Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Ratunku! Niemcy mnie biją!

2018-06-04 5:00

Ofiara spisku czy ofiara losu? Jeśli wierzyć samemu posłowi Pięcie, jednak to pierwsze. Długo milczał w sprawie swojego domniemanego romansu, ale w końcu postanowił zabrać w tej sprawie głos. No, prawie. Bo w wywiadzie dla portalu Niezależna.pl ani razu nie odniósł się do oskarżeń o cudzołóstwo. Chętnie za to kluczył w sprawie podejrzeń o kumoterstwo przy załatwianiu swojej rzekomej kochance pracy w PKN Orlen.

Przyznał, że chciał kobiecie pomóc, ale „pomoc nie wyszła poza poinformowanie o procedurze rekrutacyjnej i poinformowanie o konieczności odbycia rozmowy kwalifikacyjnej”. Z ujawnionej korespondencji wynika jednak, że wyglądało to trochę bardziej dwuznacznie: „W Płocku jest Orlen i jeżeli dostaniesz tam pracę, to pójdziesz tam pracować. Rozmawiałem. Jeżeli powiedzą, że masz zgłosić się, to zgłosisz się i będziesz pracować”. Któremu Pięcie Państwo wierzą?

Ale i tak najbardziej kosmicznie robi się, kiedy suflowany przez pytającą go panią poseł Pięta sugeruje, że cała ta historia ma związek z tym, że zaszedł Niemcom za skórę. Przypomina o tym, jak heroicznie walczył z niemiecką nawałą, krytykując choćby powstanie gazociągu Nord Stream 2 czy zatrudnienie przez Gazprom byłego kanclerza Gerharda Schrödera. Wygląda na to, że biedaczyna wierzy w to, iż zgubiło go stawianie interesów Polski na pierwszym miejscu, a nie jego własne libido. I chce, żebyśmy też w to uwierzyli.

Najwyraźniej uznał pan poseł, że jeśli łamie się jeden z dogmatów prawicy – przywiązanie do „tradycyjnych wartości rodzinnych” – trzeba uderzyć w inne tony miłe dla pisowskiego ucha: antyniemiecki sentyment i przekonanie, że Berlin co i rusz knuje przeciwko politykom PiS, którzy chcą zerwać z neokolonialną zależnością od zachodniego sąsiada. Krzyczysz więc Janem Rokitą: „Niemcy mnie biją” i liczysz, że „ciemny lud to kupi”. Wydaje się zresztą, że „niemiecki ślad” nie będzie jedyną wymówką. Duży potencjał ma też rosyjski wątek. W końcu poseł Pięta głośno mówił, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Nie powinno więc nas zdziwić, jeśli za chwilę usłyszymy z jego ust, że jako zadeklarowany wróg Kremla trafił na celownik rosyjskich służb, które zgodnie ze swoim zwyczajem chciały go skompromitować historią obyczajową.

Oczywiście, nikt panu posłowi nie można odmówić prawa do niedorzecznej linii obrony. Chce iść w spiskowe teorie? Proszę bardzo. Jeśli jednak wplątujesz się w romans, dla którego gotowy jesteś bawić się w kumoterstwo, i do tego dajesz się na tym złapać, nie jesteś ofiarą spisku. Jesteś ofiarą losu.