Taki Radosław Sikorski zupełnie już się pogubił. W środę nie wiedział biedak, czy jest marszałkiem Sejmu, ministrem spraw zagranicznych, czy prezydentem. Nie mając żadnych twardych danych, stwierdził beztrosko, że w zamachu zginęło siedmiu obywateli naszego kraju. Liczby ofiar nie znał wtedy nikt, ale Sikorski uznał, że to on będzie tym, któremu przypadnie zaszczyt bycia najlepiej poinformowanym człowiekiem w Polsce. Jakby zupełnie zapomniał, że w tym chaosie informacyjnym rodziny osób przebywających na wakacjach w Tunezji odchodziły od zmysłów, zastanawiając się, co się dzieje z ich bliskimi. Czy nic im się nie stało? Czy są ranni? Czy w najgorszym razie zginęli? W tym zaćmieniu umysłu Sikorski zapomniał też, że to Bronisław Komorowski jest prezydentem i to on, a nie Sikorski, ogłasza żałobę narodową. Ale po co czekać na decyzję głowy państwa, skoro już się mówi do kamer? W środowy wieczór w TVP Info gościł z kolei Dariusz Joński. Ponieważ niewiele miał do powiedzenia, zaczął mieć pretensje, że polskie służby w ogóle nie troszczą się o obywateli i nie mają strategii walki z terroryzmem. Czemu? Bo, jak można było wywnioskować z jego wypowiedzi, nie wysyłają za każdym naszym obywatelem przebywającym za granicą anioła stróża, żeby ten dopilnował, by nikomu nie spadł włos z głowy. Joński zapomniał, że Polska to nie Izrael, a ABW to nie Mosad i trudno oczekiwać, żeby służby jeździły w każdy zakątek świata, gdzie przebywają Polacy. Zresztą nie wiem, czy taka nadmierna troska by się polskim turystom spodobała.
Jest jeszcze Marek Biernacki, którego zawsze miałem za rozsądnego człowieka. Ale i on najwyraźniej stracił poczucie rzeczywistości i proporcji, kiedy środowy zamach nazwał polskim 11 września. Nieważne, ile osób ginie - każda śmierć jest tragedią. Jednak porównywanie śmierci Polaków, którzy stali się przypadkowymi ofiarami terroryzmu, z przeprowadzonym z premedytacją i niespotykanym rozmachem atakiem na World Trade Center, zakrawa już na paranoję. Niby dobrze brzmi, Biernackiego cytują, ale jego słowa zupełnie bagatelizują zjawisko terroryzmu.
Zachęcam więc naszych polityków, żeby dwa razy się zastanowili, zanim każą nam spijać słowa z ich ust. Czasami bowiem lepiej ugryźć się w język, niż paplać bzdury.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail