Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Co się stało z PiS?

2014-04-14 18:01

Od kilku dni i dwóch czy trzech sondaży wszyscy zadają sobie pytanie o kondycję PiS. Jak to się stało, że już nie jest liderem badania opinii publicznej, a jego miejsce znów zajęła Platforma?

Jeszcze niedawno politycy PiS i sympatyzujący z tą formacją publicyści święcili triumfy i już uwierzyli, że po raz pierwszy od 2007 roku partia Jarosława Kaczyńskiego wygra ogólnopolskie wybory. Nie zauważali jednak, że to nie zasługa samego PiS, ale niemoc Platformy sprawiła, że na prawicy uwierzono w zwycięstwo. Największa partia opozycyjna od dawna okopała się w swoich plus-minus 30 proc. poparcia i nie przyciąga do siebie nowych wyborców. To rządzące ugrupowanie gwałtowanie traciło zaufanie wyborców i pozwoliło wyjść PiS na prowadzenie.

 

Nie jest szczególnym odkryciem, że schyłkowe nastroje w Platformie udało się pokonać dzięki zastrzykowi energii z sytuacji na Ukrainie. Premier doskonale wyczuł nastroje społeczne i zagrał na sympatii do ukraińskiej rewolucji, oburzeniu na działania Rosji i poczuciu zagrożenia z jej strony. Ci, którzy spisali już PO na straty, znów się ku niej zwrócili, tak jak obywatele zawsze zwracają się ku władzy w kryzysowych sytuacjach. PiS zupełnie stracił grunt pod nogami. Jego politycy żalili się, że premier zaczął mówić ich językiem, że poniewczasie ocknął się z prorosyjskiego snu, że ukradł pomysł ogólnounijnego sojuszu energetycznego. Może i mają rację, ale to PO przejęła inicjatywę w sprawie Ukrainy, odrabia straty w sondażach i PiS nic na to nie może poradzić.

 

Błąd zresztą PiS popełniło już wcześniej. Kiedy w ubiegłym roku poparcie dla PO zaczęło się załamywać, zabrakło jego działaczom pomysłu, jak skutecznie pognębić przeciwnika. A przecież wszystkie karty w ręku miał Kaczyński i jego ludzie – zmęczenie władzą, niepopularne decyzje w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, zapaść służby zdrowia, rosnące bezrobocie, ledwo dysząca gospodarka, skok na kasę z OFE, który ma załatać dziurę budżetową, afera informatyczna w instytucjach państwowych, afera wokół Sławomira Nowaka. Przykłady można mnożyć.

 

Skuteczna opozycja skorzystała by wtedy z rad słynnego chińskiego stratega Sun Zi, który w „Sztuce wojennej” pisał: „Gdy nieprzyjaciel da ci okazję przerwania szeregów, korzystaj z tego natychmiast. Daj im, o co się prosili i starannie przewiduj ich posunięcia. Utrzymuj dyscyplinę w swych szeregach i przystosuj własne postępowanie do działań wroga, by wpłynąć na wynik wojny. Najpierw powinieneś być jak nadobna dziewica, przed którą wróg otworzy drzwi, a potem jak wypuszczony z klatki królik, którego wróg nie może wyrzucić”. Problem polega jednak na tym, że PiS nie był ani nadobną dziewicą, ani wściekłym królikiem. Był raczej susłem, który przespał swoją wielką szansę na trwałą zmianę na naszej scenie politycznej i dziś to zaniedbanie mści się na Jarosławie Kaczyńskim i jego pretorianach.