Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Silniejszy Gowin zagrożeniem dla obietnic PiS

2019-10-21 5:55

Wzmocnienie przybudówek PiS w prawicowej koalicji rządzącej Polską sprawia, że Nowogrodzka traci decydujący wpływ na kształt Zjednoczonej Prawicy. Ziobro ze swoimi zausznikami zaczyna ścigać się na radykalizm z Konfederacją, a Jarosław Gowin z Porozumieniem zaczynają komplikować życie w kwestiach społeczno-gospodarczych.

Szef koalicyjnego Porozumienia w sobotnim wywiadzie dla „Super Expressu” przyznawał, że PiS stracił na rzecz PSL część przedsiębiorców, którzy przestraszyli się zapowiedzi złożonych w kampanii. Na razie Jarosław Gowin staje okoniem w sprawie, która od dłuższego czasu dzieli PiS i Porozumienie – zniesienia limitu składek ZUS dla najlepiej zarabiających. PiS chciałby zlikwidować to rozwiązanie, bo szuka w systemie pieniędzy. Od kilku miesięcy protestuje przeciwko temu minister Jadwiga Emilewicz, teraz Jarosław Gowin zapowiada twarde weto. Według liberałów z Porozumienia to uderzenie w „najbardziej przedsiębiorczych ludzi”. De facto będzie to forma opodatkowania najbogatszych, a na to Gowin, jako ich rzecznik, pozwolić nie chce. Ta sprawa i tak już zamieniła się w telenowelę i rozstrzygnięć nie widać na horyzoncie.

To jednak kwestia, która nie dotyczy aż przeciętnych Polaków. W nich może uderzyć opór Gowina i jego ludzi w sprawie radykalnego zwiększenia pensji minimalnej. Wielu – nie tylko w Porozumieniu, lecz także w samym PiS i okolicach – widzi w tym jedną z przyczyn tego, że Zjednoczona Prawica nie sięgnęła w wyborach parlamentarnych po więcej. To propozycja, która może okazać się bardzo bolesna dla drobnych przedsiębiorców, których firmy funkcjonują na skraju opłacalności i forsowne podniesienie płacy minimalnej na pewno wzbudzi ich niechęć do PiS. Już w tych wyborach, zgodnie z intuicją Gowina, wielu wyborców związanych z biznesem znalazło swoją przystań w jedynej wyraźnie probiznesowej partii tych wyborów, czyli w PSL. Gowin może więc torpedować pomysły Nowogrodzkiej na pensję minimalną, mając poparcie kilku znanych pisowców.

PiS chyba rozumie, że głosują na niego nie tylko klasy ludowe, lecz także niższa klasa średnia. Bez jej poparcia notowania PiS mogą lecieć na łeb na szyję. Na szali jest więc walka o 14 proc. Polaków zarabiających pensję minimalną i wcale liczną grupę drobnych przedsiębiorców. Dla tych pierwszych PiS zrobił już wiele, dla tych drugich prawie nic, więc wynik walki o 4 tys. zł brutto dla najsłabiej zarabiających wydaje się przesądzony.