Mariusz Błaszczak KOMENTUJE: To osobisty sukces Donalda Tuska

2014-09-02 4:00

Życie po Tusku. Co dalej z polską sceną polityczną? Ocenia Mariusz Błaszczak

"Super Express": - PiS ma chyba problem z wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Najpierw prezes Kaczyński trochę z tego podkpiwał, potem w Rybniku deklarował, że PiS chciałby takiego rozwiązania. Jak w końcu z tym jest?

Mariusz Błaszczak: - Podczas spotkania z mieszkańcami Mazowsza prezes rzeczywiście mówił, że dobrze by było, gdyby Tusk zniknął z Polski, bo jest złym premierem. I nie ma co kryć, te słowa wywołały aplauz na sali. Nasza ocena Tuska jest jednoznaczna - to jest zły premier, mamy zapaść w służbie zdrowia, wysokie bezrobocie i kryzys finansów publicznych. Później prezes Kaczyński odpowiadał w podobny sposób.

- Powiedział: "Tusk był bardzo złym premierem, ale gratuluję mu wyboru". To może jednak nie był aż takim złym premierem, skoro chcą go w Unii Europejskiej?

- Był fatalnym premierem dla Polski, ale to nie zmienia faktu, że my zawsze popieraliśmy Polaków, którzy aspirują do takich stanowisk.

- Dotąd mówiliście, że Polska za rządów Platformy nic nie znaczy na arenie międzynarodowej, że w Unii nie liczą się z naszym zdaniem. Sukces Donalda Tuska może świadczyć, że jednak jest inaczej. Przyzna pan, że to jest sukces Polski i obecnej ekipy rządzącej?

- Z całą pewnością jest to osobisty sukces Donalda Tuska.

- Polski nie?

- To zależy od tego, jak ten urząd będzie przez niego sprawowany. Poprzednik, Herman Van Rompuy, niczym szczególnym się nie zapisał. Donald Tusk powinien się kierować służbą wobec własnego państwa. Pytanie więc, czy będzie wspierał dążenia polskiego rządu po kolejnych wyborach parlamentarnych. Mam tu na myśli np. wyrównanie dopłat bezpośrednich czy renegocjację fatalnego dla Polski pakietu klimatycznego. To wszystko będzie sprawdzian. Dotychczasowa jego działalność nie wróży dobrze, ale zobaczymy.

- Życie polityczne w Polsce w dużej mierze toczyło się dotąd wokół sporu pomiędzy liderami PiS-u i PO. Wy straszyliście Tuskiem, oni straszyli Kaczyńskim. Co dalej? Bo teraz Tuska zabraknie.

- My jesteśmy konkretni i merytoryczni i pokazujemy, że jest alternatywa wobec nieudolnych rządów. Niedawno przedstawiliśmy ofertę programową dla Polski. A że rządzący straszyli PiS-em? To już weszło na poziom kabaretu. Ale to ich problem, a nie nasz.

- Nie będzie wam teraz trudniej? Platforma będzie miała amunicję w walce wyborczej, będzie mówić, że Europa docenia Polskę, a Polska jest ważnym członkiem UE. Biorąc pod uwagę polskie kompleksy, te argumenty mogą trafić na podatny grunt.

- To Platforma ma problem, będzie w niej konflikt wewnętrzny związany z wyborem następcy na stanowisku szefa partii. Już odzywają się ci, którzy kwestionują propozycje Donalda Tuska na kandydatów. Po drugie nie wiadomo, czy ten nowy urząd przyniesie korzyści również Polakom, a nie tylko Tuskowi.

- Gdyby na serio pojawił się temat wcześniejszych wyborów, PiS poparłby taki pomysł w Sejmie?

- Taki wniosek się nie pojawi, bo wcześniejsze wybory to byłoby potwierdzenie tego, że koalicja się rozpada i nie ma większości. Zawsze przecież politycy koalicji zapewniali o zgodzie i to potwierdziło się choćby podczas głosowań nad odwołaniem ministra Sienkiewicza po ujawnieniu taśm prawdy.

- Kto teraz zostanie nowym premierem?

- Będziemy świadkami próby sił pomiędzy premierem a Bronisławem Komorowskim.

- To dlatego premier od razu nie zrezygnował?

- Oczywiście. Premier Tusk chciałby, żeby to była Ewa Kopacz, bo jemu zawdzięcza ona pozycję polityczną. Prezydent będzie preferował kogoś innego, bo też chciałby mieć wpływ na Platformę.

- Kogo? Ministra Siemoniaka?

- Mówi się o nim. Jest też Grzegorz Schetyna, który w jednym z wywiadów nie wykluczył ubiegania się o stanowisko przewodniczącego PO.

- Kto wygra tę próbę sił? Premier czy prezydent?

- To będzie interesujące. Ale w mojej ocenie grupa sprawująca władzę nie jest w stanie wyłonić z siebie kogoś, kto dokonałby zmiany, której Polska potrzebuje. Bez znaczenia, czy to będzie Kopacz, Siemoniak, czy Schetyna. Zmieni się tylko nazwisko premiera.

- Nie ma w tej grupie kogoś, kogo PiS byłby w stanie poprzeć lub choć spojrzeć na niego bardziej przychylnym okiem?

- Nie ma. Taśmy prawdy pokazały, że ci ludzie są skompromitowani.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail