W Niemczech uchodźcy pracują jak niewolnicy?

i

Autor: Shutterstock

Poseł PO przyjął pod swój dach uchodźców. Teraz ma wnuczkę

2018-10-07 19:20

Mimo że temat przyjmowania uchodźców ostatnio nieco ucichł, wciąż potrafi rozgrzać opinię publiczną. Przyjmować, czy nie przyjmować – oto jest pytanie. Znaczna większość Polaków mówi „nie” osiedlaniu przybyszów z Azji, czy Afryki na terenie kraju. Przeciwnicy tej idei często zarzucają tym, którzy są na „tak”, że sami z pewnością nie zgodziliby się na przyjęcie takich migrantów pod swój dach. A jednak! Na tak poważny krok zdecydował się poseł PO, Marcin Święcicki, przygarniając do siebie rodzinę uchodźców…

Gdy kilka miesięcy temu polityk opozycji, broniąc pomysłu przyjmowania uchodźców, zadeklarował, że byłby w stanie przyjąć do siebie muzułmanów, zapewne większość uważała, że to co najwyżej czcze gadanie. I być może by tak było, gdyby nie fakt, że Święcickim skontaktowała się organizacja Refugees Welcome Polska. „Natychmiast się z nim skontaktowaliśmy i... Sitora i Sanjar z Tadżykistanu znaleźli nowy dom w Polsce. Właśnie urodziła im się córeczka. Święciccy mówią o niej, że to ich dziewiąta wnuczka” - informuje organizacja na Facebooku.

Jak podaje „Newsweek”, poseł z żoną tadżyckie młode małżeństwo, pod swój dach przyjął już 5 miesięcy temu. Małżonkowie spodziewali się dziecka, a w swym kraju nie mogli być pewni o swój los, a co dopiero los maleństwa. Najpierw były rozmowy, potem przyszedł czas na dostosowanie domu do nowych lokatorów. Jak mówi poseł w rozmowie z tygodnikiem, życie pod jednym dachem z muzułmańską parą i ich małą córeczką (której na drugie imię nadano swojsko – Marysia), nie jest uciążliwe. - Nie są roszczeniowi, są wrażliwi na to, co się wokół nich dzieje, na domowe sprawy – twierdzi poseł.

Ponoć jedyną różnicą jest fakt, iż goście nie jedzą wędlin, bowiem spożycia wieprzowiny zabrania im religia. Polityk twierdzi ponadto, że sąsiedzi nie mają nic przeciwko jego lokatorom.

Sitora i Sanjar również są zadowoleni z życia w Polsce. - Wszyscy nam pomagają, nawet w autobusie. Pomagają nam ludzie, którzy nas nie znają. Dostajemy ubranka dla dziecka. To zupełnie inaczej niż u nas w Tadżykistanie – powiedziała Newsweekowi kobieta. Ciekawe, czy inni politycy opozycji również zdobędą się na taki gest!