Jest nią przegłosowana niedawno ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Przypomnijmy, że politycy rządzącej partii poszli w inżynierię wyborczą, by zapewnić sobie jak najlepszy wynik w majowych eurowyborach. Po zmianach, które wprowadzili, efektywny próg wyborczy wzrósł nagle do 16,5 proc., a w niektórych okręgach wyborczych nawet do 20 proc. Oznacza to, że poza duopolem PO-PiS żadna z mniejszych partii nie ma szans, by wprowadzić swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego.
Senatorowie PiS, którzy ostatecznie przyklepali te zmiany, tłumaczyli, że może i mniejszych graczy to eliminuje, ale za to wzmacnia polską reprezentację do PE. To oczywista bzdura, bo polska reprezentacja będzie oznaczać głównie polityków PiS. Eliminuje to z gry partie, które przedstawiają szerokie spektrum poglądów politycznych, a więc reprezentację wielu Polaków, którzy nie odnajdują się w POPiS. Stąd partia Razem, Kukiz’15 oraz Prawica RP, które z inicjatywy konserwatywnego think-tank Klubu Jagiellońskiego wystosowały apel Andrzeja Dudy, by tę szkodliwą ordynację zawetował.
Trudno będzie prezydentowi ten apel zignorować, bo to nie jest kolejna inicjatywa tzw. totalnej opozycji, którą łatwo oskarżyć o to, że marzy się jej „żeby było tak, jak było”. To partie, które w tej prostej formule anty-PiS się nie mieszczą i ją odrzucają. Mimo wyraźnego pojednania między dużym pałacem a Nowogrodzką pojawia się więc nikła, ale jednak nadzieja, że Andrzej Duda – marzący w końcu o reelekcji i zmuszony do orientowania się także na elektorat niepisowski – pójdzie za głosem rozsądku i to szkodliwe rozwiązanie, jakim jest ordynacja do PE, zawetuje. Byłoby to tym bardziej pożądane, że PiS może mieć pokusę, by podobne manipulacje stosować w wyborach parlamentarnych. Weto prezydenta trochę by rządzących otrzeźwiło i zmusiło do gry fair play. Czy jednak w Andrzeju Dudzie zwycięży odpowiedzialność? Czy po raz kolejny ustawi się w roli notariusza pisowskich niegodziwości? Dziś odpowiedzi na to pytanie nie znamy. Należy jednak kibicować panu prezydentowi, by zdecydował się na to pierwsze.