzą prezydencką. Inną sprawą jest, czy te zapowiedzi by zrealizował, gdyby doszedł do władzy. Najnowsza historia Rosji pokazuje, że nawet ktoś, kto wygrywał wybory z demokratyczną agendą, zawodził. Wystarczy wspomnieć Jelcyna.

– Nawalny jest jednak dobrze zakamuflowanym nacjonalistą, który dla otaczającego Rosję świata byłby nie mniejszym zagrożeniem niż Putin?

– Zapewne Nawalny nie jest taki, jakiego chciałby go widzieć Zachód. Tak było choćby w przypadku Krymu. Mówił, że Ukraina powinna się pogodzić z faktem, że jest on rosyjski, ponieważ większość ludzi chciała, by należał do Rosji. Problematyczne może być też to, co uważa on na temat imigracji z Azji Środkowej, która, jego zdaniem, powinna być objęta reżimem wizowym. Nie jest to przekonanie podzielane przez rosyjskich liberałów, ale nie jest znów takie dalekie od polityki imigracyjnej krajów Zachodu.

Nawalny po fali protestów w 2012 i 2013 r. dostrzegł, że samo wychodzenie na ulice na dłuższą metę nie jest skutecznym narzędziem mobilizacji społecznej, ponieważ po fali oburzenia ludzie szybko rozchodzili się do domów. Nauczył się od niektórych lokalnych aktywistów, że tylko organizacja polityczna jest w stanie tę mobilizację utrzymać. Otoczył się więc ludźmi, którzy byli znakomitymi organizatorami, którzy pomogli mu zbudować struktury

– W książce zwracacie uwagę, że Nawalny wielokrotnie adaptował się do zmieniających się okoliczności. Nie tylko do zmniejszającej się przestrzeni do działania, którą wprowadzał Kreml, lecz także zmieniających się nastrojów społecznych. Czy to nie powód, dlaczego poglądy Nawalnego są tak niespójne?

– Częścią sukcesu Nawalnego było to, że nigdy nie zadowalał się powtarzaniem tych samych utartych sloganów. Nie ograniczał się wyłącznie do powtarzania, że Putin jest dyktatorem, ale zawsze nastawiał uszu, by wyłapać to, co dla Rosjan jest w danej chwili najważniejsze. To dlatego z walki z korupcją zrobił swego czasu swój znak rozpoznawczy, a w pewnym momencie zwrócił się ku nacjonalizmowi. Także dlatego stał się bardziej socjaldemokratą w ostatnich latach. Zna doskonale rosyjskie społeczeństwo i wie, jak wielkie panują w nim nierówności, którym nie towarzyszą wystarczające osłony ze strony państwa. Ze wszystkich najważniejszych liderów opozycji we współczesnej Rosji on ten element socjalny rozumie chyba najlepiej.

– Rosnąca pozycja Nawalnego zbiegła się w czasie z przykręcaniem śruby społeczeństwu obywatelskiemu po powrocie Putina do władzy w 2012 r. Jak w tym pogarszających się okolicznościach Nawalny mógł odnieść sukces?

– Mimo rosnącego autorytaryzmu nadal istniało sporo przestrzeni do działania. Nie było też tak, że w ostatniej dekadzie był jeden konkretny moment, kiedy reguły gry zmieniły się z dnia na dzień. Swobodę działania opozycji ograniczano stopniowo, a ta wykorzystywała każdą możliwą lukę, by docierać do swoich zwolenników. Nawalny wykorzystał przede wszystkim ciągle jeszcze wtedy dużą swobodę internetu, którą dopiero z czasem zasadniczo ograniczono. Najważniejszym sygnałem, że rosyjska działalność opozycyjna wkroczyła w nową, bardziej niebezpieczną fazę, było dopiero otrucie Nawalnego w 2020 r. Jasne, już wcześniej on i inni opozycjoniści spotykali się z represjami, przede wszystkim zatrzymaniami, pobiciami w czasie demonstracji.

– Wspominał pan już o tym, że Nawalnemu udało się zbudować prężną organizację polityczną, działającą w wielu miejscach Rosji. Na Zachodzie bardzo rzadko ten element działalności Nawalnego jest dostrzegany, a to on ostatecznie zdecydował o tym, że Kreml postanowił wyeliminować go z gry. Co było w tym tak niebezpiecznego dla Putina?

– Nawalny po fali protestów w 2012 i 2013 r. dostrzegł, że samo wychodzenie na ulice na dłuższą metę nie jest skutecznym narzędziem mobilizacji społecznej, ponieważ po fali oburzenia ludzie szybko rozchodzili się do domów. Nauczył się od niektórych lokalnych aktywistów, że tylko organizacja polityczna jest w stanie tę mobilizację utrzymać. Otoczył się więc ludźmi, którzy byli znakomitymi organizatorami, którzy pomogli mu zbudować struktury, gdy jeździł po Rosji w ramach kampanii prezydenckiej 2018 r., do której – jak pamiętamy, nie dopuszczono go. Ludzie Nawalnego stworzyli gotową do zaaplikowania formułę organizacyjną i dostarczali know-how wszystkim, którzy chcieli działać w terenie. Nie zrezygnowano jednak z protestów, które stały się skutecznym narzędziem do przyciągania kolejnych działaczy. Doskonale się to wszystko sprawdziło, choć miało też swoją ciemniejszą stroną.

– Jaką?

– Cały ruch był zarządzany centralnie przez Nawalnego oraz jego sztab i przez nich kontrolowany. Wielu lokalnych aktywistów narzekało, że nie ma to nic wspólnego z demokracją, a Nawalnego oskarżano o zapędy dyktatorskie. Nie wiem, czy w okolicznościach, w których przyszło działać Nawalnemu, dało się to zrobić inaczej.

– Przy okazji więzienia dla Nawalnego jego samego i jego współpracowników uznano za terrorystów. Struktury przez nich zbudowane zniszczono. Nawet jeśli Nawalny wyjdzie z więzienia, nie będzie już miał szans na działanie?

– Legislacja, która umieściła Nawalnego i jego ludzi na liście terrorystów, jest tak skonstruowana, że trudno będzie tę decyzję odwrócić. Wielu działaczy ruchu Nawalnego znalazło się na emigracji. Trudno dziś sobie wyobrazić polityczną przyszłość dla niego i jego ruchu. Zapewne wielu na Kremlu chciałoby widzieć Nawalnego tam, gdzie jest dziś Chodorkowski, który także przejawiał ambicie polityczne, spędził wiele lat w więzieniu, a po wypuszczeniu go musiał udać się na emigrację. Trudno jednak przewidywać dziś, co się ostatecznie wydarzy. Na pewno polityczna przyszłość Nawalnego nie rysuje się w różowych barwach.

– Próżnia pozostawiona przez Nawalnego to szansa dla kolejnych opozycjonistów czy jednak czasy w Rosji przyszły takie, że następnego Nawalnego prędko tam nie zobaczymy?

– Jak wspomnieliśmy, coraz większe represje wobec opozycji, atak na resztki wolnych mediów w Rosji czy coraz mocniejsze uderzenia w społeczeństwo obywatelskie sprawiają, że niezwykle trudno będzie znaleźć w tym wszystkim miejsce komuś, kto chciałby podążać drogą Nawalnego.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?

i

Autor: MATERIAŁY PRASOWE Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?
dr hab. Anna Siewierska-Chmaj: Każdy inny rząd upadłaby już z hukiem [Super Raport]