Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Po co komu platformerskie prawybory?

2019-11-22 6:00

PO uparła się, by swojego kandydata w wyborach prezydenckich wyłonić w wewnętrznych prawyborach. Co pewnie nie byłoby złym pomysłem, gdyby nie fakt, że nie bardzo na takie fanaberie Platforma ma czas, i gdyby rzeczywiście pół partii paliło się do tej roli. A PO ani czasu, ani kandydatów nie ma.

Skończyło się więc na łapance, by jakoś ten prawyborczy teatr urządzić i by nie okazało się, że tylko Małgorzata Kidawa-Błońska ma chęć za pół roku o prezydenturę powalczyć. W ostatniej chwili w roli pretendenta do kandydowania z ramienia PO zgłosił się prezydent Poznania. Skąd ten pomysł? Sam nie bardzo potrafi wytłumaczyć. Z punktu widzenia Platformy niewiele te prawybory jej dadzą. Dziwnie się też będzie oglądać starcie dwóch kandydatów, którzy prezentują podobne poglądy. Co więcej, cyrk, który się wokół nich rozpętał, skutecznie podminował ich powagę i znaczenie. I dziś interesują one głównie aktyw partyjny, choć i tam szczególnego entuzjazmu nie widać.

Tak naprawdę jedyną osobą, która żywotnie tymi prawyborami jest zainteresowana, to Grzegorz Schetyna. Dzięki nim zmusza partię do zajęcia się innymi sprawami niż podważaniem jego przywództwa, które po wyborach parlamentarnych jest silnie kontestowane. Tym bardziej że wybory wewnętrzne w PO mają odbyć się już na początku przyszłego roku. Prawyborami prezydenckimi Schetyna kupuje czas, by nie dać się partii za bardzo rozdyskutować nt. swojego lidera. Tylko to de facto uznanie, że wybory prezydenckie Schetynę nie za bardzo interesują, bo po raz kolejny interes partii jest podporządkowany jego partykularnym interesom.