Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Panie Prezydencie, proszę wetować!

2018-08-04 5:00

Trudno wyobrazić sobie sprawę, która łączy konserwatystów od Marka Jurka, populistów z Kukiz’15 oraz lewicowców z partii Razem. Bo w jakiej kwestii mogą mówić jednym głosem? W kwestiach światopoglądowych, gospodarczych czy ustrojowych dzieli ich wszystkich przepaść. Ale PiS udało się tym środowiskom znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia.

Jest nią przegłosowana niedawno ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Przypomnijmy, że politycy rządzącej partii poszli w inżynierię wyborczą, by zapewnić sobie jak najlepszy wynik w majowych eurowyborach. Po zmianach, które wprowadzili, efektywny próg wyborczy wzrósł nagle do 16,5 proc., a w niektórych okręgach wyborczych nawet do 20 proc. Oznacza to, że poza duopolem PO-PiS żadna z mniejszych partii nie ma szans, by wprowadzić swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego.

Senatorowie PiS, którzy ostatecznie przyklepali te zmiany, tłumaczyli, że może i mniejszych graczy to eliminuje, ale za to wzmacnia polską reprezentację do PE. To oczywista bzdura, bo polska reprezentacja będzie oznaczać głównie polityków PiS. Eliminuje to z gry partie, które przedstawiają szerokie spektrum poglądów politycznych, a więc reprezentację wielu Polaków, którzy nie odnajdują się w POPiS. Stąd partia Razem, Kukiz’15 oraz Prawica RP, które z inicjatywy konserwatywnego think-tank Klubu Jagiellońskiego wystosowały apel Andrzeja Dudy, by tę szkodliwą ordynację zawetował.

Trudno będzie prezydentowi ten apel zignorować, bo to nie jest kolejna inicjatywa tzw. totalnej opozycji, którą łatwo oskarżyć o to, że marzy się jej „żeby było tak, jak było”. To partie, które w tej prostej formule anty-PiS się nie mieszczą i ją odrzucają. Mimo wyraźnego pojednania między dużym pałacem a Nowogrodzką pojawia się więc nikła, ale jednak nadzieja, że Andrzej Duda – marzący w końcu o reelekcji i zmuszony do orientowania się także na elektorat niepisowski – pójdzie za głosem rozsądku i to szkodliwe rozwiązanie, jakim jest ordynacja do PE, zawetuje. Byłoby to tym bardziej pożądane, że PiS może mieć pokusę, by podobne manipulacje stosować w wyborach parlamentarnych. Weto prezydenta trochę by rządzących otrzeźwiło i zmusiło do gry fair play. Czy jednak w Andrzeju Dudzie zwycięży odpowiedzialność? Czy po raz kolejny ustawi się w roli notariusza pisowskich niegodziwości? Dziś odpowiedzi na to pytanie nie znamy. Należy jednak kibicować panu prezydentowi, by zdecydował się na to pierwsze.