Gastronomia tylko na wynos i dowóz

i

Autor: M.Witt-Ratowska Gastronomia tylko na wynos i dowóz

UDERZYLI w Mateusza Morawieckiego. Brak konsultacji ws. zamknięcia gastronomii "Załatwiał swoje prywatne interesy"

2020-10-26 12:07

- Przeciwnie, obostrzenia, jakie były w wakacje, były wystarczające. We wrześniu nie było dramatycznego wzrostu zachorowań, sam premier ogłaszał sukces w walce z COVID-19, ale to było w kampanii prezydenckiej, kiedy załatwiał swoje prywatne interesy. Teraz my załatwiamy nasze i naszych rodzin. Trzeba je znosić. Śmiesznie będzie, jak za dwa tygodnie okaże się, że dwutygodniowy lockdown nic nie dał, a zakażeń jest więcej - mówi "SE" Sławomir Grzyb, sekretarz generalny, Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.

Sławomir Grzyb, Sekretarz Generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej:

Nikt nie konsultował z nami zamknięcia gastronomii

– „Super Express”: – Wygląda na to, że „punktowy lockdown”, o którym mówił rząd, rozszerza się o nowe branże. Od soboty nie działają bowiem puby i lokale gastronomiczne. Czy rząd konsultował z branżą tę decyzję?

– Sławomir Grzyb: – Nie. Nikt nie konsultował z nami tej decyzji. Próbowaliśmy nawiązać kontakt z Ministerstwem Rozwoju, Kancelarią Premiera (Sztabem Kryzysowym Rządu) i Głównym Inspektorem Sanitarnym. W środę 21 października złożyliśmy w kancelariach tych trzech urzędów petycję (w sprawie zmian do Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 16 października 2020 r.) w imieniu Sztabu Kryzysowego Gastronomii Polskiej.

– Petycja, o której pan mówi, na nic się zdała, skoro rząd postanowił na dwa tygodnie zawiesić działalność punktów gastronomicznych. Według rządu restauracje są rozsadnikiem epidemii koronawirusa. Być może restauratorzy nie przestrzegali reżimu sanitarnego?

– To nieprawda. Odrobiliśmy lekcję z marca, jesteśmy zorganizowani, przygotowani i gotowi do pracy z Rządem RP. Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej jako Rzecznik Interesu Gastronomii zorganizowała Sztab Kryzysowy, który skupia 16 organizacji branżowych reprezentujących 76 000 przedsiębiorców, zatrudniających ponad milion pracowników. Sekretarz Generalny IGGP jest koordynatorem prac Sztabu. Wiemy nawet, kto osobiście odpowiada w sferach rządowych za komunikację z branżą gastronomiczną.

– Kto?

– Olga Semeniuk, która pełni funkcję wiceminister rozwoju. Pani wiceminister w mediach wypowiada się, że konsultuje z branżą gastronomiczną swoje stanowisko, ale żaden z 16 prezesów organizacji gastronomicznych nic no tym nie wie. Stwierdziła, że dostaliśmy zaproszenie do rozmów, co jest nieprawdą.

– Branża, którą pan reprezentuje, postanowiła wyjść na ulicę, aby pokazać swoje niezadowolenie z decyzji rządu. Nie jesteście pierwsi, którzy protestują, aby walczyć o swoje. Popiera pan takie działanie?

– Rozumiemy zniecierpliwienie gastronomów. Wiemy o protestach lokalnych, ale w żaden sposób ich nie organizujemy. Uważamy, że takie rozmowy prowadzi się przy stole, a nie na ulicy.

– Sam pan jednak przyznał, że nikt z wami nie rozmawiał. Jak debatować, jeśli druga strona nie chce rozmawiać?

– Kto chce wyprowadzić branżę na ulicę? Trzeba zapytać pana premiera Gowina, któremu podlega pani wiceminister Semeniuk.

– Przedstawiciele branży fitness twierdzą, że rząd chciał ich ponownie zamknąć już w sierpniu. Jednak do tego nie doszło. Jaka jest przesłanka do tego, aby gastronomia nie mogła być otwarta stacjonarnie?

– Z tym zamykaniem branżowym to Rząd RP ma jakiś problem, bo nie ma pojęcia, co robić, co widać po uzasadnieniu decyzji piątkowej: zamyka wszystkie lokale gastronomiczne z powodu niewłaściwego wietrzenia lokali, a eksperci rządowi nie mają merytorycznego raportu liczby zakażeń w restauracjach. Mówią tylko o branży weselnej (domy i sale weselne to 4,7 proc., a kluby i dyskoteki to 1 proc. wszystkich lokali gastronomicznych) i zamykają wszystkie lokale od godz. 21.

– Zastanówmy się. Być może wdrożenie kolejnych obostrzeń pozwoliłoby znowu działać lokalom gastronomicznym?

– Przeciwnie, obostrzenia, jakie były w wakacje, były wystarczające. We wrześniu nie było dramatycznego wzrostu zachorowań, sam premier ogłaszał sukces w walce z COVID-19, ale to było w kampanii prezydenckiej, kiedy załatwiał swoje prywatne interesy. Teraz my załatwiamy nasze i naszych rodzin. Trzeba je znosić. Śmiesznie będzie, jak za dwa tygodnie okaże się, że dwutygodniowy lockdown nic nie dał, a zakażeń jest więcej. Zakażeń obecnie jest już ok. 50 000 dziennie, tylko 40 000 bezobjawowych… Tak wynika z badań kierownika Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej Collegium Medicum UJ prof. Marka Sanaka, na które premier Gowin przeznaczył 25 mln zł w marcu, ale o tym się nie mówi. A trzecia fala epidemii będzie w lutym 2021, jak co roku, przedwiosenna fala grypy.

– Ile jesteście w stanie przetrwać w zamknięciu?

– Obecne zamkniecie to gwóźdź do trumny wielu przedsiębiorstw. Patrząc na plany rządowe (których nie ma), to za dwa tygodnie będzie przedłużony okres zamknięcia o kolejne dwa tygodnie, do przyjścia mrozów. Teraz branża mogłaby jeszcze utrzymać ogródki, a nawet je rozszerzyć na chodnikach, parkingach, placach, bez zbędnych zezwoleń od samorządów i prowadzić sprzedaż na świeżym powietrzu, jak robią w Austrii czy Niemczech. Żeby się utrzymać na rynku, drobny przedsiębiorca kombinuje, jak obejść prawo, a Rząd RP wyciska jeszcze więcej w opłatach i podatkach, żeby rozdawać. Przykład: do 31 grudnia cała gastronomia ma wprowadzić na swój koszt kasy fiskalne online, a sztab urzędników będzie ścigał kelnerów za brak internetu.

– Wiele mówi się o pakiecie osłonowym. Czy poprzednie tarcze zadziałały?

– Tak, poprzednie tarcze zadziałały, oczywiście nie dla wszystkich, bo wielu przedsiębiorców miało zaległości w ZUS-ie, zmieniało firmy, zwalniało pracowników, żeby ich zatrudnić od 1 stycznia w nowej firmie. Tarcze to są minimalne rekompensaty, jakie rząd musi nam zapłacić ze względu na ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej, żeby nie było zbiorowych pozwów. Mamy w gastronomii stan nadzwyczajny.

Czego oczekujecie od rządu?

– Tarczy Antykryzysowej dla Gastronomii Polskiej, na wzór Tarczy dla Turystyki – oni mają  „Bon Turystyczny”, nam jest potrzebny „Bon Gastronomiczny”. Funduszu Wsparcia dla Gastronomii na wzór Funduszu Wsparcia dla Kultury Polskiej. Na koniec przypomnę raz jeszcze: Sztab Kryzysowy to 16 organizacji branżowych reprezentujących 76 000 przedsiębiorców zatrudniających ponad milion pracowników, to trzy miliony rodzin pracowników Gastronomii Polskiej, to 40 mld zł. PKB.

Rozmawiała Sandra Skibniewska