Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Walczak o pogróżkach dla Lubnauer: Dzicz trwa i trwa mać

2019-09-23 18:01

Powiem Państwu, jak będzie: czeka nas rytualne oburzenie podszyte wzajemnymi oskarżeniami o sianie nienawiści i zachęcanie do przemocy oraz równie rytualne wezwania do opamiętania. I skończy się jak zawsze: obie strony sporu będą dalej się nakręcać.

To, oczywiście, scenariusz dotyczący konsekwencji pogróżek, które wysyłał Katarzynie Lubnauer funkcjonariusz straży marszałkowskiej. Za życzenia śmierci pod adresem pani poseł został zatrzymany przez policję i, mam nadzieję, nie uniknie surowej kary. Jest w tej sprawie coś zupełnie niewiarygodnego: nie wiem, jakim cudem znaleźliśmy się w miejscu, w którym polityczne szaleństwo udziela się nawet osobom, które polityków mają chronić. Wiem za to jedno: kolejny raz przejdziemy nad tym do porządku dziennego, aż w końcu znów ktoś stanie się ofiarą pogróżek lub, w najgorszym razie, dojdzie do fizycznego ataku na osobę publiczną.

Osobiście nudzą mnie już politycy, którzy, kiedy takie bulwersujące sytuacje jak ta z Katarzyną Lubnauer się pojawiają, mają usta pełne deklaracji pokojowych, by – po opadnięciu emocji – znów nakręcać spiralę destrukcyjnych nastrojów. Dawno już przekroczyliśmy granicę, za którą spór polityczny przestaje być jedynie starciem idei, a staje się krwawą jatką. Emocje buzujące wśród partyjnych najemników, gdy schodzą pod strzechy, przybierają na sile. Karmione nieustannie przez tych czy innych kiboli poszczególnych plemion, prowadzą do radykalizacji postaw. Kiedy jedni nasłuchają się, że PO to zdrajcy, komuchy i sprzedajne szuje, a drudzy, że PiS to ruska swołocz, wariaci i faszyści, trudno już o umiar.

Dla obu partii to oczywiście idealna sytuacja, bo mobilizuje elektorat. To jednak destrukcyjna ścieżka dla społeczeństwa, bo ludzie w osobach o innych sympatiach politycznych zaczynają widzieć wrogów, których trzeba zniszczyć, a najgorszym razie skutecznie obrzydzić. Dziś to propaganda PiS w tym procederze celuje, ponieważ jako rządzący mają dużo więcej sił i środków, by przeciwnika spróbować dokumentnie zgnoić. To z kolei budzi frustrację drugiej strony i chęć odwetu. Tak tworzy się perpetuum mobile wzajemnej nienawiści. Więc historia z pogróżkami pod adresem Katarzyny Lubnauer nie dziwi. Tak jak nie dziwiła śmierć Pawła Adamowicza. Tak jak wcześniej nie dziwiła śmierć Marka Rosiaka. Nie mam też wątpliwości, że kolejne tego typu sprawy tylko czekają, żeby się wydarzyć. Bo i nikt na tej wojnie nie odpuści, choć nikt jej wygrać nie może. Przegrać możemy za to my wszyscy.

Szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska: Osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo parlamentarzystów przechodzą odpowiednie testy