Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Dzieli ich wiele, ale łączy coraz więcej. Ani Jarosław Kaczyński, ani Donald Tusk nie mają prawa jazdy. Ten pierwszy nigdy go nie zrobił, Tusk stracił swoje w sobotę za zbyt szybką jazdę. Teraz może ich połączyć jeszcze jedno: limuzyna z szoferem. Prezes PiS ma swojego prywatnego kierowcę, zatrudnionego przez partię a partia utrzymywana jest między innymi z pieniędzy podatników. Za chwilę także Platforma Obywatelska będzie musiała zorganizować swojemu przewodniczącemu podobne luksusy. Donald Tusk często podróżuje po Polsce, spotykając się z wyborcami oraz kolegami z partii. Trudno wyobrazić sobie, by Tusk podróże odbywał transportem publicznym – nie do tego bowiem są przyzwyczajeni nasi najważniejsi politycy. Zrzucimy się na to wszyscy, bo pieniądze partyjne to subwencja z budżetu państwa. Ile nas to będzie kosztować?
Biorąc pod uwagę koszty, jakie ponosi PiS na utrzymanie prywatnego kierowcy dla swojego prezesa, zapewne nie będzie to mała kwota. Prywatny kierowca wicepremiera Jacek Cieślikowski zarabia miesięcznie imponujące 11 tys. zł. PO na Donalda Tuska też nie będzie żałować pieniędzy. Jak sprawę powinien rozwiązać Tusk? Zapraszamy do głosowania w naszej sondzie